Jego pierwsza próba rozśmieszenia mnie była dobrze zagrana, ale aby dostać moją kawę musiał bardziej się postarać. Przypatrując jak główkuje i nie może się oprzeć kawie, której po wierzchu bitej śmietany zlatywała czekolada. Ostatecznie zaczął tańczyć i śpiewać. Można by powiedzieć, że robił z siebie głupka, ale ludzie znajdujący się w kawiarni dołączyli do niego, bawili się doskonale, a dziewczyny prawie by mdlały, gdy widziały jak do nich się uśmiecha czy też puszcza oczko. Skończył swój pokaz, a wszyscy zaczęli bić mu brawa. Spojrzałam się w jego stronę, zalewając przy tym swój uśmiech. Pożegnał się z chłopakami, wszyscy mu bili brawa, a niektóre dziewczyny poprosiły o jego autograf. Gdy w końcu usiadł do naszego stolika, przesunęłam kawę w jego stronę.
- Wygrałeś, byłeś przezabawne - odkryłam rękę z ust i pokazałam swój uśmiech. - Ale następnym razem jak będziesz miał zamiar robić coś publicznie to lepiej będzie jak nie będzie tam żadnych dziewczyn - powiedziałam trochę ciszej. Chłopak chciał już coś powiedzieć, ale przeszkodziłam mu wkładając do jego ust rurkę. - Ja już swoją kawę skończyłam, więc ty dokończ swoją, a ja pójdę tylko do łazienki - uśmiechnęłam się po czym jak najszybciej tylko mogłam odeszłam od niego. Nim poszłam do łazienki, kupiłam jeszcze kilkanaście rurek z kremem i makaroników. Przejrzałam się w lustrze, które wisiało na ścianie w toalecie. Było mi trochę głupio wracać do chłopaka, po słowach jakie mu powiedziałam, a w dodatku zaczęłam się rumienić. Coś było nie tak! A mi się to coś nie podobało. Chciałam już wrócić do Azucar'a, ale wtedy usłyszałam głos szczeniaka. Wyjrzałam za okno, dość małe ale z łatwością mogłam się przez nie zmieścić. Wyszłam przez okno na zewnątrz, znajdując się tym samym w jakiejś nieprzyjemnej, a w dodatku śmierdzącej uliczce. Wzięłam psiaka na ręce. Sunia była przeurocza. Chcąc już wrócić do Azucar'a coś mi przeszkodziło, a przez coś miałam na myśli kogoś. Grupka chłopaków składających się z pięciu osób zagroziła mi przejście.
- Przepraszam, ale muszę już wracać - powiedziałam z strasznie niepewnym uśmiechem.
- Czemu by nie, ale ten psiak idzie z nami - spojrzałam się na suczkę, która bala się ich.
- Znalazłam ją a poza tym to nie ma żadnej obrony i nie wiem czy jest wasza - odezwałam się, ale najwidoczniej przegięłam.
- Skoro nie chcesz jej oddać po dobroci to oddasz ja siłą - całą piątka, rzuciła się na m ie, a ja sprawnie zrobiłam unik, skacząc w górę.
- Bycie tak zwinną jest naprawdę przydatne - powiedziałam pod nosem. Wypatrzyłam jakąś linkę na której rozwiesza się pranie i to na nią skoczyłam robiąc kolejny unik. Na szczęście linka była dość gruba i mogła utrzymać mój ciężar. Odmierzyłam dokładnie swoje miejsce do lądowania, przeskakując dzięki temu przez chłopaków i wzięłam nogi za pas. Zaczęłam uciekać ile sił miałam w nogach. Schowałam się na jednym z drzew.
- Na pewno nic ci nie zrobią. Już ją tego dopilnuje - spojrzałam na sunie, która miałam na swoich rękach.
-Smiley co ty robisz na tym drzewie? - usłyszałam znajomy głos, kierując swój wzrok w dół ujrzałam Azucar'a. Zaskoczyłam z gałęzi i stanęłam na przeciwko chłopaka.
- Tam jest!!! - usłyszałam rozwścieczony głos grupki chłopców.
- Azu uciekamy! - włożyłam psiaka do torby, a za rękę pociągnęłam chłopaka za sobą.
- Wygrałeś, byłeś przezabawne - odkryłam rękę z ust i pokazałam swój uśmiech. - Ale następnym razem jak będziesz miał zamiar robić coś publicznie to lepiej będzie jak nie będzie tam żadnych dziewczyn - powiedziałam trochę ciszej. Chłopak chciał już coś powiedzieć, ale przeszkodziłam mu wkładając do jego ust rurkę. - Ja już swoją kawę skończyłam, więc ty dokończ swoją, a ja pójdę tylko do łazienki - uśmiechnęłam się po czym jak najszybciej tylko mogłam odeszłam od niego. Nim poszłam do łazienki, kupiłam jeszcze kilkanaście rurek z kremem i makaroników. Przejrzałam się w lustrze, które wisiało na ścianie w toalecie. Było mi trochę głupio wracać do chłopaka, po słowach jakie mu powiedziałam, a w dodatku zaczęłam się rumienić. Coś było nie tak! A mi się to coś nie podobało. Chciałam już wrócić do Azucar'a, ale wtedy usłyszałam głos szczeniaka. Wyjrzałam za okno, dość małe ale z łatwością mogłam się przez nie zmieścić. Wyszłam przez okno na zewnątrz, znajdując się tym samym w jakiejś nieprzyjemnej, a w dodatku śmierdzącej uliczce. Wzięłam psiaka na ręce. Sunia była przeurocza. Chcąc już wrócić do Azucar'a coś mi przeszkodziło, a przez coś miałam na myśli kogoś. Grupka chłopaków składających się z pięciu osób zagroziła mi przejście.
- Przepraszam, ale muszę już wracać - powiedziałam z strasznie niepewnym uśmiechem.
- Czemu by nie, ale ten psiak idzie z nami - spojrzałam się na suczkę, która bala się ich.
- Znalazłam ją a poza tym to nie ma żadnej obrony i nie wiem czy jest wasza - odezwałam się, ale najwidoczniej przegięłam.
- Skoro nie chcesz jej oddać po dobroci to oddasz ja siłą - całą piątka, rzuciła się na m ie, a ja sprawnie zrobiłam unik, skacząc w górę.
- Bycie tak zwinną jest naprawdę przydatne - powiedziałam pod nosem. Wypatrzyłam jakąś linkę na której rozwiesza się pranie i to na nią skoczyłam robiąc kolejny unik. Na szczęście linka była dość gruba i mogła utrzymać mój ciężar. Odmierzyłam dokładnie swoje miejsce do lądowania, przeskakując dzięki temu przez chłopaków i wzięłam nogi za pas. Zaczęłam uciekać ile sił miałam w nogach. Schowałam się na jednym z drzew.
- Na pewno nic ci nie zrobią. Już ją tego dopilnuje - spojrzałam na sunie, która miałam na swoich rękach.
-Smiley co ty robisz na tym drzewie? - usłyszałam znajomy głos, kierując swój wzrok w dół ujrzałam Azucar'a. Zaskoczyłam z gałęzi i stanęłam na przeciwko chłopaka.
- Tam jest!!! - usłyszałam rozwścieczony głos grupki chłopców.
- Azu uciekamy! - włożyłam psiaka do torby, a za rękę pociągnęłam chłopaka za sobą.
- Smiley kim oni są? - spojrzałam się na chłopaka.
- Ja po prostu się na nich natknęłam no i po tem zaczęli mnie gonić - odpowiedziałam, biegnąc cały czas.
<Azucar?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz