19 lis 2019

Ozyrys CD Esther

Popatrzyłem na nią jak na wariatkę, chociaż to ja się tak czułem. Przez chwilę milczałem, zastanawiając się, czy ona mówi na poważnie. Wymyślić imię czemuś, czego nie widać? Zwariowała… albo to ja zwariowałem. Może należałoby się wycofać, szybko, zwinnie i po cichu, jakby mnie tu nie było. Ale Esther patrzyła na mnie i oczekiwała odpowiedzi. Zacisnąłem palce u jednej ręki i spróbowałem się odezwać.
- No… można – spuściłem wzrok.
- Tylko jakie – dziewczyna zaczęła się zastanawiać, wyglądała, jakby sprawiało jej to radość, ja zaś dalej marzyłem o tym, aby był to tylko sen. - Może Sheol? - zaproponowała.
- Skąd wiesz, jakiej jest płci? - zapytałem ciekawy. Spojrzała na mnie, jakby dopiero teraz zdała sobie z tego sprawę. Spojrzała w niewiadomym kierunku i przez chwilę milczała.
- To może Tirith? Jest takie neutralne – pokiwałem głową, nie mając zamiaru się z nią kłócić o imię dla czegoś, czego nie widzę. Z drugiej strony im dłużej to wszystko trwało, tym mniej się bałem, chociaż dalej nie podobał mi się fakt, że nie widziałem tego czegoś.
- Ładnie – odezwałem się po dłuższej chwili milczenia, podczas których Esther przyglądała się stworzeniu. Po chwili poczułem, jak to coś wspina się po mojej nogawce, a potem ląduje na ramieniu. Odsunąłem głowę, na chwilę przestając oddychać. - Czy… to jest… na mnie?
- Tirith – poprawiła mnie spokojnie.
- Tirith – powtórzyłem. - Siedzi na moim ramieniu? - zapytałem, a ona pokiwała głową. Zacząłem drżeć.
- Spokojnie, nic ci nie zrobi – zapewniała mnie i chociaż rzeczywiście nie czułem, że stworzenie nie próbowało mnie ugryźć lub coś podobnego, jakoś dalej nie mogłem się do tego przyzwyczaić.
- Ale możesz go zabrać? - poprosiłem cicho, wysuwają w jej stronę bark. Esther wyciągnęła rękę, ale wtedy stworzenie zeskoczyło ze mnie. Powędrowała za nim wzrokiem, aż w końcu spojrzała na mnie.
- Zniknął w lesie – oznajmiła. 

<Esther?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz