Wręczyłam prezent Vogel'owi. Bałam się, że będzie chciał go od razu otworzyć, ale schował go do kieszeni. Zrobił tak jak go poprosiłam. Ucieszyłam się bardzo. Dotarłam do swojego namiotu, przez pierwszą chwilę zostaliśmy staranowani przez Yuki'ego i Bisce, ale gdy odpuściły, Vogel odłożył moje torby i żegnając się z uśmiechem na twarzy, skierowała się w stronę swojego namiotu.
- Bisca, Yuki wiecie dzisiejszy dzień był naprawdę wspaniały! - byłam bardzo podekscytowana przez co nie chciało mi się spać. Dałam jedzenie swoim pupilom oraz przysmaki w ramach nagrody za to, że były takie grzeczne. Poszłam pod prysznic, nie minęło kilka długich minut, a ja w piżamie zaczęłam rozpakowywać zakupione przeze mnie rzeczy.
- Mam nadzieję, że prezent się mu spodoba - Bisca już spała więc jedyną osobą jaka mi pozostała do pogadania był Yuki. On spojrzał się na mnie tym swoim uroczym wzrokiem. Nie mogąc się powstrzymać dałam mu małą przekąskę. - Tylko nie wygadaj się Bisce - gdy to usłyszał, położył się na moim łóżku. Dołączyłam do niego oraz Biscy. Oboje byli tacy ciepli, jak zawsze sprawiali, że przestałam się martwić. Spojrzałam się na swoją sukienkę oraz buty przy których we wyborze pomógł mi Vogel. Wróciłam wspomnieniami do dzisiejszego dnia. Jego uśmiech był najlepszym prezentem jaki dostałam od dłuższego czasu. Nim się spostrzegłam odpłynęłam w świat snów.
Osoba która stała tuż obok mnie była taka ciepła. Pomimo tego, że byłam sama w ciemnym miejscu, osoba ta dotknęła mojej twarzy, wyciągnęła pomocną dłoń w moją stronę. Przyjęłam niepewnym ruchem jego dłoń. Ciemne miejsce zniknęło, a na jego miejscu pojawiło się ciepłe, pełne kwiatów miejsce... Pośród kwiatów stało drzewo wiśni, które nie było daleko od nas. Stałam na nogach, a osoba przede mną właśnie coś do mnie powiedziała, gdy nagle kwiaty z drzewa wiśni zostały skierowane w moją stronę poprzez mocny podmuch wiatru. Nie usłałam co ta osoba powiedziała, widziałam tylko ruch jego ust jak wymawia kilka słów.
Otworzyłam oczy, gdy usłyszałam jak ktoś woła mnie. Otworzyłam delikatnie swoje oczy, a przede mną stał Pik.
- Pik czy ty jesteś zdrowy, kto budzi taką osobę jak mnie o takiej godzinie - spojrzałam się kotem oka na zegar, który był przede mną.
- Wiesz jakbyś Księżniczko nie wracała ze swoim Księciem o tak późnej porze to bym nie musiał ci dawać kary - na samo słowo kara już mi się nie chciało wstawać z łóżka. Jednak nie byłam jedyną osobą, która dostała karę. Vogel za pewne również dostał. Wstałam z łóżka i po przeciągnięciu się, poszłam się przebrać.
- A ty gdzie idziesz? - zapytał się lekko zdezorientowany Pik.
- Przecież masz dla mnie karę, no to jestem gotowa na nią - chyba nie spodziewał się z mojej strony takiej odpowiedzi.
- Czy ty może jesteś chora? Przeziębiłaś się może? - podszedł do mnie bliżej i zaczął się dokładnie przyglądać.
- Nie, chyba ty się źle czujesz. No już, powiedz jaka czeka mnie kara - spojrzałam się na niego z uśmiechem na twarzy.
- Księżniczko, Smiley - usłyszałam głos bliźniaków, którzy od razu wzięli mnie w swoje ramiona.
- Czy on się również na tobie znęca? Wiesz, zawsze możemy ci pomóc w wykonaniu kary - jak zawsze byli uroczy, ale ja nie miałam zamiaru od nikogo przyjmować pomocy.
- Tym razem podziękuję, sama mam zamiar odbyć swoją karę, a więc Pik jaka jest moja kara? - spojrzałam się na niego, a on wręczył mi do rąk listę z moimi zadaniami. Gdy spojrzałam się na nią, zrobiłam jedną rzecz nim wyszłam z namiotu. Zostawiłam pupilom jedzenie i wyruszyłam w pierwszy punkt.
Sprzątanie nie było moją najmocniejszą stroną, ale skoro musiałam to musiałam. Zajęłam się wszystkimi zadaniami z mojej listy. Gdy tylko ktoś do mnie podchodził i się pytał czy ma mi pomóc odmawiałam. Założyłam słuchawki na uszy i nucąc sobie każdą jedną usłyszaną piosenkę pod nosem, praca jakoś szybciej mi szła. Nie miałam dzisiaj okazji spotkać się z Vogel'em. Gdy skończyłam wszystkie kary jakie były mi dane na liście, spojrzałam się na godzinę. Była już trzecia w nocy. Chwyciłam się za brzuch, gdy tylko przypomniał mi o tym, że domaga się jedzenia. Wzięłam kilka ocalałych owoców z kuchni po czym poszłam do swojego namiotu. Tam wzięłam kąpiel, nie mogąc spać wyszłam na krótki spacer. Idąc powolnym krokiem przed siebie, nagle się zatrzymałam. Przede mną ukazała się przepiękna sceneria, którą zawsze lubiłam oglądać. Wschód słońca. Wschody słońca, zachody słońca, blask księżyca oraz oglądanie gwiazd. Moje najbardziej ukochane scenerie. Wszystkie one przypominają mi o moich przygodach jakie przeżyłam wraz z Vogel'em. Nie mogłam już iść spać, bo powinnam się przygotowywać do występu.
Zaczęłam się przygotowywać, gdy nakładałam za sceną swój makijaż, nagle zobaczyłam w lustrze jak leci mi krew z nosa. Szybko chwyciłam za chusteczkę i przyłożyłam ją do nosa. Nim ktokolwiek mnie zobaczył, ukryłam się za pewnymi kartonami. Gdy Pik wywołał moje imię, odłożyłam chusteczkę i modląc się w duszy, aby nikt nic nie zauważył wyszłam na scenę. Moje przedstawienie zaczęło się wraz z tym jak publiczność zaczęła bić brawa. Pośród całej publiczności zauważyłam Vogel'a. Mega się ucieszyłam na jego widok w dodatku miał założony mój prezent. Dzisiejszy dzień nie mógł być jeszcze lepszy. Moje przedstawienie zakończyło się sukcesem. Gdy tylko wszystko zakończyło się, poszłam od razu do Vogel'a, który czekał już na mnie za sceną. Przebrałam się tak szybko jak mogłam, że nie zauważyłam, iż niektóre ozdoby na moich włosach jeszcze pozostały.
- I jak ci się podobało? - zapytałam podekscytowana.
- Było... - nim zdążył coś powiedzieć, Pik się wtrącił.
- Czyżbyście znowu chcieli otrzymać ode mnie karę? - widząc Pik'a, jego żart nie był już śmieszny.
- Może czas, aby ci dać karę Pik! Tylko potrafisz się wyręczać innymi osobami, a sam się obijasz i zarywasz do wszystkich dziewczyn - chciałam coś dopowiedzieć, gdy nagle bliźniaki jak i Dague wyśmieli się z Pik'a.
- Zostaw już ich. Księżniczka jak i Vogel dobrze się spisali, zwłaszcza nasza Smiley. Co jak co, ale zrobiła wszystko sama i nie wymigała się od niczego - obronił mnie Liray. - Poza tym widziałem jak się wczoraj obijasz, więc mam dla ciebie trochę pracy - Liray chwycił Pik'a i zaczął ciągnąc za sobą.
- Co powiesz na to, abyśmy udali się w trochę cisze miejsce niż to? - zapytałam się czarnowłosego chłopaka, który chciał się wyśmiać ze sytuacji jaka właśnie nas napotkała, ale powstrzymywał się co szło mu dość dobrze.
- Z miłą chęcią - odparł z delikatnym uśmiechem.
- Zasypał ciebie papierkową robotą co nie? - podpytałam się delikatnie.
<Vogel?> wybacz, że to opowiadanie jest takie se
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz