Nie spodziewałem się w ogóle tego pytania. Mało co się nie zakrztusiłem.
- Moi rodzice? - aż powtórzyłem zaskoczony tym, co usłyszałem. Lennie jedynie pokiwał głową. Trudno było mi cokolwiek o nich powiedzieć. Dawno o nich nie myślałem.
- Wiesz... Sądzę, że nie chciałem i nie chce dalej o nich pamiętać. Urodziłem się i wychowałem w mieście Osaka, więc oni też tam mogą być. - stwierdziłem i przez następne parę chwil zająłem się jedzeniem.
- Ale... Dlaczego nie chcesz o nich pamiętać? - spytał, nie za bardzo to rozumiejąc. - Stało się coś?
- To pewnie dość długa historia. - uśmiechnąłem się smutno pod nosem. - Tylko nie jest ona moja. - wzruszyłem ramionami. - Mam wrażenie, że moje życie zaczęło się od kłótni z byłą miłością i wyjeździe. - odparłem, a potem przerwałem na chwilę, aby się zastanowić. Jak to w ogóle brzmi? Mógłbym się już po prostu zamknąć. Jak można paplać takie głupoty? W dodatku w wagonie restauracyjnym, gdzie i za tobą, przed tobą i obok jest pełno ludzi, ale już trudno. Zacząłem, to wypadałoby skończyć i dopowiedzieć wszystko do końca. - Reszta jest za mgłą. Wiem, że byłem całe życie sam i w tym pokoju, ale dlaczego tak się zachowywałem, dlaczego ciągle tam siedziałem, dlaczego nikt po prostu nie przyszedł się przytulić i porozmawiać? Dlaczego pamiętam jedynie małych braciszków, którzy jako jedyni do mnie zaglądali? Dlaczego wychodząc do szkoły, nie pamiętam, żeby ktoś jeszcze był w domu? Kto mnie w ogóle do niej zapisał? Z czyjego nakazu grzecznie tam chodziłem? Jak to możliwe, że od tak bez problemu wyjechałem? Z kim zostawiłem braci? Są teraz sami? Oni w ogóle istnieją, czy coś mi się wydaje? Jakim cudem w ogóle jestem w połowie psem? - w sumie mówiłbym dalej na jednym oddechu, coraz bardziej się nakręcając i pewnie sam bym przestał, gdybym już zemdlał od braku powietrza, ale Lennie na szczęście postanowił mi przerwać wcześniej, łapiąc mnie za dłoń, która leżała na stole.
- Shuzo, uspokój się. - odpowiedział stanowczo, bym już zamknął jadaczkę. Zadziałało od razu. Zamilkłem, wpatrując się w niego, kładąc po sobie te psie uszy, a po chwili już spojrzałem w bok na osoby przy stoliku naprzeciwko i nagle zrobiło mi się strasznie głupio, wstyd... Chciałem się zapaść pod ziemię i żeby chociaż trochę móc nie patrzeć na tych wszystkich ludzi, zsunąłem się trochę z własnego miejsca, a potem westchnąłem, chwilę siedząc cicho. Nie trwało to długo, bo dość szybko znów się wyprostowałem z delikatnym uśmiechem. Nie mogę się przejmować czymś takim przecież... Wszystko da się logicznie wytłumaczyć, a ja przecież nie jestem normalną osobą. Nie dość, że pół psem, to jeszcze siedzi we mnie jakaś drugie oblicze. Sam nie wiem jak to w ogóle możliwe.
- W sumie teraz to nie jest takie ważne. - wymruczałem w końcu. - Sory, ja po prostu... Nawet trudno mi to wytłumaczyć. Taki to już jestem dziwny. - dodałem z niepewnym uśmiechem, a potem zapchałem usta jedzeniem, żebym w końcu przestać gadać, ale nie pomogło. - Kiedyś ktoś mi powiedział, że coś mnie opętało, a innym razem, że jestem jakiś chory psychicznie... Może rzeczywiście coś w tym jest? - spytałem bardziej samego siebie i równocześnie w odpowiedzi wzruszyłem ramionami. - A ty co o mnie sądzisz? - przeniosłem wzrok na Lenniego, kończąc już swoje śniadanie.
(Lennie~?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz