- Dziękuję! - powiedziałam kończąc swoje jedzenie.
- Dlaczego tak mało zjadłaś? - zapytały się jednocześnie bliźniaki. Cała czwórka spojrzała się na mnie, a ja spojrzałam się na swój talerz. Może i mieli rację, że nie za dużo zjadłam, ale nie miałam za bardzo apetytu.
- Jesteś może chora? - Dague podszedł do mnie. Przyłożył swoją dłoń do mojego czoła.
- Spokojnie, nic mi nie jest - spojrzałam się na nich odrobinę poirytowana. - Czuję się lepiej, nie macie się o mnie co martwić - uśmiechnęłam się do nich, a oni wszyscy spojrzeli się na mnie przenikliwym wzrokiem.
- Vogel, jeżeli zobaczysz, że coś nie tak z nią od razu nam powiedz! Wiem, że jesteś od niedawna w cyrku i nie pamiętasz nas, ale prosiłbym ciebie, abyś miał oko na naszą Smiley. Nie bez przyczyn otrzymała taki pseudonim - Dague chwycił Vogel'a za ramię, a ja się tylko przyglądałam całej tej sytuacji.
- Już skończcie! Przecież nic mi nie jest i nie będzie! - uniosłam odrobinę głos, patrząc się na cała trójkę zezłoszczona.
- No nic, my was zostawiamy! Do zobaczenia - każdy się pożegnał z nami, a ja spojrzałam na Vogel'a.
- Masz może czas i chęci na mały spacer? - zapytałam się z delikatnym uśmiechem.
<Vogel?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz