Zastanowiłem się chwilę, czy aby na pewno niczego więcej nie potrzebuję. W sumie niedawno co byłem w mieście po jakieś nowe rzeczy, więc nie musiałem się za czymś takim rozglądać. Chwyciłem się za podbródek, próbując sobie przypomnieć, czy mam wystarczającą ilość leków tłumiących moją alergię.
- Zastanowiłeś się już? -zapytała cicho, przyglądając się mi.
Zwróciłem twarz w jej kierunku i nadal milcząc, pokręciłem głową na znak, że niczego nie potrzebuję. Rozejrzałem się po placu, na którym staliśmy, zastanawiając się przy tym, która ze ścieżek zaprowadzi nas najszybciej do cyrku.
- Jak myślisz, którędy będzie szybciej? -powiedziałem, wskazując szybkim ruchem głowy na uliczki przed nami.
Dziewczyna przez chwilę zastanawiała się, po czym mówiąc, że druga z tych ścieżek będzie najlepszym wyjściem, ruszyła przed siebie, poprawiając przy tym torbę z butami na swoim ramieniu. Szliśmy równo, lecz nie odzywaliśmy się do siebie. Raz o raz tylko zerkałem na Rose, która wydawała się z każdym przebytym metrem być coraz to bardziej zmęczona. Zapewne wykończyło ją to chodzenie, ale nie dziwię jej się, w końcu sam powoli odczuwałem zmęczenie. Na samo to wspomnienie, zacząłem ziewać, a zaraz za mną zrobiła to Rose. Przetarła oczy i spojrzała się na mnie.
- Też jesteś zmęczony? -zagadnęła.
- Trochę tak -złapałem się za kark, zaczynając go delikatnie drapać -Takie chodzenie po sklepach zupełnie do mnie nie pasuje, nie lubię tego -westchnąłem ciężko, przymykając oczy.
- Rozumiem, przepraszam -odpowiedziała nieco ciszej, przez co znowu przeniosłem wzrok na nią.
- Niby za co przepraszasz?
- Za to, że tak cię wymęczyłam... Tak myślę -wzruszyła ramionami, raz jeszcze poprawiając torbę.
Przez chwilę patrzyłem się na nią niezrozumiale, po czym zacząłem się śmiać, przez co zwróciłem na siebie jej uwagę.
- Nie masz za co przepraszać, w końcu sam chciałem z tobą iść, nie pamiętasz?
Dziewczyna przekręciła oczami, po czym zatrzymała się przy światłach. Stanąłem zaraz obok niej, oglądając przy tym każdy przejeżdżający samochód, a przynajmniej próbowałem. Chwila nie minęła, jak wokół nas zjawiła się dość spora grupa ludzi, chcących, tak samo, jak my, przejść przez ulicę. Westchnąłem cicho i ukradkiem spojrzałem na moją towarzyszkę, która tępo patrzyła przed siebie. Ciekawe, o czym myślała? Może miała mnie już dość? Pewnie tak, w końcu za nic byłem dla niej nieuprzejmy, a do tego jeszcze się jej narzucałem. Przeczesałem włosy dłonią, gdy tylko zauważyłem, że możemy już przejść przez ulicę. Będąc już po drugiej stronie, skręciliśmy w lewo i znów szliśmy prostą drogą, jednak po kilkunastu minutach byliśmy już przy wejściu do drogi, która prowadziła do naszego cyrku. Nim jednak ruszyliśmy w dalszą drogę, niebieskooka zatrzymała się na chwilę, oglądając się za siebie.
- Coś się stało? -zagadnąłem, stając do niej bokiem.
Ta, gdy tylko usłyszała mój głos, delikatnie podskoczyła, po czym patrząc się na moją twarz, pokręciła głową.
- Nic takiego, chodźmy już lepiej -odpowiedziała ze słabym uśmiechem.
Nie rozwijając tego tematu dalej, wznowiliśmy naszą podróż. Wbrew pozorom, doszliśmy w dość krótkim czasie. Będąc na jednym z pustych placów, z którego mogliśmy zauważyć bok głównego namiotu, w którym odbywały się występy, odetchnąłem z ulgą, lecz w tym samym momencie przypomniałem sobie o pracy, którą tak po prostu sobie zostawiłem. Jęknąłem cicho. Wtedy do moich uszu doszły rozmowy zbliżających się do nas ludzi. Przywitali się z nami, lecz szybko zniknęli nam z oczu.
- Odprowadzę cię do twojego namiotu -mój ton głosu od razu wskazywał na to, że nie przyjmowałem jej odmowy, co chyba zrozumiała, ponieważ tylko skinęła głową.
Podchodząc do jej namiotu, raz jeszcze przeprosiłem ją za moje wcześniejsze zachowanie, po czym się z nią pożegnałem, idąc przy tym do swojej przyczepy. Z jednej strony miałem pracę, lecz z drugiej, miałem ogromną chęć zasnąć. Już wtedy wiedziałem, co wygra tę walkę.
<Rose? Wiem, że pisze takie nijakie opowiadania, ale nie bij, sama nie wiem dlaczego :< )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz