2 sie 2017

Akuma CD Rue

Prychnął pod nosem, kręcąc na boki głową w wyrazie niedowierzania. Szczur? Szczury są fajne, dlaczego miałaby je obrażać? Jeśli zaraz się okaże, że się ich boi i ma Mikę między innymi dlatego, by je odstraszać, to... właściwie, to nic, ale śmiałby się głośno. Kup kota bo się gryzoni boisz. Mądre. Proste i logiczne, działające do tego. Czego by chcieć więcej? Chociażby tego, by kotka usiedziała w jednym miejscu. W chwili, gdy wstał z łóżka, by podejść do stołka zawierającego mnóstwo odzieży, ta zeskoczyła z wierzchołka kupki i wylądowała zgrabnie na ziemi. Wypięła tylną część ciała, przednią mocno przyciskając do ziemi i ziewając. Wywaliła przy tym przednie łapy przed siebie, rozciągając się. Po chwili pazurki stukały radośnie o podłogę, po czym na moment słyszał szuranie i dźwięk rozdzieranej tkaniny. No tak, Mika dążyła do Rue, która leżała aktualnie na łóżku.
- Szczury są fajne. Mogę się założyć, że u ciebie jest ich za wiele i Mika nie może sobie z nimi poradzić - drażnił się. Podniósł do góry bluzkę i obwąchał. Westchnął głęboko, już miał nadzieję, że skoro ktoś pofatygował się, by trochę "ogarnąć" jego pokój, postara się również o czyste ubranie. Ale nie, przeliczył się, a raczej tego kogoś. Podszedł do rozwalonych na ziemi przedmiotów. Znalazł w nich między innymi dwa puste opakowania po gumach do żucia - jedne balonowe, drugie miętowe, paczkę chusteczek, dwie różne skarpetki pachnące dość podejrzanie oraz niezidentyfikowany przedmiot, prawdopodobnie jakaś niedokończona rzecz mogąca się przydać w występach lub na co dzień. Podniósł przedmiot kształtem zbliżony do trójkąta w czerwono-pomarańczowej barwie, po czym odwrócił się i przyjrzał w lepszym świetle, obracając pomiędzy kciukiem a palcem wskazującym przed oczyma. Kojarzył go skądś, ale nie był pewien. Dużo czasu upłynęło, odkąd chociażby miał w dłoniach coś podobnego. Podniósł wzrok, pozostawiając go na parę chwil na Rue. Oddychała spokojnie, miała zamknięte oczy. Najwyraźniej musiało jej być wygodnie pod kołdrą, z kotem na brzuchu i warkoczem, którego końcówka lekko wystawała za brzeg posłania. Gdy był jeszcze małym dzieckiem, zawsze bał się, gdy chociażby kawałek stopy właśnie tak wystawał. Myślał, że potwory wtedy go napadną. Teraz już wie, że to bardzo nierozsądne. Gdyby miały go złapać, goniłyby go nawet przez cały kontynent. Parę centymetrów nie zrobi dla nich różnicy. Uśmiechnął się lekko, wyglądała na bardzo spokojną i rozluźnioną. Miło było ją widzieć w takim stanie. Sięgnął po telefon i wyłączył muzykę, jeszcze parę sekund temu grającą jakiś kawałek Aerosmith, o którym już dawno zdążył zapomnieć.Wyszedł na zewnątrz, fala świeżego powietrza uderzyła w niego, niczym ta morska. Rozszerzył nieco wejście do namiotu, by mógł się wywietrzyć, po czym rzucił ostatnie spojrzenie nieruchomej twarzy Rue i poszedł do namiotu przeznaczonego do ćwiczeń. Wyglądał zupełnie inaczej, niż zapamiętał. Być może należy do tych, które trzeba było wymienić przez pożar? Nawet już nie pamiętał, co objęły szkody. Wślizgnął się do środka i uśmiechnął szeroko widząc, że ma całe pomieszczenie tylko dla siebie. Co prawda chciał tylko sprawdzić, do czego służy znaleziony obiekt, prawdopodobnie wcześniej przez niego wykonany, jednak chciał teraz pobyć sam. Albo chociażby bez kogoś, kto zadawałby bezsensowne pytania, na które odpowiedzi staną się nieważne po paru minutach. Rzucił bryłą o ziemię. Nic. Schylił się ze stęknięciem i podniósł ją. Prostując się poczuł ból w klatce piersiowej i pod żebrami z prawej strony. W obu tych miejscach został postrzelony, więc niedogodności były uzasadnione. Pstryknął palcem w kąt małego trójkąta, nadal nic. Zacisnął szczęki, zostało tylko zaciśnięcie pięści, bo tylko nad tym pracował w większości podczas ostatnich ćwiczeń i prób. Serce szybciej mu zabiło, gdy pozwolił, by pomarańczowy proszek posypał się na ziemie. Nic. Zupełnie nic, do czego więc mogło służyć to coś? Może wykonał zadanie aż tak źle, że nawet nie wybuchnęło, choć wcale nie miało tego zrobić? Wytarł pył w spodnie, tworząc czerwone ślady. Nie przejął się tym jednak, tak jak zostawionym po sobie bałaganem i wyszedł z pomieszczenia, ponownie udając się do siebie.
~~~
- Widzę, że Śpiąca Królewna się obudziła - zażartował bez cienia uśmiechu, rzucając na łóżko zielone jabłko zarąbane z kuchni wraz z drugim, które również jej posłał krótko po tym, jak otworzyła oczy. Sam zjadł już cztery na miejscu, rozkoszując się ich idealnym, jak mu się wydawało, smakiem.

< Rue? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz