Nagle usłyszałam, jak ktoś wchodzi na miotu, lecz zignorowałam to, myśląc, że to sen. Często tak miałam, dlatego się tym nie przejmowałam, kiedy ktoś lub coś szperało, chodziło czy starało się robić, jak najmniej hałasu.
W pewnym momencie poczułam jakiś dotyk na ramieniu. Natychmiast wstałam, sądząc, że to jakiś złodziej. Miałam krzyknąć, ale mojego gardła nie wydobywał się żaden dźwięk. Co do... Czemu znowu Cal jest w moim namiocie bez pytania!? Trochę kultury! Jeszcze brakuje mi tego pielęgniarza, do tej całej parady egoistów.
- Ooo dzień dobry, jak się spało? - spytał się. Co on ode mnie chciał, tym razem? Znowu miałam mu w czymś pomóc? Przez jego kłopoty, w którym jestem zmuszona uczestniczyć czuję się, jak jakaś wolontariuszka.
- Teraz mnie słuchaj uważnie. Pozwolę ci mówić, ale pod warunkiem, że mi pomożesz i ładnie odpowiesz bez zadawania zbędnych pytań. Umowa stoi?- rzekł, oczekując odpowiedzi. Serio? Przecież o nic innego nie może chodzić. Nie miałam ochoty, ale się zgodziłam. Oddał mi głos i pokazał moje karty. Czy mi grzebał w rzeczach? Wzięłam karty do ręki i się im przyjrzałam. Dziwiło mnie to, że chciał te trzy konkretne.
- O co ci chodzi? Nie możesz z tym poczekać do rana?-warknęłam zirytowana, bo nawet spać już nie mogę. Skoro Wysoko Urodzony Egoista, specjalnie o trzeciej w nocy, przyszedł do mnie, by wiedzieć co oznaczają te karty, powinnam czuć się zaszczycona.
-Ta pierwsza przedstawia cierpienie- powiedziałam, odkładając ją na stolik. Dwie następne były dość nietypowe. Bardzo rzadko się zdarzały.
-A te dwie ostatnie to śmierć i miłość. Dlaczego chcesz wiedzieć co oznaczają te konkretne karty?
<Cal?Vivi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz