Moja yukata spodobała się chłopakowi, a komplement od chłopaka mnie bardzo uszczęśliwił. Ruszyliśmy w stronę festiwalu oraz tłumu ludzi. Ciężko było mi się poruszać w tej yukacie a w dodatku ten tłum ludzi mi nie ułatwiał sprawy. Na szczęście Vogel wypatrzył jakieś stoisko z dango gdzie chociaż przez chwilę mogłam odpocząć. Kulki na patyku były bardzo smaczne. Takich smaków nie było można na codzień znaleźć oraz spróbować. Muzyka która była od czasu do czasu zagłuszając tylko w pozytywny sposób przez ludzi, ich śmiech. Dekoracje były kolorowe i wesołe, zauważyć można było iż ludzie którzy pomagali w organizacji włożyli dużo swego serca. Odwróciłam się wzrokiem na chwilę w stronę gdzie zobaczyłam jak jacyś ludzie tańczyli. Stanęłam na chwilę w miejscu. Rozejrzałam się do okoła. Nigdzie nie było Vogel'a, chciałam już ruszyć dalej w poszukiwaniu jego, ale ktoś chwycił mnie za rękę.
- Dołącz do nas, piękna pani? - spojrzałam się na osobę. Był to młody chłopak, prawdopodobnie w moim wieku.
- Ja nie potrafię tańczyć - powiedziałam lekko zaskoczona ta sytuacja.
- Spokojnie, pokażemy ci! - uśmiechnął się, a ja nim zdążyłam coś powiedzieć on zaciągnął mnie za sobą. Przyjrzałam się dokładnie im ruchom. Były trochę trudne, ale ja uwielbiałam wyzwania. Wystarczyło raz, abym zapamiętała wszystko. Przyłączyłam się do nich. Było zabawnie, ale dzięki temu może udałoby mi się znaleźć również Vogel'a. Martwiłam się już powoli, że nie odnajdę go dzisiaj.
- Vogel gdzie jesteś? - zapytałam się pod nosem, szukając go wzrokiem poprzez tłum. Może i tańczyłam, ale potrafiłam się również skupić i na innych ludziach.
- Smiley! - usłyszałam znajomy mi głos. Nie mogłam się mylić, to musiał być Vogel.
- Dziękuję za taniec, ale muszę wracać - przeprosiłam ich. Widząc jak to Mikael stoi plecami w moją stronę poszłam, wręcz prawie biegłam, aż do momentu gdy zawisłam na jego szyi.
- Nareszcie ciebie znalazłam! - powiedziałam uradowana z uśmiechem jak banan na twarzy.
- Wybacz mi... nie zauważyłem kiedy zniknęłaś mi z oczu - powiedział trochę smutny oraz zły sam na siebie.
- To moja wina, bo nie zatrzymałam ciebie gdy stanęłam, aby popatrzeć na tancerzy... - schyliłam głowę w dół, mówiąc trochę ciszej. W tej chwili było mi bardzo, ale to bardzo głupio. - Przepraszam - dodałam.
<Vogel?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz