Po zaproszeniu do środka nie do końca wiedziałem, co ze sobą zrobić. Jak mam być szczery, to wolałem się ulotnić, gdy tylko zauważyłem, że nie będzie nam dane pobyć we dwoje. Niestety na to było trochę za późno. Jedyne, co mogłem zrobić, to usiąść na krześle naprzeciwko Blacka i co jakiś czas spoglądać w stronę Cherubina, który z okazji mojej wizyty przesiadł się trochę dalej, zajmując wolne miejsce za biurkiem i skupiając się na pisaniu. Ja i Black za to siedzieliśmy naprzeciwko siebie. Ja zająłem krzesło, on sofę, a jedyne co nas dzieliło to niski stolik kawowy, na którym leżała paczka ciastek oraz filiżanki z dość ładnym imbrykiem. Muszę przyznać, że nigdy takiego nie widziałem oraz że Cherubin ma u siebie zdecydowanie więcej mebli i ogólnie gratów w porównaniu do mnie. Choć to może dlatego, że jestem fanem upychania wszystkiego po pudełkach i nierozpakowywania tego później.
Może w innych okolicznościach odezwałbym się, aby nawiązać choćby cień rozmowy, ale jakoś nie miałem na to ochoty. Nie wiem, od czego to zależy, ale ja i inni akrobaci jakoś nie potrafimy się między sobą dogadać, a w zasadzie ja z nimi. Rozsiadłem się na krześle w ten mój ulubiony sposób z nogami w prawdzie rozstawionymi, ale jedną z nich z czystej wygodny zgiętą pod kątem prostym i opartą kostką na drugim kolanie. Ręce za to miałem spuszczone między nogami i trzymałem obiema dłońmi za filiżankę, co z pewnością kłóci się z zasadami dobrego wychowania, które panują przy eleganckiej herbatce. Jak to było? Mały paluszek wyprostowany? Nie siorbiemy? Nie wiem, czy właśnie przez to Black co jakiś czas na mnie spoglądał, czy może miał inny powód, ale gdy skonfrontowałem go ze swoim wzrokiem, szybko sobie odpuścił i skupił się na pochłanianiu ciastek. Pierwsze parę minut było dla mnie dość niezręczne, ale z czasem przestałem zwracać uwagę na głuchą ciszę. Gdy już byłem w momencie, gdzie mogłem się ze spokojem nią delektować, usłyszałem:
- Czy jesteś chłopakiem Cherubina?
Najbardziej randomowe pytanie, z którym mógł wyskoczyć akurat w tej chwili. To pewnie temu się tak przyglądał. Wszystko stało się jasne.
- Cherubin, nic mu nie powiedziałeś? - spytałem dość nonszalanckim tonem, bardziej się odchylając na krześle i jednocześnie spoglądając na aniołka, siedzącego za biurkiem. Sam już wcześniej oderwał się od swojej pracy, co jasno mi pokazało, że sam chciałby usłyszeć odpowiedź. Ciekawe, czy tak samo, jak ja czują się kobiety, przed którymi klęka facet i pyta: 'czy za niego wyjdzie?'. Oczywiście w moim przypadku nie jest to na tyle poważne, co małżeństwo, ale co to miał być za spisek? Założę się, że wcześniej o mnie rozmawiali i o wilku mowa — przyszedłem. Ja to mam wyczucie.
- Pytam ciebie Orion, więc mógłbyś z łaski swojej po prostu odpowiadać. - wtrącił Black, a ja posłałem mu rozbawione spojrzenie.
- A co? Trafiłem na przesłuchanie, a nie popołudniową herbatkę? - odparłem, co nie było do końca dobrym posunięciem. Z reguły unikanie odpowiedzi nie wskazuję na nic dobrego, ale sam nie lubię być przymuszany, a szczególnie do takich wyznań. Rozumiem ciekawość, ale określać znaczy również ograniczać, a tego wręcz nie znoszę. Dlatego podszedłem finalnie do sprawy trochę inaczej.
- Zadawać takie głupie pytania będzie, przecież to oczywiste. - kontynuowałem, kręcąc głową i wstając z miejsca. Odstawiłem filiżankę na stolik, a sam podszedłem do Cherubina, stając za nim i całując go w policzek, jednocześnie się do niego schylając. - Gdyby głupota bolała, byłbyś już w agonii, Black. - dodałem rozbawiony, spoglądając na niego i obejmując Cherubina rękami, a policzkiem opierając się o jego głowę. Chłopak momentalnie położył jedną z dłoni na mojej ręce, a w drugiej wciąż trzymał długopis, choć odsunął się z nią od kartki. Miałem wrażenie, że gdyby nie ta pozycja, to jeszcze bardziej by się we mnie wtulił. Choć nie byłem pewny czy tego oczekiwał, jak chodzi o moją odpowiedź. Wiadome, że lepsze byłoby radosne i proste 'tak', tylko nie jestem tu by dostosowywać się do jego oczekiwań, ale czy chciałbym zranić kogoś, kto wręcz podał mi na tacy cały pakiet intensywnych doznań, za którymi gonię całe życie? Ta odrobina szaleństwa, wyrwanie ze schematu. Miałem wrażenie, że Cherubin bardzo dobrze wie, czego ja oczekuje i w pewnych momentach nawet lepiej ode mnie. Niby se.ks to nie wszystko, ale kto powiedział, że tylko tyle ma mi do zaoferowania? Samo bycie w związku może być ciekawym doświadczeniem... Mimo wszystko wiem, że jak już zostaniemy we dwoje, chciałbym z nim o tym porozmawiać i niekoniecznie się rozpraszać kolejnymi zabawami. Black za to wyglądał na usatysfakcjonowanego tą odpowiedzią, choć nie dało się nie zauważyć lekkiego niesmaku, jaki pozostał po moim komentarzu. Nie dziwię się, że potem chciał mi dogryźć.
- Znowu się nie nakręcaj. Rubin skończy książkę, to znajdzie sobie nowego chłopaka. - prychnął, z wyższością. - Albo tym razem dziewczynę. - dodał, by jeszcze bardziej zapiekło, choć mam wrażenie, że mógłby dolać jeszcze więcej oliwy do ognia, ale z jakiegoś powodu i tak się wstrzymał. Może niekoniecznie miał to rozpowiadać komukolwiek? Nie ukrywam, że nie za bardzo spodobała mi się ta informacja. Ten mały zgrzyt sprawił, że zacząłem kwestionować wszystko, co wcześniej sobie myślałem, lecz za nim zdołałem się zapędzić w kozi róg przez własne narastające negatywne emocje, równie szybko znowu zalała mnie fala spokoju, gasząc cały ten negatywny zapał i pozostawiając kojącą ciszę. Przecież całą sytuację z Cherubinem mam już wyjaśnioną.
- Wiem, że na początku tak miało być, ale wiem również, że plany uległy zmianie. - odparłem z uśmiechem, tym bardziej przytulając się do chłopaka. - Nie sypiam z byle kim. Chyba że jestem nietrzeźwy. - dodałem żartobliwie, a Cherubin uniósł głowę i lekko się obrócił, aby na mnie spojrzeć. "W końcu zacząłem się w tobie podkochiwać" - pamiętam bardzo dobrze jego słowa i choć było to dla mnie bardzo trudne, to na chwilę obecną postanowiłem mu zaufać w tej kwestii. Na znak tego również go pocałowałem i uznałem temat za zakończony.
(Cherubin~?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz