- Hej, a myślisz, że gdy wrócimy, to jeszcze będziemy mieć chwilę dla siebie? - zapytał i nim zdołałem odpowiedzieć twierdząco, poczułem, jak chłopak władował swoją stopę między moje nogi. Wzdrygnąłem się zdziwiony, ale nie byłem wcale zły. Prędzej zawstydzony, że zrobił to przy innych ludziach, ale ta myśl szybko wyparowała z mojej głowy. Zamiast niej, pojawiła się nowa.
- Myślę, że Robin tak uwielbia naszego malca, że na spokojnie znajdziemy jeszcze dużo czasu - wsadziłem rękę pod stolik i położyłem ją na jego stopie. - A co? Masz na coś konretnego ochotę? - zapytałem, posyłajac mu znaczące spojrzenie i wsuwajac dłoń po jego nogawkę. Nim mi chłopak odpowiedział, ja prostując się i zabierając z niego wzrok, dodałem:
- Bo w sumie ja to mam ochotę na jakąś chińczyznę i obejrzenie nudnej, romantycznej komedii przy świecach - powiedziałem z udawaną powagą, aby go trochę podenerwować. Wszystko poszło zgodnie z moim planem, ponieważ w odpowiedzi Shuzo posłał mi mordercze spojrzenie i na moje nieszczęście, przysunął nogę bliżej, gniotąc mi delikatnie krocze. - Ała - złapałem mocniej jego nogę i odsunąłem. - Czyli mam rozumieć, że wolisz spacer? - zaśmiałem się. W końcu mąż się lekko uśmiechął rozbawiony.
- Grabisz sobie - zagroził mi.
- Ja nic nie wiem, umywam rączki - uniosłem otwarte ręce do góry w geście bronnym, a on korzystajać z sytuacji, ponownie mnie zaatakował stopą. - Dobra, teraz ty sobie nagrabiłeś - szybko wstałem od stołu i ruszyłem do niego. On z uśmiechem na twarzy zamienił się w psa i prześlizgnąwszy się pod stołem, uciekł do drzwi. Nie wiem czemu, ale miałem ochotę się w tej chwili zaśmiać - może dlatego, że gdy ruszyłem za nim, z powrotem zamienił się w człowieka (zwracająć na siebie uwagę wielu ludzi) i wyszedł biegiem z restauracji, przez co kiedy ja wybiegłem za nim, musiałem wrócić, aby zabrać jego but spod stołu.
Trzymając jego część garderoby w dłoni, goniłem go przez dwie ulice. Okazało się, że był ode mnie szybszy, ale chyba mniej wytrzymały (przynajmniej będę sobie tak wmawiać), ponieważ po czterech przecznicach zwolnił. Wtedy go dopadłem - złapałem go, obróciłem do siebie i zarzuciłem go sobie na plecy, niczym worek ziemniaków - chociaż jego mogłem bardziej porównać do worka prezentów.
- Ej! Postaw mnie na ziemię! - krzyknął, a jakaś kobieta spojrzała na nas i posłała nam rozbawione spojrzenie.
- Muszę ci wymyślić karę, a nie chce, żebym mi uciekł - powiedziałem i zacząłem mu nakładać buta na nogę. Shuzo westchnął.
- Dobra, chociaż mnie zaniesiesz do domu - słysząc to i zdając sobie sprawę, że zamiast kary dostał nagrodę, postawiłem go na ziemi.
- Nie ma tak dobrze - objąłem go i przytuliłem, aby mi nie uciekł.
- Jako twój mąż powinienem być noszony na rękach każdego dnia - zaśmiałem się.
- W psiej postaci owszem - posłał mi obrażone spojrzenie.
- Znaczy, że jako człowiek jestem ciężki? Jestem gruby? - znowu się zaśmiałem.
- Ty prędzej powinieneś przytyć niż schudnąć - złapałem go za brzuch i lekko go ścisnąłem, na co ten się skulił i odsunął od siebie moją rękę. - Łaskotki?
- Nie - odpowiedział wymijająco. Teraz wiedziałem jakiej broni używać. - Po za tym po ciąży jeszcze został mi ślad - wymamrotał nie zadowolony.
- Ja nic nie widziałem - pocałowałem go w usta, na co ten zamknął temat swojego wyglądu.
Dotarwszy do cyrku, Shuzo postanowił mi skoczyć na plecy i kazał siebie zanieść do namiotu. Jako posłuszny w tej chwili mąż zrobiłem to. Gdy byliśmy już u siebie, było w nim nadzwyczaj cicho.
- Już zapomniałem, jaka tu może być cisza - stwierdziłem, rozglądając się po namiocie. Teraz wyglądał inaczej. W jednym kącie były usytuowane rzeczy dla maluszka: jego ubranka, pampersy, kocyk, butelka, ale zabawki leżały praktycznie wszędzie. Nie były one porozwalane po pomieszczeniu, w jakiś sposób był one ułożone, ale znajdowały się w każdym możliwym kącie.
- Jak ci przeszkadza możemy to zmienić - szepnął mi do ucha, przez co poczułem ciarki na karku. Postawiłem go na ziemi, a następnie obróciłem się do niego przodem i ponownie go podniosłem. Oplótł nogami moje biodra, patrząc na mnie z góry. Trzymałem go mocno, tuląc do siebie. Zadarwszy głowę do góry, patrzyłem na jego uśmiechniętą twarz. Poczułem się jak kiedyś, kiedy jeszcze nie było z nami malca. To było przyjemne uczucie.
Pocałowałem go, na początku delikatnie i z wyczuciem, ale szybko pocałunek stał się intensywny, a nawet agresywny. Przygryzłem jego dolną wargę, a następnie zszedłem na jego szyję. Chłopak odchylił delikatnie głowę do tyłu, dając mi większe pole do popisu. Podszedłem do biurka, stojącego kawałek od nas i posadziłem na nim chłopaka. Odsunął się ode mnie i chwycił za skrawek mojej koszulki, ciągnąc ją do góry. Pomogłem mu ją ze mnie zdjąć, a nastepnie ponownie zacząłem go całować. To śmieszne, jak dawno tego nie robiłem. Niby miałem go przy sobie każdego dnia, a jednak czułem się w tej chwili, jakbym go nie widział od miesięcy.
Sięgnąłem ręką do jego spodni, aby odpiąć jego guzik.
- Chyba rzeczywiście za mną tęskniłeś - stwierdziłem, zsuwajac z jego bioder spodnie.
- Brzmisz, jakbym ja jeden czerpał z tego korzyść - burknął, gryząc mnie w szyję. Gdy pozbyłem się jego spodni i rzułem je gdzieś na bok, przesunąłem dłonią po jego brzuchu, na co ten drgnął. Dopiero wtedy przypomniałem sobie o jego łaskotkach.
- Hm... chyba rzeczywiście za sobą tęskniliśmy - poprawiłem się, zsuwając dłoń na jego genitalia i delikatnie je masując.
- Tak już lepiej - wymruczał, a ja po chwili zacząłem mu zdejmować dolną bieliznę. Nie mogłem już wytrzymać. Chłopak pomógł mi, dzięki czemu miałem nieograniczony dostęp do niego. Chociaż mogłem nie wykazywać żadnej chęci, a nawet sobie z tego żartować, okazało się, że potrzebowałem tego równie mocno, jak Shu, a może nawet i bardziej. Przysunąłem go do siebie i podniosłem do góry. Przycisnąłem go do siebie i złapałem go za pośladki. To śmieszne, że tak dawno nie dotykałem go w ten sposób. Chyba rzeczywiście robiliśmy się starzy.
Namiętnie go pocałowałem, po czym sięgnąłem do półki i wyciągnąłem z niej lubrykant. Na moment posadowiłem Shuzo z powrotem na biurku, aby wylać trochę płynu na dłoń. Potem ponownie go podniosłem i sięgnąłem dłonią do jego dziurki.
- A co, jeśli zaraz ktoś wejdzie? - zapytałem, wsadzając w niego jeden palec. Chłopak lekko się spiął.
- Co? - zapytał, a ja się uśmiechnąłem. Potwórzyłem pytanie. - Teraz mnie to nie obchodzi - mruknął i wplótł mi palce we włosy.
Po dłuższej chwili przygotowywania go, rozpiąłem spodnie i wyciągnąłem swojego przyjaciela, aby sprawić mężowi więcej przyjemności oraz dać upust swoim emocjom.
- Mam nadzieje, że będziesz miał potem jeszcze dużo siły - powiedziałem mu do ucha. Nie miałem w planach tego tak szybko kończyć, nie było wiadomo, kiedy znowu będziemy mieli czas dla siebie, a wolałem juz nie mieć czasu na seks, niż mieć seks na czas.
͡° ͜ʖ ͡° Shu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz