- Musisz mi kiedyś pokazać, co umiesz - dodał, gdy powiedziałam, czym się zajmuję.
- Jeśli pokażesz mi twoje umiejętności - stwierdziłam.
- Czemu twierdzisz, że należę do trupy cyrkowej? Mogę przecież być pracownikiem - Lennie mi się przyglądnął.
- Eee - zatkało mnie na chwilę, gdyż rola chłopaka wydała mi się oczywista. - Raczej jesteś magikiem.
- Fakt - uśmiechnął się. - Umowa stoi.
- Uh... Okej - to się wkopałam. - Wybacz za moje wcześniejsze, dziwne zachowanie, ale gdzie są wszyscy?
- Ćwiczą i przygotowują namiot do jutrzejszego występu - znów się uśmiechnął. - Jeśli chcesz jeszcze kogoś poznać, to za jakiś czas powinni skończyć.
Spuściłam głowę. Powinnam zapoznać się ze wszystkimi, ale jakoś nie bardzo mi się to uśmiechało. Słabo wychodziło mi rozpoczynanie znajomości, a przecież nie każdy mógł zachować się jak Lennie, który mimo mojego dziwnego zachowania nie zraził się do kontynuowania rozmowy. Zamyśliłam się, a gdy znów spojrzałam przed siebie, rudowłosy zniknął. Pacnęłam się ręką w czoło. Byłam, aż tak nierozgarnięta, że mój rozmówca uciekł. Jak mogłam być, aż tak nieuważna? Nigdy nie zdarzyło mi się nie usłyszeć jak ktoś odchodzi. Jednak gorsze od mojego braku skupienia było to, że ludzie wolą ode mnie uciec, niż rozmawiać. Niewiele myśląc, udałam się do swojej przyczepy, którą pokazał mi wcześniej Pik. Rzuciłam podręcznik z ciekawostkami na podłogę i dwa razy uderzyłam pięścią w ścianę, wkurzona na siebie. Oczywiście nie było słychać odgłosu ani upadającej książki, ani mojej pięści. Miałam ochotę zagrać na pianinie, ale ono zostało w kiosku. Teoretycznie powinnam sobie poradzić z przetransportowaniem go tutaj. Moje pianino miało kółka, przymocowane do podstawy, gdyż często przewoziłam go w różne miejsca, by móc dorabiać na grze. W dodatku do cyrku wcale nie było, aż tak daleko... Zdecydowałam, że jednak spróbuję poznać kilka osób należących do cyrku. Wyszłam więc z przyczepy i dodając sobie otuchy, szepnęłam do siebie „może ktoś pomoże mi z pianinem?”.
- Potrzebujesz pomocy? - usłyszałam pytanie, więc odwróciłam głowę w kierunku, z którego dobiegło. Zobaczyłam Lenniego.
- Taaa - wydłużyłam i pozbawiłam słowo „tak” ostatniej literki, zdziwiona, że widzę chłopaka. Przecież zniknął mi sprzed nosa. Popatrzyłam na niego, nie wiedziałam, czy pytać, dlaczego uciekł.
<Lennie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz