-Na dziś to koniec! Uff, całe szczęście- odezwała się przeciągając Smiley po odłożeniu wielkich pudeł na ziemię. Blue bez słowa odłożyła obok swoje. Od jej pojawienia się minęło kilka tygodni, podczas których Smiley starała się "oswoić" przybyłą. Do tej pory Blue jakoś zbliżyła się do tak bardzo chętnej ku pomocy starszej koleżanki, mało co się z nią rozstawała. Oczywiście dalej młodsza unikała nawiązywania kontaktów wzrokowych i dotykania siebie, zatem najczęściej przy opcji spotkaniach czy posiłkach trzymała się znacznie dalej od ludzi, a gdy ktokolwiek poza Smiley starał się do niej zbliżyć, natychmiast cofała się, jak tylko mogła.
Wracając do teraźniejszości, obie poszły ku swoistego pokoiku Smiley. To było tego typu miejsce, gdzie najpewniej dałoby się znaleźć Blue. Właśnie teraz właścicielka lokum mówiła ogólnikowo, co raczej wyglądało jakby mówiła do siebie.
-Nie musisz się o nic martwić. Pójdę pod koniec kolejki i jak nikogo nie będzie do kąpieli dłuższy czas, dam ci znać. Możesz tu spokojnie czekać.
Blue bez słowa wdrapała się na łóżko i po zajęcia pozycji siedzącej z podciągniętymi kolanami pod brodę, skinęła głową. Nie patrzyła na czas, wpatrywała się w niewielki punkt przed sobą, chociaż bardziej przedstawiało to tępe spojrzenie byle gdzie. Dosyć długo potem, Smiley wróciła umyta z uśmiechem na twarzy.
-Możesz śmiało iść. Byli już wszyscy. Nie musisz się spieszyć.
Ponownie milcząc, Blue sięgnęła po gotowe rzeczy i cicho ruszyła ku łaźni. Noc, jej dźwięki i stworzenia otaczały wszystko wokół, jednak miała cel prosty: umyć się i to szybko. Miała to do siebie, że starała się nie zwracać na siebie uwagi, całe życie i tak spędziła głęboko w cieniu co zostało jej. Łaźnia w sobie była gorąca i nagromadziła już wystarczająco dużo pokładów pary wodnej, co dawało uczucie bycia w saunie. Na boku dziewczyna zdjęła swoje ubranie i otuliła się ręcznikiem sięgającym do połowy ud, niestety dłuższych nie było. Szła cichutko i w momencie dojścia do wody już zamierzała całkiem rozwinąć ręcznik z siebie, gdy z drugiej strony usłyszała cichy plusk. natychmiast uniosła przestraszony wzrok w kierunku źródła dźwięku a tam dostrzegła nie coś a kogoś. Zaskoczonego młodzieńca z ręcznikiem owiniętym w talii. Blue z trudem powstrzymała się od krzyku (pamiętajcie jaką ma moc) ale za to wydała z siebie epicki pisk, którym mogą się poszczycić tylko kobiety. Mężczyzna zrobił krok w jej stronę wyciągając przy tym swoją dłoń, w odpowiedzi dziewczyna natychmiast się cofnęła kurczowo trzymając ręcznik, który jak na złość musiał się poluzować i akurat chciał opaść, ale trzymając go była w stanie zasłaniać górne i dolne partie ale widok na talie był akurat w całości. W końcu obróciła się na pięcie i wybiegła z łaźni, łapiąc swój mały tobołek, jeszcze w biegu kurczowo trzymała się za ręcznik, który udało się jej z powrotem zawinąć wokół swego ciała. Nie trzeba mówić, że pognała do Smiley, która widząc jej przerażenie w oczach po dłuższej chwili sama odprowadziła do łaźni z powrotem i była tam z nią.
Następnego dnia znowu trzeba było robić z przenoszeniem rzeczy. Smiley wesoło trzymała się nieco na uboczu ze względu na Blue, która i tak nie czuła się komfortowo.
-Z tym sobie nie poradzimy, potrzebujemy jakiegoś mężczyznę- zakomunikowała różowowłosa. Faktycznie, jeden karton był zbyt ciężki na nie dwie i mało poręczny.
-Może ja pomogę?- Odezwał się ktoś za nimi. Smiley odwróciła się pierwsza.
-Och, Dmitrij! Spadłeś mi z nieba. Gdybyś był tak dobry...
-Nie ma sprawy- to powiedziawszy podszedł bliżej. Blue odruchowo zrobiła krok w bok od niego, dalej nie patrząc na przybyłego.
-Wy się chyba jeszcze nie znacie- powiedziała ta zadowolona.- Dmitrij, to Blue. Blue, Dmitrij.
Wspomniana w końcu zebrała się w sobie by spojrzeć na nowego kolegę. Zaraz tego pożałowała. To był ten koleś z wczoraj. Co widział ją niemal nago. O psia mać...
-My się wczoraj poznaliśmy przelotnie- białowłosy wyciągnąć ku niej dłoń ale odskoczyła od niej jakby była ogniem.
-Nie bierz tego do siebie. Blue nie daje się nikomu do siebie zbliżyć i mało co mówi- przeprosiła za nią koleżanka, bo Blue zwyczajnie spanikowana lekko zaczęła się trząść i wpatrywała się w glebę, za wszelką cenę unikając spojrzenia.
Wracając do teraźniejszości, obie poszły ku swoistego pokoiku Smiley. To było tego typu miejsce, gdzie najpewniej dałoby się znaleźć Blue. Właśnie teraz właścicielka lokum mówiła ogólnikowo, co raczej wyglądało jakby mówiła do siebie.
-Nie musisz się o nic martwić. Pójdę pod koniec kolejki i jak nikogo nie będzie do kąpieli dłuższy czas, dam ci znać. Możesz tu spokojnie czekać.
Blue bez słowa wdrapała się na łóżko i po zajęcia pozycji siedzącej z podciągniętymi kolanami pod brodę, skinęła głową. Nie patrzyła na czas, wpatrywała się w niewielki punkt przed sobą, chociaż bardziej przedstawiało to tępe spojrzenie byle gdzie. Dosyć długo potem, Smiley wróciła umyta z uśmiechem na twarzy.
-Możesz śmiało iść. Byli już wszyscy. Nie musisz się spieszyć.
Ponownie milcząc, Blue sięgnęła po gotowe rzeczy i cicho ruszyła ku łaźni. Noc, jej dźwięki i stworzenia otaczały wszystko wokół, jednak miała cel prosty: umyć się i to szybko. Miała to do siebie, że starała się nie zwracać na siebie uwagi, całe życie i tak spędziła głęboko w cieniu co zostało jej. Łaźnia w sobie była gorąca i nagromadziła już wystarczająco dużo pokładów pary wodnej, co dawało uczucie bycia w saunie. Na boku dziewczyna zdjęła swoje ubranie i otuliła się ręcznikiem sięgającym do połowy ud, niestety dłuższych nie było. Szła cichutko i w momencie dojścia do wody już zamierzała całkiem rozwinąć ręcznik z siebie, gdy z drugiej strony usłyszała cichy plusk. natychmiast uniosła przestraszony wzrok w kierunku źródła dźwięku a tam dostrzegła nie coś a kogoś. Zaskoczonego młodzieńca z ręcznikiem owiniętym w talii. Blue z trudem powstrzymała się od krzyku (pamiętajcie jaką ma moc) ale za to wydała z siebie epicki pisk, którym mogą się poszczycić tylko kobiety. Mężczyzna zrobił krok w jej stronę wyciągając przy tym swoją dłoń, w odpowiedzi dziewczyna natychmiast się cofnęła kurczowo trzymając ręcznik, który jak na złość musiał się poluzować i akurat chciał opaść, ale trzymając go była w stanie zasłaniać górne i dolne partie ale widok na talie był akurat w całości. W końcu obróciła się na pięcie i wybiegła z łaźni, łapiąc swój mały tobołek, jeszcze w biegu kurczowo trzymała się za ręcznik, który udało się jej z powrotem zawinąć wokół swego ciała. Nie trzeba mówić, że pognała do Smiley, która widząc jej przerażenie w oczach po dłuższej chwili sama odprowadziła do łaźni z powrotem i była tam z nią.
Następnego dnia znowu trzeba było robić z przenoszeniem rzeczy. Smiley wesoło trzymała się nieco na uboczu ze względu na Blue, która i tak nie czuła się komfortowo.
-Z tym sobie nie poradzimy, potrzebujemy jakiegoś mężczyznę- zakomunikowała różowowłosa. Faktycznie, jeden karton był zbyt ciężki na nie dwie i mało poręczny.
-Może ja pomogę?- Odezwał się ktoś za nimi. Smiley odwróciła się pierwsza.
-Och, Dmitrij! Spadłeś mi z nieba. Gdybyś był tak dobry...
-Nie ma sprawy- to powiedziawszy podszedł bliżej. Blue odruchowo zrobiła krok w bok od niego, dalej nie patrząc na przybyłego.
-Wy się chyba jeszcze nie znacie- powiedziała ta zadowolona.- Dmitrij, to Blue. Blue, Dmitrij.
Wspomniana w końcu zebrała się w sobie by spojrzeć na nowego kolegę. Zaraz tego pożałowała. To był ten koleś z wczoraj. Co widział ją niemal nago. O psia mać...
-My się wczoraj poznaliśmy przelotnie- białowłosy wyciągnąć ku niej dłoń ale odskoczyła od niej jakby była ogniem.
-Nie bierz tego do siebie. Blue nie daje się nikomu do siebie zbliżyć i mało co mówi- przeprosiła za nią koleżanka, bo Blue zwyczajnie spanikowana lekko zaczęła się trząść i wpatrywała się w glebę, za wszelką cenę unikając spojrzenia.
<Dmitrij? XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz