Biegłam przed siebie, czułam oddech na mojej szyi jak osoba która mnie goniła była bardzo blisko mnie. Nie tyle co ta jedna osoba, a cały gang. Sama nie wiedziałam co się stało, że nagle wszyscy zaczęli mnie gonić. Nie wiedziałam co zrobiłam, że tak im podpadłam. Biegłam tyle ile sił w nogach ale oni mnie dogonili. Jeden chwycił mnie za włosy i podniósł do góry. Drugi chwycił za szyję... Mój wzrok padł na jedno z nich który stał tuż przede mną. Wysoki mężczyzna z postawna posturą, nie zobaczyłam twarzy chociaż byłam tak blisko...
Dalej nie wiem co się stało ponieważ Yuki pomógł mi się odcknąć z tego koszmaru. Mój zegarek wskazywał na trzecią dwadzieścia dwa. Pogłaskałam Yuki'ego. Nie potrafiłam zasnąć tak więc wstałam. Przygotowałam jedzenie dla Biscy która jeszcze uroczo spała. Yuki towarzyszył mi i nie odstępował ani kroku.
- Co powiesz na poranny trening Yu? - on zamerdał ogonkiem co uznałam za zgodę. Około czwartej rano byłam już w namiocie do ćwiczeń. Zaczęłam się rozciągać. Yuki natomiast położył się na mojej bluzie i powoli zaczął zasypiać. Po rozgrzewce weszłam na linę. Sprawdzałam ja kilka razy i wszystko było dobrze. Weszłam na nią i zaczęłam swój trening. Moje myśli wciąż krążyły o tym co mi się śniło. Jakoś nie potrafiłam tego wybić ze swojej głowy. Przez to, że tak się zamyśliłam nie zwróciłam uwagi na to co robię i w jaki sposób. Może i lina była dobra jednak źle ja naprężyłam przez co mój skok na niej skończył się tym że lina pękła, a ja spadłam na ziemię. Na szczęście był materac więc miałam kilka otarć. Jednak gdy się spojrzałam nie wiedziałam jak mam to naprawić. Może i miałam wiedzę jak ja zamontować i tak dalej ale potrzebowałam do tego kluczy, nowej liny i kilku innych rzeczy...
- Yuki gdzie znajdę jakieś rzeczy żeby to naprawić - spojrzałam się pytającym wzrokiem w stronę mojego przyjaciela. Yuki od razu wskazał mi drogę. Była już szósta nad ranem, więc miałam cicha nadzieję, że zdążę wszystko naprawić nim ktoś się zorientuje. Yu zaprowadził mnie do składnika gdzie znajdowały się wszystkie przedmioty których potrzebowałam do naprawy.
- Dziękuję ci kochanie. Wynagrodzę ci to - weszłam do środka i zaczęłam przeszukiwać wszystkie półki. Będąc zapatrzona we wszystko co mijałam wzrokiem nie zwróciłam uwagi na otoczenie. Gdy się odwróciłam przez przypadek wpadłam na coś. Uniosłam wzrok do góry. Jak się okazało nie było to coś, a ktoś.
- Przepraszam... - wymruczałam cicho pod nosem.
<Vogel?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz