27 kwi 2019

Shu⭐zo CD Lennie

Niestety... W taki sposób radzę sobie z problemami, że w ogóle sobie z nimi nie radzę. Tak jak wtedy. Te pamiętne parę lat temu. Uciekłem od problemu z nadzieją, że sam się w końcu rozwiąże. Z jednej strony się cieszę, ale to, co teraz się stało... Sam nie wiem, co powiedzieć, co zrobić. Po chwili ciszy wziąłem głęboki oddech.
- To wszystko był nieszczęśliwy wypadek. Spanikowałem i odruchowo go uderzyłem, bo się do mnie podkradł od tyłu. Potem to już w ogóle nie wiedziałem co zrobić, więc zaciągnąłem go tutaj. Nie wiem, czego chce, ale to mało prawdopodobne, że chodzi o mnie. - spojrzałem na zamkniętą szafę. - Poza tym w inny sposób bym go nie przywitał. Dobrze, że oberwał. - mruknąłem niezadowolony. Spojrzałem dość smutno na magika. - Szczerze nie mam co opowiadać. Niektórzy po prostu nie są lojalni wobec ciebie, tylko wobec własnych potrzeb związanych z tobą. A wraz ze zmianą ich potrzeb, zmienia się także ich lojalność. - westchnąłem cicho, spuszczając głowę. - Mnie to za bardzo zabolało. Jakaś część mnie dalej nie może się pogodzić ze stratą. Chociaż uważam, że to głupota. Dlatego. - podniosłem głowę z lekkim uśmiechem, patrząc na magika. - Najlepiej znajdź sobie kiedyś kogoś, kto sprawi, że będziesz się uśmiechał bez przerwy. Kogoś, kto będzie umiał cię wkurzyć, a po chwili rozbawić do łez. Kogoś takiego kto przegada z tobą całą noc, gdy nie będziesz mógł zasnąć. Kogoś wspaniałego... Kogoś, kto będzie na zawsze z tobą, a nie tylko na chwilę i będzie cię naprawdę kochał, a nie tylko wobec własnych potrzeb związanych z tobą. - wstałem i po prostu musiałem się do niego przytulić. - Chyba że chcesz zostać singlem do końca życia, ale to dość słaba opcja. Za ładny na to jesteś. - poczochrałem go po głowie, a potem obaj zaczęliśmy się śmiać. Mam nadzieję, że serio kogoś sobie znajdzie i będzie szczęśliwy... Puściłem go. Od razu zrobiło mi się lepiej. Spojrzałem niechętnie na szafę. - Ile może być nieprzytomny?... A co jak mu zrobiłem jeszcze większą krzywdę i teraz coś będzie z nim nie tak? Co jak się w ogóle nie obudzi?
- Spokojnie Shuzo. Nie panikuj.
- Ale to by było okropne. Nie lubię go, ale też nie chciałem go uderzyć tą patelnią. Musiałbym być jakąś okropną osobą, żeby zrobić to specjalnie. A co jak jestem taki głupi i zwyczajnie się oszukuję, że jestem dobry, a naprawdę jestem zły i od samego początku chciałem mu przyłożyć? - zacząłem już dramatyzować i gadać totalne głupoty. Przecież to zwyczajnie niemożliwe. Niestety nie umiałem się ogarnąć. - A co jak ja w ogóle nie istnieję? Co jak w ogóle nie jestem psem, tylko wrednym kosmitą w czapeczce?... Moment to bezsensu. Kosmici nie mają czapek. - w ogóle się nie umiałem zamknąć. Ciągle tylko gadałem i gadałem, aż w końcu za bardzo wniknąłem w temat kosmitów... Co ja sobie durnego ubzdurałem wtedy? Na szczęście Lennie mnie uciszył i po prostu zatkał mi buzię ręką.
- Cisza. - oznajmił stanowczym tonem, patrząc mi prosto w oczy. Widocznie już nie mógł tego słuchać. Nie dziwię się. Zamrugałem parę razy, gapiąc się na niego, ale koniec z końców pokiwałem głową. On wziął rękę z mojej twarzy i nastała cisza. Od razu spojrzałem na szafę, w której nic się nie działo.
- ... Nie mogę tak siedzieć i nic nie robić. Co jak mu coś jest? - to by było na tyle z tej ciszy.

(Lennie~?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz