27 maj 2022
Ozyrys CD Doll
26 maj 2022
Jumper CD Vogel
21 maj 2022
Lennie CD Shu⭐zo (+18)
15 maj 2022
Doll CD Ozyrys
Ten dzień był bardzo wyczerpujący. Razem z Orionem, podobnie jak rano ze Smiley, zaczęliśmy od rozgrzewki i ćwiczeń rozciągających. Dopiero później przeszliśmy do ćwiczeń na szarpie i obręczy. Początkowo powtarzałem jego ruchy, a później wykonywałem polecenia trenera. Byłem wdzięczny Ozyrysowi za jego wstawiennictwo. Orion to naprawdę dobry nauczyciel.
Po kilku godzinach chłopak zarządził przerwę. Usiadłem na skrzynce z kręglami i wziąłem łyk wody. Orion natomiast stanął przy szarfie, żeby zademonstrować mi jak mogę poprawić niektóre niedociągnięcia. Mimo to, jego zdaniem radziłem sobie coraz lepiej.
Nagle do namiotu wszedł Ozyrys. Z uśmiechem przeniosłem wzrok na magika i powitałem go. Jak zawsze, gdy był z nami ktoś jeszcze, nieśmiało skinął głową. Przesunąłem się, by zrobić mu miejsce. Gdy usiadł obok, oparłem głowę na jego ramieniu. Ozyrys niepewnie objął mnie ramieniem i przeczesał palcami moje rozczochrane włosy. Przymknąłem oczy, czując na twarzy przyjemne ciepło jego dłoni.
— To dla ciebie. — powiedział, wręczając mi pączka w papierowej torebce. Podziękowałem z uśmiechem i podzieliłem się wypiekiem z chłopakami. Orion nie wyglądał na zadowolonego, że w trakcie przerwy zajadam słodycze, ale nic nie powiedział. Być może pączek był za dobry, by się na niego gniewać.
— Jak ci idzie? — zapytał magika. Ozyrys podrapał się po karku i uciekł spojrzeniem.
— W porządku... — odparł. Nie brzmiało to jednak zbyt przekonująco. Brunet otworzył usta, by dodać coś więcej, ale przerwałem mu. Zeskoczyłem ze skrzynki i stanąłem przed magikiem.
— Orion mówi, że idzie mi coraz lepiej! Muszę jeszcze poćwiczyć, ale być może niedługo będę mógł występować! — zawołałem z uśmiechem. Ozyrys spojrzał na mnie i delikatnie się uśmiechnął.
— Dobra robota, Doll. — odpowiedział, wyraźnie ignorując akrobatę, który pewnie miał jeszcze kilka pytań w zanadrzu.
— To nie tylko moja zasługa. Bez ciebie, Smiley i Oriona bym sobie nie poradził. — zaoponowałem. Magik wyglądał na zaskoczonego.
— Możemy wrócić do ćwiczeń, papużki nierozłączki? — mruknął Orion, zawijając przy tym ręce na piersi. Wróciłem więc na szarfę i trenowałem jeszcze kilka godzin. Ozyrys cały czas siedział na skrzynce i nie spuszczał ze mnie wzroku.
Gdy trening dobiegł końca, udałem się wraz z magikiem do stołówki. Usiedliśmy z tacami przy jednym stoliku, naprzeciwko siebie.
— Ozyrys... — zacząłem niepewnie. Magik uniósł na mnie swoje fiołkowe oczy.
— Dziękuję... Za wszystko... Za pomoc i że we mnie uwierzyłeś. — dodałem po chwili, unosząc lekko kącik ust.
< Ozie? >
12 maj 2022
Lacie CD The Beast
Właściwie mimo śmiałej pewności, że moja propozycja po prostu nie może zostać odrzucona, jakiś ciężar obciążający mnie opadł, wywołując pewnego rodzaju ekscytację. Opanowując emocje, nie pokazałam po sobie zadowolenia, które rozlewało się wewnątrz mnie z każdym jego słowem potwierdzającym naszą umowę. Jednoczenie nie mogłam sobie odpuścić okazji, by sprawdzić jego i jego umiejętności oratorskie w obcym mowie, w końcu prawdziwym egzaminem jest realna konwersacja, a nie z góry ułożone rozmówki z nauczycielem. Jako przedstawiciel wysoko postawionej arystokracji z pewnością pobierał edukację wielu języków, a lekcje języka paryżan stanowiły ważny punkt programu nauk magnaterii z całej Europy.
— Vous pouvez arrêter temporairement un livre. J’espère, cependant, qu’une fois que vous aurez satisfait votre curiosité, elle me reviendra dans un état intact — tytuł zawierający właściwie podstawy krystalografii nie miał zbyt dużego nakładu, napisany odręcznie oryginał ze starannie wykreślonymi schematami oprócz wartości materialnej stanowił sporą wartość sentymentalną, książka ta od zawsze była w rodzinnej bibliotece i w przyszłości z pewnością do niej powróci.
— Bien sûr, que je ne laisse rien lui arriver — widziałam jak kciukiem, jakby z namaszczeniem przejechał po grzbiecie woluminu, ten odruchowy gest upewnił mnie, że moja własność jest w dobrych rękach, zdecydowanie bardziej niż jego słowa wypowiedziane z płynnym francuskim akcentem, co w zupełności mi starczyło jako dowód, że jego poziom znajomości mojego ojczystego języka jest znacznie wyższy niż kilka wyklepanych na pamięć słówek.
— The Orange, kamień w kształcie gruszki, niecałe 15 karatów o klasie czystości VS1, największy znany diament o barwie Fancy Vivid Orange — pewnego rodzaju alians zawarty między nami wymagał, by wykazać się dobrą wolą i zaufaniem do biznesowego partnera, sekrety chwiejące podstawami porozumienia mogły odbić się echem na dalszej owocnej współpracy, której nie zamierzałam jeszcze kończyć — Możesz być pewny, że nie zaniżę wartości, zrobię więcej niż wszystko, byś był usatysfakcjonowany z kwoty, która zasili twoje konto. I mimo że to obniży jego wartość, kamień należy pociąć i to jak najszybciej, zanim chociaż cień plotki opuści to pomieszczenie. Poprzedni właściciel wraz ze wszelkimi opłatami w domu aukcyjnym wydał ponad 35,5 miliona oru, obecnie jego przybliżona wartość jest około dwukrotnie wyższa. Myślę, że jest to wystarczający powód, dla którego nie powinieneś być zbyt zachłanny. Osoby, które za taką kwotę kupują błyskotki, posiadają nie tylko olbrzymią fortunę, ale także i koneksje. Nie mogłabym w tak bezczelny sposób narażać głowy swojej, a przede wszystkim mojego pracodawcy — mój przytyk nie przyniósł oczekiwanego rezultatu, nie było to zaskoczeniem, jednak poczułam niewielki zawód jego osobą. Jeśli w przyszłości nic nie będzie w stanie go sprowokować, sprawić, by całe zepsucie z jego wnętrza wyszło na światło dzienne, mężczyzna okaże się bardziej nużący, niż to sobie wyobrażałam od momentu naszego pierwszego spotkania, bo równie dobrze wszelkie plotki o jego krwawych dokonaniach mogą okazać się bajkami, które powinno wsadzić się między książki. A ja czułam się w obowiązku zweryfikować te pogłoski na własne oczy. Dopiero gdy to się stanie, będę mogła stwierdzić, czy Chevalier Irenejus von Urach jest warty mojego żywego zainteresowania, w tym momencie nie jest nikim więcej, jak właścicielem broszki z wyjątkowo cennym kamieniem.
— Czy względem złota masz jakieś szczególne postanowienia? — nie licząc sprzedaży, nie było zbyt wielu możliwości, a trzymanie metalu w sztabce mogło być dla niego tylko stałą lokatą na przyszłość, bez przyjemnego oprocentowania
— Jak wspomniałem, planuję przetopić go, a jeśli będziesz zainteresowana podziałem zysków, jestem skłonny rozważyć taką opcję — złoto kompletnie nie leżało w kręgu mojego zainteresowania, w rodzinnym skarbcu takich sztabek leżało tysiące, nawet więcej, aczkolwiek wykazałabym się kompletnym brakiem rozsądku, gdybym zrezygnowała z tak łatwego zarobku, skoro już drugi raz zaproponował
— Jeśli nie masz ściśle sprecyzowanego celu, sugeruje jego część przeznaczyć na okucie największego kamienia. Nie zniweluje to straty związanej z podzieleniem diamentu, jednak nadal znacznie podniesie jego wartość i jako biżuteria będą więcej warte niż każdy surowiec osobno — zabieg ten będzie zdecydowanie dłużej trwał, oprócz nakładu wielodniowej pracy należało zdobyć certyfikat autentyczności z odpowiednim numerem identyfikującym, takim samym, który umieszczę na rondyście. Reszta pocięta na niewielkie błyskotki zostałaby sprzedana od ręki. Opcja ryzykowniejsza jednocześnie zapewniająca większy zysk. A do osadzenia brylantu sama wybrałbym platynę, prawie dwukrotnie droższą od złota, jednak dokładnie z własnej kieszeni do nieswojego interesu, z punktu widzenia stricte dochodowego jest kompletnie nieopłacalne, zdecydowanie lepiej wykorzystać kruszywo, które posiada się bez dodatkowych kosztów. Wzięłam czystą kartkę, ostro zakończonym ołówkiem narysowałam sporą łzę symbolizującą pomarańczowy klejnot, a wzdłuż osi narysowałam kreskę dzieląc go na pół.
— Z połowy diamentu będzie ciężko uzyskać kamień o podręcznikowym kształcie łzy, który zachowa odpowiednie proporcje długości do szerokości. Oczywiście, jeśli tylko zależy nam, aby był on jak największy, najlepiej będzie zastosować kształt markizy, zwiększa on wagę diamentu w karatach, czemu wygląda na znacznie okazalszy — wrysowałam kształt na jednej z połówek, by lepiej wizualizować swój zamiar, zdecydowana większość klienteli kupuje wzrokiem, wybranie takiego szlifu pozwoli nam dodatkowo podnieść cenę, co powinno zadowolić księcia.
— Tylko z połowy? Czy nie bardziej dochodowe jest wykorzystanie całości, aby masa końcowego kamienia byłaby maksymalnie duża
— Nigdy nie twierdziłam, że domagam się połowy zysku. Mówiłam, że oczekuję połowy udziału w kamieniu, a to, co ze swoją częścią zrobię to moja prywatna sprawa. Diament przetnę wzdłuż osi symetrii na równe części, jedną zostawię sobie, drugą, tak jak obiecałam potnę w najbardziej korzystny sposób — Odwróciłam się z powrotem w stronę stołu, w stronę broszki, która leżała na blacie. I w tym momencie przepadłam, perspektywa posiadania całego diamentu, której do tej pory się opierałam, była nazbyt kusząca, było tyle możliwości z nim związanych. Jego ciepły pomarańczowy blask obiecywał więcej, niż mogłam marzyć, nie mając tak okazałego w tej barwie w swojej kolekcji, z każdą chwilą pragnęłam go coraz bardziej. Jedyną przeszkodą do posiadania go na własność był mimo wszystko dość problematyczny litewski książę. Miałam zaledwie kilka dni na znalezienie sposobu, by usunąć niepotrzebne komplikacje. Inaczej zostanę zmuszona zadowolić się jedynie marną częścią diamentu, a to nie wchodziło w rachubę. Chciałam, nie, musiałam go mieć całego tylko dla siebie, ukryć go przed niepożądanymi oczami osób trzecich, by nikt nie mógł kalać go swoim brudnym wzrokiem. Nikt tak jak ja nie mógł docenić jego wartości, wartości tego ideału. Wpatrywałam się w niego wręcz zahipnotyzowana, kompletnie nie dbając o mężczyznę zwiedzającego moje lokum ani o to, czego mógł się poprzez to o mnie dowiedzieć i wykorzystać w późniejszym terminie przeciwko mnie. Wszystko wokół traciło jakiekolwiek znaczenie w obliczu tego kamienia, zupełnie jakbym była tylko ja i on. Liczył się tylko ten diament, ideał, czysta perfekcja i nic poza nim.
Mogłam wziąć go siłą, nie taką brutalną siłą fizyczną, przecież nie mam najmniejszej szansy przeciwko Bestii, która zjadła zęby na polu bitwy, tylko nieco bardziej finezyjną i subtelną. Wyrachowaną, która pozwoli krwawemu księciu zapomnieć, że kiedykolwiek pojawił się w moim progu z broszką. Wystarczyło jedno proste, drobne zaklęcie modyfikujące częściowo pamięć, do którego nada się nawet pierwszy lepszy kryształ górski, jednak w biżuterii, która zdobiła płaszcz, ale też resztę jego stroju nie dostrzegłam nawet jednego, najmniejszego kamyczka, który mógł być moim fortelem, zrobiona była z samego złota lub innego nieco mniej szlachetnego zabarwionego na żółto kruszcu, co nie stanowiło dla mnie satysfakcjonującego rozwiązania. Czas też nie tańczył na moją korzyść, złośliwie postawił grać w przeciwnej drużynie, drwiąc w najlepsze, jeśli potnę kamień, stracę upragniony rozmiar diamentu, jednak bez tego nie będę w stanie podać kwoty z taką dokładnością, jaką życzy sobie książę, a niewątpliwe było, że mężczyzna nie da się zwodzić. Kuriozalne zabiegi, na które łapała się większość motłochu, nie miały najmniejszej racji bytu, mogłam zbyt wiele stracić w razie niepowodzenia, potrzebowałam sensownej recepty najlepiej już teraz, zanim zacznę wzbudzać jakiekolwiek podejrzenia.
Chev? Nous avons porté un toast au succès de la collaboration.