Przymknąłem oczy, zwieszając przy tym delikatnie głowę do przodu. Nadal zastanawiała mnie ta cała sprawa. Morderstwo w lesie i to praktycznie przy ludziach. Czy to był celowy zamysł zabójcy? Pokazać nam to? Na ten moment ta sytuacja jest nawet gorsza niż gdybyśmy znaleźli to ciało po prostu w środku lasu, z dala od ludzi. Otwarłem delikatnie oczy i spojrzałem na Rose, która kurczowo próbowała utrzymać kołdrę na wysokości szyi.
- Dobrze się czujesz? -zapytałem po chwili, na co ta lekko podskoczyła.
- A o co pytasz? -uśmiechnęła się sztucznie, spoglądając w moją stronę.
Ruchem głowy wskazałem na wyjście z namiotu.
- Ta cała sprawa... wszystko w porządku? -chciałem się upewnić, że to, co zobaczyła, jakoś wielce na nią nie wpłynęło. Przynajmniej wolałbym, aby zbytnio o tym nie myślała, choć ironicznie do moich myśli, właśnie o to pytam.
- Ach... to -na jej twarzy pojawił się grymas -Jest w porządku. Tak myślę... -wyszeptała ostatnie słowa.
Westchnąłem cicho i poprawiłem się na krześle. Jeszcze przez kilka minut tak siedziałem, aż w końcu wstałem i podszedłem do wyjścia. Łapiąc za zasłonę, odwróciłem głowę w jej stronę, lustrując jej osobę.
- Zajrzę tutaj jutro z rana -powiedziałem cicho i będąc już na zewnątrz, dodałem ciche "dobrej nocy" po czym, odszedłem w kierunku mojej przyczepy.
Wchodząc do środka, rozejrzałem się po jednym, głównym pomieszczeniu i od niechcenia usiadłem na łóżku. Oparłem się o ścianę i próbowałem uspokoić moje myśli, lecz jak na złość mi to nie wychodziło. Położyłem się w końcu i będąc wpatrzonym w sufit, na nowo przypominałem sobie te leżące ciało. Po jakieś godzinie rozmyślania wiedziałem już, że nie mam szans na to, że pójdę na powrót spać, dlatego wstałem i usiadłem przy biurku, wyciągając przy tym z szuflady jakieś niedokończone papiery. Miałem dużo czasu na oddanie ich, pomyślałem, że im szybciej się z nimi uwinę, tym mniej roboty będę miał później. W taki sposób spędziłem kolejne godziny.
Koło godziny ósmej odszedłem od pracy. Postanowiłem pójść do łaźni, więc zabrałem ze sobą czyste ciuchy, ręcznik i ruszyłem w kierunku owego budynku. Będąc w środku, nie byłem sam, gdyż oprócz mnie, zjawiły się tu jeszcze trzej inni mężczyźni. Nie zamieniając z nimi żadnego kontaktu oprócz przywitania się, zanurzyłem się w wodzie daleko od nich. Kąpiel nie trwała długo, gdyż po niecałych trzydziestu minutach zebrało się trochę więcej ludzi, czyli coś, czego nie lubiłem. Czym prędzej stamtąd wyszedłem i w celu odstawienia poprzednich ubrań, wszedłem na chwilę do domku. Szybko jednak wyszedłem, gdyż chciałem, tak jak powiedziałem w nocy, pójść do Rose, by sprawdzić, jak się czuje. Po kilku minutach stałem przed jej namiotem, czekając na moment, w którym pozwoli mi do siebie wejść.
<Rose?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz