Chłopiec się wzdrygnął.
- A no wiesz... - Urwał i się zamyślił. - Eehm... Dobry magik nigdy nie zdradza swoich sztuczek! - Szybko odpowiedział nie robiąc sobie nic z miny psiaka.
Szedł przed siebie. Szybkim, nerwowym krokiem. Pies obserwował blondyna zmieszany.
- No okej mówić nie musisz... - Zaczał niezadowolony lizać miejsce nad gipsem.
- Przestań to lizać bo coś popsujesz.
- Ale to okropne uczucieee....
Titus przewrócił oczami słysząc jojczenie psa.
- Uszy mnie już bolą więc zamilknij... Możesz się dopiero odzywać jak wrócimy do cyrku.
Reszta drogi zeszła im w bardzo nieprzyjemnej ciszy. Młody arystokrata myślami był bardzo daleko od rzeczywistości. Myślamk właśnie błądził po uliczkach uroczego miasteczka znajdującego się we Francji. Nigdy by nie przyznał ,że tęskni za rodziną. Ale fakt był faktem. Z zamyślenia wyrwało go dopiero ugryzienie w ręke.
- Łazisz jak lunatyk! - Skarcił go piesek. - Zaraz wleziesz pod jakiś samochód!
Otrząsnął się szybko. Ah wybacz! Odsunął się na bok schodząc z jezdni.
- Uważaj na siebie naprawdę.
Piętnaście minut później byli na miejscu. Młodzieniec posadził psa na łóżku w swoim namiocie.
- Ahm to możesz tu narazie zostać... Wolałbym cię mieć na oku i wogóle.
Piesek skinął głową zwijając się w kłębek na łóżku. Ace spojrzał na zegarek. Było już późno i sam czuł się totalnie wyczerpany. Ostrożnie sie położył przy piesku delikatnie go gładząc po głowie. Długo nie mógł zasnąć. Przewracał się z boku na bok. Ale sen jakoś nie chciał przyjść. Gdy udało mu się zasnąć zaczeły go dręczyć koszmary. W środku nocy obudził się z krzykiem na ziemii. Przerażony się rozgladnął , szybko przy tym oddychając. Moment później padł na ziemię starając się uspokoić.
- To tylko sen... Tylko sen... Nic mi nie będzie. Nie mam się czego bać...
Ostrożnie wstał z ziemii masując sobie głowę. Wtedy przypomniał sobie o psie. Zaniepokojony spojrzał na łóżko. Jednak piesek jak leżał tak leżał. Widocznie nic mu się nie stało. Odetchnął głeboko. Już mu jedną nogę złamał! Co mogłoby się tym razem stać. Usiadł przy biurku wpatrując się tępo w jakieś porozrzucane na nim kartki. Czuł się samotny, nie chciany... Nagle poczuł rękę na ramieniu.
- Już dobrze?
Podskoczył omały włos nie spadając z krzesła. Zobaczył za sobą blondyna z tęczowymi pasemkami.
- Oh... P...przepraszam nie chciałem pana obudzić.
- Eee tam...
Pół pies pogładził chłopca po głowie.
- Oui... Oui... (Tak) Już mi lepiej - pomasował sobie skronia.
<Shu⭐zo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz