Ten pluszak stał się od tej chwili moim najukochańszym. Chciałem go, odkąd go zobaczyłem, ale to, że dał mi go Lennie, było jeszcze cudowniejsze. Cieszyłem się z tego jak małe dziecko. Od razu przytuliłem magika.
- Dziękuję bardzo. - mój ogon machał jak szalony. Musiało to głupio wyglądać. W końcu jest taki duży i już trochę go ciągnę za sobą, ale zupełnie nie przejąłem się tym faktem. Chłopak się zaśmiał i pogłaskał mnie po głowie.
- Nie ma sprawy. - odpowiedział. Po chwili już się uspokoiłem i przestałem go przytulać. Jednak pluszaka już nie puściłem za nic. Był taki mięciutki i kochany. Ten dzień już przeszedł do takich, których nigdy nie zapomnę. Rozejrzałem się po placu. Przeleciałem wzrokiem po wszystkich atrakcjach, a potem złapałem Lennie'go za rękę i bez słowa pociągnąłem za sobą.
Niedaleko karuzeli zobaczyłem małego, płaczącego chłopca. Stał tam sam jak palec i nikt nie zwracał na niego uwagi. Ludzie zwyczajnie koło niego przechodzili i wręcz odwracali wzrok. Chłopczyk wyglądał mi na nie więcej niż siedem lat. Był niziutki, szczupły i miał urocze czarne włoski postawione do góry, a na sobie miał zwykłe czarne spodenki i trochę za dużą ciemnozieloną koszulę. Od razu zaciągnąłem Lennie'go w jego stronę.
- Hej mały. - oddałem pandę magikowi i kucnąłem przy chłopcu. - Czemu płaczesz? - spytałem i pogłaskałem malca po główce, a ten od razu się do mnie przytulił.
- Zgubiłem mamę. - odpowiedział zapłakany. Spojrzałem na magika.
- Musimy mu pomóc. - objąłem maluszka. Lennie już zaczął się rozglądać. - Cichutko nie płacz. Zaraz ją znajdziemy. - wziąłem maluszka na ręce i stanąłem na równe nogi.
- Jak wygląda? - spytał magik.
- Ma taką ładną sukienkę w kwiatki i czarne włosy. - odpowiedział maluszek, dalej się do mnie tuląc. Był taki kochany. Zacząłem żałować, że nie jestem jego mamusią. Odpowiednio bym się nim zajął. Codziennie bym go kąpał, karmił, a nawet i uczył czytać i pisać. Ładnie też bym go ubierał i on nazywałby mnie swoją mamusią. Westchnąłem rozmarzony w pewnym momencie, ale szybko się ogarnąłem i wróciłem do rzeczywistości. Starałem się go w jakiś sposób rozweselić. Nie chciał przestać płakać i strasznie tęsknił za mamusią. Powiedział mi, że poszedł z mamą na karuzelę, a gdy z niej zszedł, już jej nie było. Dobrą godzinę chodziłem razem z chłopcem i Lenniem, szukając tej kobiety. Przy okazji dowiedziałem się, że chłopaczek ma na imię Yuto, ma sześć lat, oraz że razem z mamusią nie są stąd. Przeszliśmy przez całe miasto i nigdzie nie widzieliśmy takiej kobiety.
- Przepadła. Nigdzie jej tu nie ma. - oznajmił Lennie, gdy usiedliśmy na ławce przy jakiejś budce z jedzeniem. Yutuś był pochłonięty zabawą moim pluszaczkiem.
- To, co teraz? - spytałem, patrząc na maluszka zmartwiony. - Nie możemy go tak zostawić samego. Poza tym nie oddam go nikomu, chyba że w ręce mamy. - uśmiechnąłem się, widząc, jak słodziutko się bawi, ale potem spoważniałem i zerknąłem na przyjaciela, biorąc dziecko na kolanka.
(Lennie~?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz