Gdy tylko usłyszałem jego propozycje momentalnie pokiwałem głową. Czyżby to oznaczało początek pięknej przyjaźni? Wszedłem zadowolony do tego bufetu. Od razu przeleciałem wzrokiem po złączonych ze sobą stołach, okrytych białym, długim obrusem. A czego szukałem? Jakiejś herbaty i donutów. Herbatę zlokalizowałem bez trudu, ale po okrągłych pysznościach nie było ani śladu. Westchnąłem zawiedziony. Chociaż pocieszyłem się faktem, że jest jeszcze masa innych rzeczy do wyboru. Lennie staną koło mnie, też najwidoczniej szukając czegoś konkretnego na tych stołach. W środku jak na razie byliśmy tylko my. Wnętrze namiotu nie za bardzo mi imponowało pod względem wystroju. Jakoś tak smutno i ponuro. W sumie kto to mówi? Gość uwielbiający burze kolorów i przesadzone ozdoby. Co ja tam wiem żyje w zupełnie innym świecie. W końcu pierwsze co zrobiłem to odstawiłem mój blok na jakiś stolik i nalałem sobie herbaty. Ładnie pachniała była owocowa. Zerknąłem na swojego towarzysza, który już coś nakładał sobie na talerz. Sam też po chwili wziąłem jakąś bułkę z nadzieją, że na lunch już zjem jakieś pączki. Po dwóch minutach usiadłem razem z rudzielcem przy stoliku. Rozmawialiśmy ogólnie o niczym ciekawym. Ale dowiedziałem się na przykład, że nie znosi kawy. A ja rzadko ją pije. Nie potrzebna mi jest kofeina. Nie rozumiem też ludzi, którzy nałogowo ją piją i nie mogą przeżyć dnia bez choćby małego łyczka. Ten akurat temat szybko miną:
- Hej aaa powiedz co myślisz ooo małych pusiatych zwierzaczkach?- zadałem pierwsze lepsze pytanie które mi przyszło do głowy. A tak szczerze pomyślałem wtedy o sobie. W końcu chłopak dziwnie czasem się przyglądał moim uszom.
- Wiesz marzyłem kiedyś o jakimś własnym małym pupilu. Aaa co tak pytasz?
- Ooo jakie to słodziutkie marzenie i tak mi przyszło do głowy. Wiesz coś ci może kiedyś ciekawego pokaże.- napiłem się herbatki zerkając na swój talerz pełen okruszków ze świeżej bułki. Po chwili zastrzygłem uszami i podniosłem głowę wpatrując się w parę osób które weszły do namiotu. Wow a pomyśleć, że jak na razie znam tylko Lennie'go i to nie aż tak dobrze. Zerknąłem na swój blok myśląc o moim dzisiejszym niepotrzebnym projekcie. Nasza konwersacja jak na razie ucichła, a ja rozkoszowałem się wciąż ciepła herbatką. Nie wiem dokładnie jak do tego doszło, ale nagle oberwałem w głowę talerzem. Ktoś we mnie wpadł albo może rozpoczęła się jakaś walka na żarcie. Mniejsza o to. Poważnie nie mam pojęcia co to miało być. Gdy tylko oberwałem momentalnie złapałem się rękami za głowę. Szklanka, którą przewróciłem gwałtownym ruchem chwile toczyła się po stoliku wylewając swoją zawartość. Mój blok i projekty były cale mokre nie mówiąc o większej części stolika. Wszystkie dźwięki w pomieszczeniu stały się mega głośne i nie do zniesienia. Każdy szmer, odgłos, skrzyp, oddech, krok jakiejkolwiek tutaj osoby co raz bardziej sprawiał, że robiło mi się słabo. Mój wzrok staną na rudzielcu, który nie wiedział co mi się dzieje i co ma zrobić. Coś do mnie mówił, ale szczerze nie wiem już co. Z każdą sekundą czułem się coraz gorzej, aż nagle dźwięki ustały wszystko się zatrzymało. Nie widziałem już nic ani nic nie czułem. Zniknąłem...
- Hej aaa powiedz co myślisz ooo małych pusiatych zwierzaczkach?- zadałem pierwsze lepsze pytanie które mi przyszło do głowy. A tak szczerze pomyślałem wtedy o sobie. W końcu chłopak dziwnie czasem się przyglądał moim uszom.
- Wiesz marzyłem kiedyś o jakimś własnym małym pupilu. Aaa co tak pytasz?
- Ooo jakie to słodziutkie marzenie i tak mi przyszło do głowy. Wiesz coś ci może kiedyś ciekawego pokaże.- napiłem się herbatki zerkając na swój talerz pełen okruszków ze świeżej bułki. Po chwili zastrzygłem uszami i podniosłem głowę wpatrując się w parę osób które weszły do namiotu. Wow a pomyśleć, że jak na razie znam tylko Lennie'go i to nie aż tak dobrze. Zerknąłem na swój blok myśląc o moim dzisiejszym niepotrzebnym projekcie. Nasza konwersacja jak na razie ucichła, a ja rozkoszowałem się wciąż ciepła herbatką. Nie wiem dokładnie jak do tego doszło, ale nagle oberwałem w głowę talerzem. Ktoś we mnie wpadł albo może rozpoczęła się jakaś walka na żarcie. Mniejsza o to. Poważnie nie mam pojęcia co to miało być. Gdy tylko oberwałem momentalnie złapałem się rękami za głowę. Szklanka, którą przewróciłem gwałtownym ruchem chwile toczyła się po stoliku wylewając swoją zawartość. Mój blok i projekty były cale mokre nie mówiąc o większej części stolika. Wszystkie dźwięki w pomieszczeniu stały się mega głośne i nie do zniesienia. Każdy szmer, odgłos, skrzyp, oddech, krok jakiejkolwiek tutaj osoby co raz bardziej sprawiał, że robiło mi się słabo. Mój wzrok staną na rudzielcu, który nie wiedział co mi się dzieje i co ma zrobić. Coś do mnie mówił, ale szczerze nie wiem już co. Z każdą sekundą czułem się coraz gorzej, aż nagle dźwięki ustały wszystko się zatrzymało. Nie widziałem już nic ani nic nie czułem. Zniknąłem...
Gdy tylko się ocknąłem na moje oczy spadały dziwne blond kosmyki. Zerknąłem na swoje ciuchy i wcale nie były lepsze. Ten świrus zniszczył mi wszystko. Ale miło mieć w końcu kontrole po tak długim czasie. Westchnąłem niezadowolony i od razu wstałem z miejsca.
- Te rudzielec wiesz gdzie znajdę jakąś czarną farbę?
- Te rudzielec wiesz gdzie znajdę jakąś czarną farbę?
<Lennie?> Poznaj drugiego mnie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz