Po chwili ruszyliśmy w stronę jakiegoś sklepu z butami. Między nami nastąpiła cisza, bo żadne z nas nie wiedziało co powiedzieć, bądź jak zacząć konwersacje. W sumie to mało co się znamy i nie wiemy na jakie tematy możemy pogadać. Weszliśmy do sklepu, a ja z prędkością światła znalazłam się przy obuwiu. Chłopaka zostawiłam za sobą, kompletnie zapominając o jego obecności. W oczy rzuciły mi się jedynie dwie pary i oczywiście, miałam problem z wyborem.
-Które ci się bardziej podobają?- spytałam Vogela, trzymając w dłoniach dwa ładne egzemplarze.
- Nie wiem, sama sobie wybierz- odpowiedział znudzonym głosem. Nie dziwię mu się, stanie i obserwowanie, jak zakładam, zdejmuję i oglądam botki, może być wyczerpujące, a zwłaszcza wtedy, kiedy jest się od godziny w tym samym sklepie. Po kilku bardzo długich minutach zdecydowałam się się na szare, które były wygodniejsze od tamtej pary. Poszłam do kasy, starając się, jak najszybciej załatwić tą nużącą czynność.
Oboje wyszliśmy z budynku wzbogaceni o jedną torbę z zakupami. Nie miałam ochoty na spędzanie już ani jednej chwili w mieście. Zrobiłam się zmęczona. Normalnie użyłabym teleportacji, lecz nie zamierzam zostawiać mężczyznę samego. To by było chamskie z mojej strony.
-To idziemy do cyrku czy jeszcze chcesz coś odwiedzić?- spytałam, wkładając portfelik do kieszeni.
<Vogel? Mam nadzieję, że nie zwaliłam tak bardzo>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz