Czas naprawdę szybko upłynął w towarzystwie chłopaka. Był jedną z trzech osób które poznałam w cyrku i w dodatku był miły. Bardziej niż można by to sobie wyobrażać.
Zwineliśmy wszystko po czym udaliśmy się do cyrku. Tam się rozłączyliśmy na krótki czas. Mieliśmy się spotkać w bufecie jak już się odrobinę ogarniemy. Weszłam do namiotu, a Mirai od razu przywitała się ze mną. Tak się przywitała, że aż wpadłam na ziemię. Jakby upadek był mały to w dodatku tygrysica nie chciała mnie puścić. Leżąc tak z pół godziny na ziemi, aż się mną nacieszy, na spokojnie sobie poleżałam. Jednak miarka się przebrała i musiałam wymyślić jakiś sposób, aby się uwolnić od niej. Za pomocą swojej magi wzięłam jej ulubioną maskotkę. Mirai widząc ja nie potrafiła się powstrzymać, aby pójść po nią, gdy ja ją rzuciłam. Wstałam od razu na równe nogi. Biorąc pierwsze lepsze ubrania, przebrałam się szybko i myśląc, że uda mi się jakoś nie zauważalnie odejść, Mirai zaszła mnie od tyłu tym samym ponownie mnie powalając na ziemię.
- Mirai jeżeli mnie nie puścisz to nie dostaniesz swoich ulubionych smakołyków! - spojrzałam na nią odpychając jej łapy. Słowo smakołyk podziałało bo mnie puściła. Podziękowała jej za uwolnienie mnie po czym sama skierowałem się do bufetu. Widząc, że Lennie'go nie ma, wzięłam porcję gulaszu i usiadłam przy stoliku.
Czekanie na chłopaka nie zajęło mi dużo czasu, gdyż wszedł jakieś dziesięć minut później. Po jego twarzy już wiedziałem, że uciął sobie krótką drzemkę. Odpowiedziałam mu dlaczego miałam problem z Mirai.
- Smakołyki w takiej sytuacji zawsze ratują mi życie - dodałam na sam koniec. - Lennie kiedy będziesz brał udział w jakimś przedstawieniu? - spojrzałam się z odrobiną nuty ciekawości.
<Lennie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz