- No już, już. Nie pozwoliłbym ci się utopić - powiedziałem, gdy wyglądał na serio obrażonego. Już otwierał usta, żeby coś powiedzieć, ale go uprzedziłem, kontynuując swoją wypowiedź. - W każdym razie nie na takiej płyciźnie. Ludzie śmialiby się z ciebie, że utonąłeś w wodzie nie się gającej kolan. Widzisz, jak o ciebie dbam? - spytałem z szerokim uśmiechem, przymykając oczy. Kątem oka dostrzegłem, że przewrócił oczyma, wskazując po chwili dłonią za mnie.
- Koń ci spie*dala - usłyszałem i od razu się odwróciłem. Cholera, faktycznie. Zapomniałem o niej. Podbiegłem do klaczy, która stała jakoś dziesięć metrów od nas w wodzie, pijąc ją ze spokojem. Droga trwała długo, gdyż bieganie w coraz to głębszej wodzie jest naprawdę uciążliwe, możecie mi wierzyć. Gdy w końcu do niej dotarłem, byłem zanurzony do łokcia, za to mojej towarzyszce ledwo zmoknął brzuch.Chwyciłem za sznur i zacząłem ją ciągnąć z powrotem, a ona bez oporu ruszyła za mną. Dno było pokryte kamieniami, bez żadnych niespodzianek, dzięki czemu mogłem być spokojny, że klacz nie zahaczy o żadną gałąź, czy inne tego typu gówno. Woda była tak przeźroczysta, że widziałem bez problemu całe dno. Zero ryb, ku mojemu zdziwieniu. Może tu, w Anglii, rzadko się jakieś spotyka? Nie byłem pewien i jakoś specjalnie mnie to nie obchodziło.
-No proszę, jaki z ciebie ratownik - usłyszałem głos Akumy. Podniosłem wzrok spod własnych nóg i wystawiłem mu środkowy palec, uśmiechając się przy tym chytrze.
- Zimno mi - stwierdził po chwili, gdy do niego dotarłem. Pogłaskał klacz po łbie, a ta poddała się jego pieszczotom. Uśmiechnąłem się lekko, ich dwójka wyglądała naprawdę uroczo razem.
- Patrz, nie upie*doliła ci palców - kpiłem sobie z niego, a ten ponownie przewrócił oczyma.
- Ha. Ha. Ha - powiedział sarkastycznie. A gdzie to słynne "Ale śmieszne"? Dopiero teraz zauważyłem ,co powiedział parę sekund temu. Jakim cudem mogło mu być zimno? Przecież jest taki skwar, w woda jest taka przyjemna!!!
- Ale z ciebie pizda - prychnąłem, a on nie spytał o co mi chodzi, więc chyba załapał.
- Przynajmniej na mnie istnieje jakieś określenie - odparował. Wow, tego się po tobie nie spodziewałem, gościu. W ogóle, jak on ma na imię? Postanowiłem spytać.
- Jak się nazywasz, tak naprawdę? - spojrzał na mnie, nie zwracając uwagi na zmianę tematu.
- Hayato Igarashi - oznajmił. O ku*wa. Chinol.
- Antek Piwowarczyk - wyciągnąłem rękę, a ten parsknął śmiechem, jednak uścisnął dłoń.
- Miło mi - powiedział.
- A mi nie - odparłem, na co mnie ochlapał. O ty pimpek...
< Akuma? Nie mam pomysłu na opo nie bijjjj >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz