Zacząłem dłonią szukać kołdry, zrobiło mi się zimno. Okazało się, że w pobliżu jej nigdzie nie ma. Dalej z zamkniętymi oczami i cichym pomrukiem niezadowolenia, że się obudziłem, po omacku zacząłem szukać kołdry. Chciałem się nią owinąć jak naleśnik i nie wstawać do południa. W końcu odnalazłem ten mały ukochany skrawek. Położyłem głowę na poduszce i zacząłem ciągnąć go z całych sił, poczułem jednak mały opór. W końcu zmusiłem się do otwarcia oczu, zobaczyłem namiot, moje ubrania i inne rzeczy. Odwróciłem się na drugą stronę, gdzie znajdowała się kołdra. Przez chwilę miałem wrażenie, że dalej śnie, tym razem na jawie, ale jak upływały sekundy, zdawałem sobie sprawę, że to nie sen, a Shuzo był prawdziwy. Podniosłem się na łokciach i przymrużyłem oczy.
- Shuzo? - zapytałem bardziej siebie. - Co tu robisz? - dokończyłem. Chłopak wyglądał na wystraszonego i zdezorientowanego. Przez chwilę milczał, błądząc wzrokiem po namiocie, aż w końcu spojrzał na mnie, ale znowu uciekł wzrokiem.
- Ja... - zaczął. Usiadłem na materacu i okrywając się kołdrą. - Lunatykowałem! - wręcz wykrzyknął, na co przymknąłem jedno oko. Za głośno. - Przepraszam - odezwał się ciszej. - Lunatykowałem - powtórzył cichszym tonem. Skinąłem głową, przecierając twarz dłońmi.
- Każdemu się zdarza - ziewnąłem szeroko i przyjrzałem mu się. - Widzę, że jesteś już w swoich ubraniach - potem przeniosłem wzrok na jego włosy. Nie przemalował się, miałem nadzieję, ze ten drugi to doceni. Gdy sobie przypomniałem o rozdwojeniu jaźni, od razu pożałowałem. Chciałem po prostu nie myśleć na ten temat i spędzić miło czas z moim przyjaznym Shuzo, a nie z tamtym dupkiem. Jak to możliwe, że takie dwa odmienne charaktery są w jednym ciele?
- Tak, do północy je szyłem. W końcu muszę mieć w czym chodzić - potaknąłem głową i zszedłem z łóżka. Rozciągnąłem się.
- Jak ci się spało w nowym namiocie? - zapytałem ciekaw szeroko ziewając. Zdecydowanie powinienem jeszcze pospać. Wyciągnąłem do chłopaka dłoń, by w końcu wstał, a nie siedział na ziemi.
- Całkiem dobrze, jeszcze się przyzwyczajam - stwierdził.
- Jak coś, możesz do mnie przychodzić kiedy chcesz, jeśli ci się znudzi siedzenie w nowym namiocie - powiedziałem uśmiechając się. Chłopak to odwzajemnił. - Skończyłeś tą sukienkę? - zapytałem idąc szukać jakichś ubrań na przebranie. W końcu w pidżamie nie wyjdę na zewnątrz.
<Shuzo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz