Chociaż wizyta Dzieciaka została wcześniej zapowiedziana, gdy ujrzał czyjąś głowę w wejściu do swojego namiotu, oniemiał ze zdziwienia. Z początku ciekawski błysk w oczach chłopaka szybko zmienił się w posępny wyraz nieskrywanego znudzenia.
- To... idziesz? - spytał, nadal tkwiąc w tym samym miejscu. Akuma skinął głową, po czym obrócił się na moment, by sięgnąć po plecak i przewrócić oczyma, korzystając ze stania stania do niego tyłem.
- Jasne - odpowiedział, dodając wcześniej wykonywanemu ruchowi głowy pewności i wiarygodności. Zarzucił torbę na plecy, kiedy ostatnio gdzieś się bez niej wybrał? Jedyne, co się zmieniło, to jej wnętrze, a przynajmniej po części, bowiem dwa noże rzutki, scyzoryk oraz niewielki, jednak nadal groźny, nożyk marki Joker. Ach, dużo tego było, na prawdę. - A tak w ogóle, jak się trzymasz? No wiesz, najlepiej to z tobą nie było... - zaczął temat, ale jego towarzysz zbył wszystko machnięciem dłoni. Wzruszył tylko na to ramionami, po czym wyszedł z mieszkania, pozostawiając cały chaos za sobą.
- Bywało gorzej - stwierdził, drapiąc się przy tym po włosach o specyficznym kolorze, przynajmniej tak wydawało się Akumie. No bo przypominały mu nieco kolor grochówki, stawianej na stołówce jakiś tydzień temu. Tak, śmiesznie. Gość o włosach koloru grochówki.
Dał się prowadzić przez polną drogę, potem przez tłumy ludzi. Wieczór zwiastował tłok na ulicach, zawsze tak było. Studenci wysiadali z tramwaju, zalewając je jeszcze bardziej. Większość musiała stać, na pewno wielu się nie zmieściło i musiało czekać na następny pojazd, a może i nawet parę kolejnych, marnując minuty mogące być spędzane na imprezie w najpopularniejszych klubach. Droga potrwała, szczerze mówiąc, dość krótko. Spodziewał się długiej tułaczki pośród tysięcy nieznajomych twarzy.
- Jesteśmy - odezwał się w końcu Mikael.
< Dzieciak? ;P >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz