- Smiley mogę cię o coś prosić? -zapytałem, wyłączając przy tym suszarkę.
Dziewczyna spojrzała na mnie przez ramię z wymalowanym na twarzy pytaniem.
- O co chcesz prosić?
- Czy mogłabyś poszukać swojej szczotki? Mógłbym również coś zrobić z twoimi włosami, mam na myśli spięcie ich -zaproponowałem, na co dziewczyna szeroko się uśmiechnęła.
- Jasne! Jestem za! Poczekaj tylko chwilkę -powiedziała prędko, po czym pognała do swojej torby.
Będąc przy swojej walizce, w pośpiechu szukała przedmiotu, o który ją poprosiłem. Wtedy już na dobre przekonałem się, że drzemie w niej jeszcze wiele z czasów dzieciństwa, co mi przypomniało, że jest to jeden z niewielu sytuacji, w których pokazuje mi się od tej strony. Z zamyśleń wyrwała mnie Smiley, która trzymając w ręku szczotkę, czym prędzej do mnie podeszła. Zaśmiałem się cicho, biorąc tym samym przedmiot od niej. Poprawiłem swój siad i czekałem już tylko na dziewczynę, która również dłużej nie czekając, usiadła przede mną wyprostowana. Pokręciłem głową, uśmiechając się przy tym, a następnie chwyciłem kilka z jej kosmyków, włączając przy tym suszarkę. Kiedy włosy wydawały mi się już w miarę suche, zabrałem się za ich rozczesywanie. Powoli przejeżdżałem końcówką od góry do dołu, delikatnie na nie naciskając. W międzyczasie zauważyłem, że Smiley tak się rozmarzyła, że już nawet nie zwracała uwagi na otaczający ją świat. Jedyne co robiła, to się uśmiechała i raz po raz sobie coś nuciła, co było dosyć zabawne. Przez kolejne kilkanaście minut zastanawiałem się nad fryzurą, którą mogłem jej zrobić. W końcu się zdecydowałem na jeden warkocz z czterech pasm. Co prawda robiłem tę styl co najwyżej trzy razy i nie do końca go pamiętałem, ale jej to chyba nie przeszkadzało, tym bardziej że im dłużej będę jej układał włosy, tym będzie dla niej lepiej. Nie czekając, zabrałem się za robotę, która tak jak myślałem, na początku nie szła, tak jak chciałem. Układanie tej stylizacji zajęło mi około pół godziny, a kiedy już skończyłem, przez kolejne kilka minut przypatrywałem się swojemu dziełu, szukając miejsc, w których coś nie wyszło. Na szczęście takowych nie znalazłem. Kiedy w końcu miałem pewność, że skończyłem, poklepałem Smiley w ramię, lecz kiedy się nie odwróciła, przesunąłem się bliżej niej.
- Halo, halo! Wstajemy, nie śpimy -powiedziałem cicho, klepiąc ją tym samym o ramię.
Czując moją rękę, otworzyła powoli oczy i zdezorientowana spojrzała się w moją stronę. Kiedy w końcu wróciła jej świadomość, od razu ożywionym głosem, powiedziała:
- Vogel! Już skończyłeś? -w odpowiedzi skinąłem głową.
- A ty, droga księżniczko, jak gdyby nigdy nic, zasnęłaś -zaśmiałem się, wstając przy tym na równe nogi.
- Naprawdę zasnęłam? Przepraszam -przymknęła oczy, uśmiechając się przy tym.
- Niby za co? Nie twoja wina, że odleciałaś -ponownie się zaśmiałem, podając jej przy tym rękę, żeby pomóc jej wstać -zrobiłem ci warkocza, więc teraz nie powinny ci przeszkadzać -dodałem, kiedy tylko stanęła naprzeciw mnie.
Ta tylko skinęła głową, po czym prędko pognała w stronę łazienki, w której to miała zamiar się przejrzeć. Kiedy już to zrobiła, podeszła do mnie rozpromieniona.
- Dziękuję!
- Nie ma za co -odpowiedziałem, a następnie dodałem, trochę poważniej -Czyli co... dzisiaj idziesz się z nimi spotkać?
Dziewczyna jakby od pstryknięcia palcem spoważniała. Przez chwilę niczym nie odpowiedziała, aż w końcu skinęła twierdząco głową. Widziałem, że znowu obleciał ją strach, za co się skarciłem. Przymknąłem na chwilę oczy, rozmyślając nad rzeczą, która na nowo mogłaby ją uszczęśliwić. Na szybko pomyślałem więc o krótkim spacerze do kawiarni nieopodal. Szybko jej to zaproponowałem, na co się zgodziła.
<Smiley?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz