4 gru 2019

Lennie CD Shu⭐zo

Uśmiechnąłem się lekko. Chłopak rzeczywiście był zakręcony, nawet bardzo, szybko się przejmował i oddawał swoje ciało uczuciom, nie kontrolował ich, przez co z jego ust wychodził kompletny bełkot. Mimo tego czy warto uważać takich ludzi za wariatów? Przyglądałem się czarnowłosemu, zastanawiając się, czemu jest psem i co się stało w jego życiu, że nic nie pamięta? Przynajmniej ja tak to odczuwałem, po jego pytaniach. Nic nie pamiętał? To było dziwne, ale gdy sobie przypomniałem o jego rozdwojeniu jaźni… może w tamtych czasach to tamten władał tym ciałem? Pogładziłem jego dłonie, ciepło się uśmiechając. Cieszyłem się, że był tu ze mną.
- Uważam, że jesteś szalonym chłopakiem o bujnej wyobraźni, który ma talent modowy i do poprawiania mi humoru – powiedziałem szczerze. Shuzo także się uśmiechnął, a nawet lekko się zarumienił, cicho podziękował i wrócił do swojego posiłku, napychając nimi usta. Zrobiłem to samo, wtedy temat rodziny się zakończył.
Gdy skończyliśmy jeść, wróciliśmy do naszego przedziału, który okazał się pusty. Byliśmy tak najedzeni, że nie mieliśmy na nic sił. Zajęliśmy swoje miejsca obok siebie i oboje wpatrywaliśmy się przez okno. Znowu zacząłem się zastanawiać, jak to będzie, jak dalej się potoczy ta historia. Zobaczyć ojca po tylu latach… czy to dobry wybór? A jeśli jest już za późno, by naprawić przeszłość? Czy nie winił mnie za śmierć matki? Jak sobie z nią poradził? W mojej głowie krążyło tyle pytań, tak bardzo chciałem już znać na nie odpowiedzi, że nie mogłem się doczekać, aż dojedziemy na miejsce. A niestety nasza podróż miała trwać jeszcze bardzo długo. Westchnąłem zrezygnowany, na myśl o wspomnieniach ogarnęła mnie melancholia. Chciałem zasnąć, aby droga szybciej minęła, ale wiedziałem, że tego nie zrobię, mój umysł już za bardzo się rozszalał jeśli chodzi o szukanie odpowiedzi, że nie było szans go uśpić. 
Po chwili poczułem jak coś napiera na moje ramię. Odwróciłem głowę w bok i zobaczyłem, jak Shuzo opiera się o mnie i ma zamknięte oczy. Jego klatka piersiowa spokojnie się unosiła i opadała, a on sam wyglądał bardzo niewinnie. Uśmiechnąłem się lekko na ten widok, po czym zabrałem rękę i pozwoliłem mu położyć się na moich kolanach. Ujrzałem na jego twarz delikatny uśmiech, gdy opadł na nie. Odgarnąłem z oczu jego czarne włoski i długo przyglądałem się jego ślicznej twarzyczce, pogrążonej w głębokim śnie. Pogładziłam go po policzku, a potem położyłam na nim rękę, tym samym go obejmując. Oparłem głowę o siedzenie i bezczynnie wpatrywałem się w okno, pogrążony we własnych myślach.
 Bardzo się cieszyłem, że był mnie. Zostawił wszystko co zna, ruszył za mną, jak przyjaciel… jak ktoś więcej… znowu spojrzałem na niego. Gdy jego brwi zmarszczyły się w grymasie niezadowolenia, pogładziłem go po włosach, a na jego twarz ponownie wstąpił spokój. Zacząłem się zastanawiać, co nim kieruje, co czuje w stosunku do mnie. Jeśli to spotkanie zakończy się dobrze, chyba spróbuje rozpocząć nowy rozdział w swoim życiu.
Chwyciłem jego dłoń i podniosłem ja do swojej twarzy. Lekko ją ucałowałem, po czym splotłem nasze palce.
- Wyśpij się – powiedziałem bardziej do samego siebie i wróciłem wzrokiem do krajobrazu za szybą.

<Shu?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz