Zamknęłam stanowisko, udając się prosto do mojego namiotu. Sukienka robiła się z każdą sekundą, coraz bardziej niewygodna, a mała korona uciskała mi głowę. Marzyłam o kąpieli i o tym, by położyć się do łóżka.
Kiedy weszłam do mojej prywatnej przestrzeni, zobaczyłam Cala z tym Zbokiem. Byłam bardzo zdziwiona, momentalnie stałam się zła. Jak oni mogli wejść do MOJEGO namiotu, bez pozwolenia? Podeszłam do nich, bardzo szybkim krokiem. Uważają mnie za miłą dziewczynkę? Natychmiastowo się to zmieni.
-Co wy tu robicie? Wynocha mi stąd!- krzyknęłam. Czułam na twarzy, przepływającą falę ciepła, czyli robiłam się czerwona na twarzy. Powoli zaczął rozmazywać się obraz. Wiedziałam, że jak dłużej będę wkurzona stracę nad sobą kontrolę. Oboje patrzyli się na mnie, jak na idiotkę. Dłużej tego nie wytrzymam, dopóki jeszcze coś widziałam, podeszłam do toaletki i oparłam się rękami o blat stołu. Dłonie mi się strasznie trzęsły.
Oddychałam, biorąc bardzo głębokie wdechy. Próbowałam się uspokoić, zazwyczaj mi pomagało, lecz została jedna mała rzecz.
-Nie macie słuchu? Wynocha z mojego namiotu, zanim wam się coś stanie!- tym razem ostrzegłam, nic już kompletnie nie widziałam, więc nie wiem czy mówiłam prosto do nich czy w ścianę. Czułam, że powoli odpływam, zostawiając siebie na pastwę mojej mocy. Nie powinnam się tak na nich złościć, ale nie chcę, by pojawiali się w moim namiocie, jakby nic się nie stało. Nie wiem, czy coś mówili czy to tylko głosy w moim umyśle. Czemu oni nadal stoją i się na mnie gapią? Ich wzrok było można odczuć, jak lasery wypalające dziury w skórze.
<Cal? Vivi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz