Wpatrywałem się w dziewczynę oraz dwójkę, która najzwyczajniej w świecie zachowywała się jak rodzina. Pik, który jest teraz właścicielem cyrku, ale jednocześnie wszystkie trupy traktuje dobrze i jednakowo. Jednakże widać po Smiley, że ich związek jest głębszy. Jest jeszcze Dague. Niewiele miałem z nim do rozmowy. Bliźniaki są częstszymi gośćmi w moim namiocie niż inni, jednakże są tu także inni.
Długie. Jasnoróżowe podchodzące pod lekki fiolet, jedwabiste i pofalowane włosy. Po lewej stronie ma jedno pasemko włosów niebieskie. Grzywka po bokach jest dłuższa, a po środku sięga do jej dużych błękitnych oczu. Ma zgrabny nos i wąskie, jasnoróżowe usta. Mierzy około 168 centymetrów. Jej sylwetka jest szczupła i wygimnastykowana.~ takie dane udało mi się wysunąć z jej obserwacji. Można było to zamienić na wygląd śnieżynki
Długie. Jasnobłękitne przechodzące pod zimowy niebieski i lekko falujące na wietrze włosy. Po jednej stronie ma jedno pasemko włosów białe. Grzywka po bokach jest dłuższa, a po środku sięga do jej dużych złotych oczu. Zgrabny nosek, który przez zimno czerwienieje. Wąskie jasno czerwone usta, schowane przed zimnem. Mierzy około 168 centymetrów. Jej sylwetka jest szczupła i wygimnastykowana. Jest jedną ze zdolniejszych postaci, która mimo ukrycia w górach... - tu powinienem przerwać. Im więcej informacji, tym trudniejsza staje się historia. Teraz przynajmniej wiadome jest to, że uciekła do gór, ale Czemu? Co ją spotkało? Takie pytania mogą się pojawić. Im więcej masz pytań, tym więcej chcesz przeczytać, by się dowiedzieć. Dlatego też starałem się odzwierciedlić jej postać na rysunku, bym potem mógł ją na nowo narysować, jako obraz w książce. Ma duże znaczenie to, jak i w którym miejscu zostanie przedstawiona.
***
- Princess oto twój nowy partner Cherubin. Cherubin to nasza Princess Smiley. - słowa bliźniaków, wyrwały mnie z zapisków, które zrobiłem. Uniosłem wzrok, by spojrzeć, kto się pojawił.
- Black, Night przestańcie mnie tak nazywać. Jestem po prostu Smiley, miło mi cię poznać. - uśmiechnął się delikatnie. Jej energia najwyraźniej, wolałaby się teraz zdrzemnąć. - Pik nie zapomnij o tym, aby Dague dostał za swoje. - dwójka, która zjawiła się wraz z dziewczyną, musieli już iść, zapewne przypomniała im o układzie, by nie zapomnieli. Podobnie robiłem z bliźniakami oraz nie tylko z nimi. Usiadła obok mnie, a jej pupile tuż obok nóg Smiley. - Skąd się znacie? - zapytała, patrząc na naszą trójkę. Znaleźliśmy się przed nią.
- Przychodzą do mnie na herbatkę. - powiedziałem. Bliźniaki spojrzały po sobie, po czym same dodały.
- Cherubin pisze książki, a my byliśmy jego modelami do nowej serii. Najwyraźniej o Piku bądź kimś podobnym do niego już napisał. Teraz twoja kolej. - roześmiali się, po czym spoważnieli. - Gdy skończymy próbę, możemy udać się do namiotu Cherubina i ją wpić. - rzekli. Ruszyli się, wzięli ode mnie harfę, była ona duża tak samo, jak bębny. Jechały na przewoźnych wózkach, bo może dopiero siłacz, by je przeniósł.
Sam jednak schowałem swój notes i ruszyłem się z miejsca, by poćwiczyć. Zrobiłem rozgrzewkę na ręce, mięśnie, nadgarstki oraz palce. By nic się nie wydarzyło. Dlatego też zawsze miałem swoje ćwiczenia, których zostałem nauczony.
Na początek była harfa, jej dźwięk bywał łagodny, ale byleby nie usnąć, pojawiały się momenty, w których człowiek stawał się trzeźwy oraz wystraszony. Dlatego też moje granie było niezwykłe. Podałem dziewczynie nuty, pod harfę, były także pod bębny oraz pod tajemniczy instrument wybrany przez bliźniaków. Wystarczyła chwila, by mogla załapać nuty i słowa. Czasem ich znaczenie mogło odbiec od powszechnego śpiewu.
Pociągnąłem powoli za jedną ze strun harfy, wydał delikatny i lekki dźwięk, kolejna za to był inna, wciąż lekka, ale tym razem wydawała się ryzykowna. Dlatego, zanim jednak zaczęła ona śpiewać. Powinniśmy usłyszeć dźwięk, melodię harfy.
- Zagrasz najpierw nuty? - spytała. Kiwnąłem głową, po czym zabrałem się za granie. Nie musiałem patrzeć, gdyż to pamiętam. Może to nie ja napisałem, ale nie mogę zdradzić kto. Dlatego przypisuje je sobie. Gra z początku lekka i melodyjna, która mogła uśpić jak kołysanka, zaczęła wypadać z rytmu. Jej rytm przyspieszał, brzmiał inaczej. Wciąż się zmieniał, ale intensywność pozostawała, a nawet stawała się jeszcze bardziej przyciągająca. Na koniec było kilka nut, które wyrażały różne dźwięki, koniec był niedokończony. Choć mogło się tak wydawać.
- To byłoby na tyle. - powiedziałem i otworzyłem oczy. Nagromadziła się publika z cyrku. To było do przewidzenia, zazwyczaj się zjawiali. Niekiedy tańczyli do tego, innym razem płakali. Melodie, każdy odczuwa inaczej.
- Widzę, że masz nową partnerkę. Poszczęściło ci się, gratulacje. - pojawienie się Liraya, było wyjątkowe. Miałem nadzieję, że się pojawi, oraz wysłucha melodii, która została wypuszczona jak ptak z klatki.
- Ćwiczymy z twoim głosem, czy jednak masz za mało energii na to. - powiedziałem, nie ukrywając nic. Czytam z ludzi jak z otwartych ksiąg, nawet jeśli jestem tu nie długo.
- Poradzę sobie. Możemy poćwiczyć. - rzekła najwyraźniej pewna siebie i pewna tego, że jest w stanie to zrobić. Skoro tak jest to niech, tak będzie.
***
Próba udała się, choć grywanie na bębnach i dodatkowym instrumencie, się nie udało. Widownia wróciła do swoich zajęć, po usłyszeniu harmonii. Jednakże, dziewczę, musiało, odpocząć dlatego też przerwałem próbę i odesłałem zarówno bliźniaki, jak i dziewczynę. Oczywiście, że bliźniaki wpadną na herbatkę, nie wiem jak ze Smiley. Może ją przekonają. Teraz jednak ja musiałem, zrozumieć coś, czego brakowało w tej melodii granej zarówno na harfie, jak i bębnach.
<Smiley?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz