Najpierw myślałem, że Shuzo dalej jest pijany, że jeszcze się na mnie nie rzucił i nie udusił, ale kiedy zrozumiałem, że to znowu ten Miły, poczułem ulgę, ale także zakłopotanie i zmieszanie. Czułem, że zaczynałem świrować… zmienny charakter mojego przyjaciela był nawet gorszy od kobiety z okresem – nigdy mu tego nie powiem, ale czułem się, jakbym zaczynał tracić zmysły, nawet nie wiedziałem, z którym rozmawiam. To było… męczące.
Kiedy Shu poprosił mnie, abym mu opisał wczorajszy dzień, zamurowało mnie. Z jednej strony głupio mi było opowiadać, jak chciał mnie pocałować (zaraz, jak mnie pocałował), a z drugiej wstydziłem się przyznać, że jednak miałem chętkę na niego. Moja wina? Nawet po napiciu się był taki uroczy… szybko położyłem się z powrotem na poduszkę i wlepiłem oczy w sufit. Nie powinienem tak myśleć, to tylko przyjaciel. Nie ważne jak bardzo pociągający, to przyjaciel.
- Co ostatnie pamiętasz – wziąłem się w garść, przecież nie będę ukrywał przed nim czegoś, co sam zrobił; tak jakby On.
- Hm… - podczas zastanawiania się, zaczął składać ubrania, przy okazji szukając czegoś, co mógł założyć na śniadanie. Ja też powinienem wrócić do siebie i ubrać coś świeżego, ale kompletnie mi odebrało władzę w nogach, kiedy pomyślałem o wczorajszym pocałunku… kurde, dlaczego on tego nie pamięta? - Chyba jak wracaliśmy do cyrku – odpowiedział po chwili. Westchnąłem i zamknąłem oczy, wracając do tej chwili. „Najpierw chciałeś mi przywalić w twarz, a ja w ostatniej chwili uniknąłem ciosu”, pomyślałem, a potem w myślach odtwarzałem dalsze poczynania: on zasnął, a ja go podniosłem jak pannę młodą i zaniosłem do swojego pokoju, ponieważ u niego był bałagan.
- Głowa cię boli od alkoholu – stwierdziłem, że od tego zacznę opowiadań. W końcu chciał wczorajszy dzień, a nie wcześniejszy. Zerknąłem w stronę czarnowłosego, który słysząc moje słowa, także skierował na mnie swój wzrok.
- Alkoholu? Dużo wypiłem? - wzruszyłem ramionami, a potem pokiwałem głową. Wyglądał na załamanego, kontynuował składanie ubrań.
- Zaszalałeś w jakimś barze – mówiłem dalej.
- Jak mnie znalazłeś? - uśmiechnąłem się.
- Dwie dziewczyny stwierdziły, że widziały uroczego chłopaka o niebieskich oczach i śmiesznych, sztucznych uszach – zobaczyłem na jego policzku rumieniec, więc postanowiłem mówić dalej. - Jak wszedłem do baru, akurat stałeś na ladzie i zdejmowałeś spodnie, bo koszulki już nie miałeś – zrobił się cały czerwony, więc zakrył swą twarz dłońmi. Ja dalej się uśmiechałem, bo mimo wszystko było to zabawne. Jednak gdy doszedłem do momentu, w którym miałem mu opisać, jak mnie całował, uśmiech mi nagle zszedł z twarzy. Głupio mi było o tym mówić, ponieważ on tego nie pamiętał, a ja oddałem ten pocałunek...
- A potem? - usłyszałem głos Shu. - Było gorzej? - słysząc jego załamany głos, postanowiłem go nie dobijać.
- Nie – skłamałem. - Zabrałem cię do namiotu i poszedłeś spać.
- Na tobie? - znowu się uśmiechnąłem, po czym wstałem z łóżka i się rozciągnąłem. Chłopak aktualnie stał i wkładał ubrania do szafy. Podszedłem do niego i postanowiłem przestać się przejmować czymkolwiek. Przytuliłem go od tyłu.
- Tak i powiem ci, że było mi wygodnie – stwierdziłem i go puściłem.
<Shu?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz