Mimowolnie się uśmiechnął, widząc przerażenie w oczach chłopaczka.
- Wiesz, powinieneś być ostrożniejszy. - Przechylił głowę, nadal się w niego wpatrując. - Takie zatracenie w myślach czasem prowadzi do tego, że twoja dusza może opuścić ciało i nawet tego byś nie zauważył, a wtedy jakiś zły duch dostanie okazję, by nim zawładnąć... - Robin odsunął się jeszcze kawałek, zmieszany wbijając wzrok w swoje zaciśnięte ręce, które trzymał na kolanach. Vivi tylko czekał na taką właśnie chwilę. Jego uśmiech się jeszcze bardziej poszerzył, a on przykucnął i skoczył. Niestety białowłosy chłopak w porę się zorientował co się świeci i zdążył się odsunąć, przez co lisi demon bezceremonialnie spadł prosto na twarz. Cicho stęknął, powoli wstając.
- Rooooobin, a to za coooooo....? - Spojrzał, na Davida z taką miną jakby ten go zdradził. Chłopak nie odpowiedział, jedynie wstał, starając się nie roześmiać na widok miny towarzysza.
- Ha... Ha... Ha... Bardzo śmieszne widzę, że chcesz się śmiać. - Zaczął strzepywać z siebie trawę. Robin w tym czasie się rozglądnął i nagle doznał olśnienia, nie czekając, aż lis się pozbiera, pobiegł prosto do lasu. Gdy Vivi się zorientował, co się stało, młodzieńca już nie było.
- .... Robin? - Nagle zaczął się martwić. Przez ostatnie dni powietrze wydawało mu się jakieś dziwne, przypominało mu ciszę przed burzą. Przemienił się w lisa i z nosem przy ziemi podążył za śladem chłopaka. Doprowadził go do znajomego miejsca. Przystanął, wpatrując się w zionący czernią otwór prowadzący do jaskini niedźwiedzia. Mimowolnie sierść mu się zjeżyła na karku. Cóż ten śmiertelnik wyprawiał?! Już raz mu tłumaczył, że dzikie zwierzęta to nie przyjaciele. Ostrożnie wkradł się do środka, podniósł głowę i niuchnął powietrze. Wyczuwał zapach chłopaka, ale już wiedział, że go tu nie było. Wycofał się parę kroków w tył. Znów zaczął szukać tropu ludzkiego szczeniaka. Wreszcie go znalazł, jednak jedno mu się nie podobało, zapach chłopca był zmieszany z ostrym zapachem niedźwiedzia. Od razu przyśpieszył, nie podnosząc głowy znad ziemi. Tak przemykał między drzewami i krzewami, aż tu nagle nie wpadł w coś wielkiego. Mrugając podniósł głowę i zamarł. Zobaczył Robina leżącego na niedźwiedziu widocznie z siebie zadowolony.
- D... David... Natychmiast złaź z tego stworzenia! - Odskoczył, wygięty w łuk jak kot. - Co ja ci mówiłem!? Ty chyba naprawdę chcesz się zabić!!
( Robinek? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz