Jego słowa z wielkim trudem docierały do mojego umysłem, widziałem przed sobą tylko zapłakaną twarz matki. Chociaż tak bardzo chciałem mu przyznać rację, nie umiałem. Gdybym wtedy pomyślał racjonalnie, zostałbym z nimi, nie uciekłbym od konsekwencji i koniec końców nikt by nie umarł. Ojciec nie musiałby rzucać ukochanej pracy, a ja… czy byłbym szczęśliwy? Spojrzałem na twarz przyjaciela, wykrzywioną w lekkim, ciepłym uśmiechu, który w jakiś sposób podnosił mnie na duchu. Odwzajemniłem gest, chodź mój uśmiech był bardzo blady i słaby. Spuściłem oczy i nie powstrzymywałem łez, kapiących na podłogę. Czarnowłosy się podniósł i mnie objął, tuląc mą głowę do swego torsu. Także go objąłem i pozwoliłem sobie na całkowity wylew uczuć, który ukazał się pod postacią potoku łez i gorzkiego jęku.
Nie mam pojęcia jak długo trwaliśmy w tej pozycji, nie potrafiłem się pozbierać, byłem też zdziwiony, że chłopakowi nie odpadły nogi od stania, ale wytrwale stał przy mnie. Kiedy potrafiłem pociągnąć nosem i przestać płakać, odsunąłem się od jego ciepłego ciała, od którego tulenia zrobiło mi się lepiej. Podniosłem głowę na jego twarz i spojrzałem w jego smutne oczy, które jednak starały się dodać mi otuchy. Cieszyłem się, że tu był i chociaż bardzo chciałem mu za to podziękować, nie potrafiłem wydobyć z siebie żadnego dźwięku, dlatego tylko wstałem i przetarłem zmęczone oczy.
- Lepiej? - usłyszałem jego spokojny głos. Pokiwałem głową z przymrużonymi oczami, poczułem się nagle bardzo zmęczony.
- Mam się z nim postać wieczorem – oznajmiłem.
- Dasz radę? - pokiwałem głową, wiedziałem, że będzie to ciężka rozmowa, ale nie chciałem zawodzić drugi raz. - Może pójść z tobą? - spojrzałem na niego i się uśmiechnąłem. To było miłe, chciałem nawet przytaknąć i poprosić, by był gotowy, ale tylko pokręciłem głową.
- Nie chcę, byś przejmował się moimi sprawami – wziąłem go za rękę.
- Chce ci pomóc – znowu przetarłem oczy i pokręciłem głową.
- Zapewniam cię, że dam radę. Teraz się prześpię, a jutro się zobaczymy – zaproponowałem. Shuzo nie wyglądał tym pomysłem zadowolony, ale się nie kłócił.
- Jak chcesz – przytuliłem go mocno i w końcu powiedziałem coś, co chciałem zrobić wcześniej.
- Bardzo ci dziękuje – czarnowłosy także mnie objął. Gdy go puściłem, pożegnaliśmy się i od razu ruszyłem do łóżka. Byłem okropnie zmęczony, a do spotkania miałem z jakieś trzy godziny.
<Shuzo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz