- Nie ważne. Na razie zostajecie z nami - powiedział Logan, na co poczułam ogromną ulgę. Czułam się, jakby kłamstwo przytłaczało mnie jak małe dziecko, które dopiero uczy się tej sztuki. - Chodźcie - odwrócił się i machnął ręką, abyśmy za nim poszli. Pospiesznie ruszyliśmy za nim, by nie stać już w centrum koła zaciekawionych wojowników. Widziałam kątem oka, jak dopiero teraz podnoszą sparaliżowaną dziewczynę, a ona mierzy mnie morderczym spojrzeniem. Przełknęłam gulę w gardle prostując się. Przybrałam poważną minę, ale w środku się trzęsłam. Przecież ona mnie udusi, jak tylko usnę. Oni wszyscy chyba to zrobią. Nie puszczałam Akumy, aż nie przeszliśmy długiego korytarza. Tutaj smród całkowicie zniknął, czułam tylko powiew wiatru, który wciskał się między szczeliny.
- Gdzie idziemy? - zapytałam. Logan chwilowo milczał, aż otworzył drzwi. Ukazał się nam kolejny korytarz, ale tym razem po obu stronach znajdowały się drzwi.
- Będziecie tu spać jak każdy. Chcecie razem czy oddzielne? - zapytał odwracając się w nasza stronę.
- Razem - powiedzieliśmy wspólnie. Logan podniósł jedną brew do góry i skinął głową. Podszedł do jednych drzwi i je otworzył.
- Żadne nie zamykają się na klucz. Kolacja jest o osiemnastej, łatwo znajdziecie salę - podeszliśmy bliżej i zajrzeliśmy do środka. - Obudzę was jutro - wyminął nas i wyszedł. Spojrzeliśmy po sobie i weszliśmy do środka. Każdy z nas zaczął oglądać pokój, chociaż dużo tego nie było; prowizoryczny salonik z jednym łóżkiem, krzesłem i biurkiem oraz stare drzwi, prowadzące do łazienki. Poczułam dreszcze na plecach wchodząc głębiej.
- To wygląda jak pokój z tamtej organizacji. Pamiętasz? - do głowy wróciły wspomnienia, jak pakowali nas osobno do samochodów, a potem do jakichś pokoi z podglądem. Pamiętam, jak się wykłócałam o kamery w łazience, bo nie chciałam, żeby nas podglądali.
- Jak mógłbym zapomnieć - chłopak usiadł na łóżku, a ja wyjrzałam za okno. Szara ulica z nudnymi ludźmi i takimi samymi budynkami.
- Przeszłość jest okropna i brzydka - mruknęłam obserwując wóz, na których jechało dwóch chłopców w kajdankach. Szybko odwróciłam wzrok, gdy spojrzeli w moją stronę. - Ciekawe, czy jedzenie będzie dobre jak tam - zapytałam samą siebie idąc do łazienki. Po otwarciu drzwi coś przebiegło przed moimi stopami. Miałam ochotę zwymiotować.
- Tam się najedliśmy tak, że nam brzuchy sterczały.
- Nie chciało mi się iść do pokoju, wolałam, aby ktoś mnie tam zaniósł - zaśmialiśmy się pod nosem. - Nie jesteśmy sami - zamknęłam drzwi kierując się do chłopaka. - Karaluchy będą cie łaskotać w nogi, pajączki w brzuch, a inne robaczki zrobią ci masaż - wystawiłam język z obrzydzeniem.
<Akuma? Ja śpię od brzegu! Robaki ze ściany pójdą do ciebie>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz