Wiele w życiu mi się przytrafiło, nie powiem. Nigdy jednak bym nie pomyślał, że skończę w takim cyrku. I to dosłownie w cyrku. Nie umiem robić żadnych sztuczek, nie mam magicznych mocy, które mogłyby mi umożliwić wyciągnięcie królika z kapelusza, nie jestem w stanie nakazać lwu przeskoczyć przez obręcz, a foce utrzymać piłkę na czubku nosa. Nie potrafię nawet grać w karty. W moich umiejętnościach jednak mieści się coś, co umożliwiło mi dostanie się do grona cyrkowców. Otóż, potrafię utrzymać kij od mopa. I w dodatku wiem jak tego mopa użyć.
Tak, dokładnie. To ja tutaj będę sprzątać, to ja będę naprawiać zepsuty namiot, to ja będę przepychać kibel jak się zapcha skubany. Znaczy, tak mi się zdaje. Nie wiem gdzie są tutaj toalety. Brudna robota została powierzona właśnie mnie. To dosyć odpowiedzialne zajęcie. Powierzono mi ważne kwestie. Obdarzono dużym zaufaniem. W końcu gdyby ktoś mi podpadł, mógłbym mu zaszkodzić w jakikolwiek sposób. Obsmarować scenę artyście przed jego występem (czy tutaj w ogóle będzie co smarować?) i patrzeć jak się wywraca i łamie kark.
Wyobraziłem to sobie. Adrian, jesteś psychiczny.
Pogłośniłem muzykę w słuchawkach. Już lekko za długie włosy opadały mi na twarz, gdy otwierałem walizkę. Totalne zadupie, mam tylko nadzieję że będzie mi tutaj zasięg łapał. Jak na razie jest to bezproblemowa kwestia, a przynajmniej nie przyniosła mi więcej zmartwień. Cóż, przynajmniej bym miał spokój od rodziców. Dwie walizki moich rzeczy. Nie wiem, czy to dużo. Jedna to ubrania. Druga w sumie też plus jakieś tam pierdoły. Eminem krzyczał do moich uszu, podczas gdy ja próbowałem okiełznać włosy. Nie mam bladego pojęcia jak dziewczyny radzą sobie z dłuższymi. Skręca mnie od tego gniazda, które mam na głowie, co dopiero one muszą przeżywać???
- Rozgościłeś się już?- usłyszałem głos tuż za moimi plecami. Podskoczyłem piszcząc jednocześnie, a słuchawki spadły z mojej głowy, lądując na łóżku. Brzmiałem jak baba, w dodatku śpiewająca w operze. Odwróciłem się. Uśmiechnąłem się zestresowany. "Kim ty w ogóle jesteś i co robisz w mojej przyczepie, ciulu?" - chciałem spytać. Zamiast tego jednak przybrałem krwiożerczy wyraz twarzy, jaki pewnie towarzyszył seryjnemu mordercy psychopaty podczas zabijania kolejnej ofiary.
- Tak, znalazłem łóżko. Miotle też zostałem przedstawiony, spokojnie - powiedziałem do nienaturalnie bladej dziewczyny z podobnego koloru włosami. Z moimi czerwonymi policzkami, bo byłem pewny że taką barwę właśnie przybrały, musiałem dla niej wyglądać jak obiekt wymagający koniecznej interwencji lekarza. Bo pewnie się duszę, czy coś. I dlatego wyglądam przy niej jak pomidor obok szklanki mleka.
Dziwna, ale bardzo urokliwa i wręcz piękna kobieta miała na imię Diane; przynajmniej tak się przedstawiła. Tutaj używa się podobno pseudonimów artystycznych. Jak dobrze, że od dzieciństwa wręcz towarzyszy mi moje przezwisko. Srebro. Jednak teraz przedstawiam się jako Silver, bo w końcu ja chyba jako jedyny jestem tutaj Polakiem. Niech sobie zębów nie połamią. Czy tam języka. Oczywiście w trakcie próbowania wypowiedzenia mojego własnego pseudonimu. Ciekawe co by powiedzieli na to, gdyby się dowiedzieli skąd tak naprawdę on się wziął. Pewnie bym wyleciał. Nie pewnie, a na pewno. Takie życie, no cóż.
Wyszedłem na zewnątrz. Rozpakowałem się już prawie całkowicie. Następnym razem ubrania włożę do piekarnika. Kompletnie nie wiem dlaczego, ale mam ochotę to zrobić. Tyle, że nie mam piekarnika. To kolejne niedogodzenie tego dnia.
- Adrian, debilu, ogarnij się - powiedziałem sam do siebie, przyłapując się na kolejnych specyficznych myślach pobijających wcześniejszy błyskotliwy pomysł.
- Słucham? - odskoczyłem na bok przy nagłej, zupełnie niespodziewanej odpowiedzi dobiegającej z mojej lewej strony. Boże, czy wszyscy tutaj się skradają albo mają jakieś supermoce polegające na teleportacji, poruszaniu się bezszelestnie, cokolwiek?
- Wybacz, mówiłem do siebie, nie zauważyłem cię, kompletnie. Nazywam się Silver, jestem tutaj nowy - wyciągnąłem dłoń w kierunku nieznajomej sobie osoby. Miałem nadzieję, że moja nadpobudliwość nie rzuciła się tak w jej oczy. Chociaż znany jestem z panikowania, nadmiernego reagowania na rożne sytuacje. A jednocześnie mam tak bardzo wywalone. Ja już sam nie wiem, co tak naprawdę mnie cechuje.
< Ktoś? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz