13 lis 2018

Yin DO Lennie

Wiedziałam, że ulotki ot, tak sobie, nie wsuwają się do pomieszczeń. Nie mają własnej woli. To Pik podsunął ją do mojego „mieszkania". Jego spotkałam jako pierwszego. Zaprosił mnie do jednego z namiotów i zaproponował przystąpienie do pierwszej grupy. Skorzystałam z tej propozycji. Dowiedziałam się jeszcze trochę o historii cyrku. Wydawał się sympatycznym człowiekiem. Potem Pik gdzieś zniknął, a ja zostałam sama. Nie chciałam się nikomu naprzykrzać, ale nie znałam żadnej z osób należących do trupy bądź pracowników, a wcale nie było ich mało. Miałam nadzieję, że kogoś spotkam i ten ktoś nie zacznie rozmowy od pytania o mój wzrost. Przyszłam w to miejsce, zostawiając moje pianino w starym kiosku. Nie miałam go jak ze sobą przetransportować, a zależało mi, aby go nie stracić. Może jest tu ktoś, kto wiedziałby jak rozwiązać mój problem. Jednak zaczynanie rozmów to nie jest moja dobra strona. Jedyne przeszłam tam i z powrotem bez celu i usiadłam pod drzewem. Otworzyłam książkę, którą wcześniej jako pierwszą lepszą wyciągnęłam z teczki. Trafiło na podręcznik z ciekawostkami z astronomii. Otworzyłam na losowej stronie. Przeczytałam tytuł zagadki; „Księżyc jest kulą, jednak na jego tarcza wygląda płasko - brakuje cieniowania charakterystycznego dla kuli oświetlonej światłem kierunkowym - czego to efekt?” Westchnęłam, wyobrażając sobie gwiazdy. Skierowałam głowę ku górze.
- To przez grunt, który odbija najwięcej światła do źródła. To dość powszechne zjawisko wśród skalistych ciał niebieskich - pomyślałam, nie patrząc na odpowiedź pytania.
Poczułam na sobie czyiś wzrok. Nie nachalny, ale ktoś zwrócił na mnie uwagę. Odwróciłam głowę i dostrzegłam rudego, wysokiego chłopaka. Miał na sobie pelerynę i kapelusz. Ruszyłam swoje cztery litery z ziemi.
- Poczekaj, proszę- odważyłam się na pierwsze słowa. Zacięłam się jednak na chwilę, bo dziwnie było mi pytać o przysługę, w postaci przeniesienia fortepianu, kogoś dopiero zauważonego. - Jak masz na imię?


<Lennie?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz