Wiedziałam, że ulotki ot, tak sobie, nie wsuwają się do pomieszczeń. Nie mają własnej woli. To Pik podsunął ją do mojego „mieszkania". Jego spotkałam jako pierwszego. Zaprosił mnie do jednego z namiotów i zaproponował przystąpienie do pierwszej grupy. Skorzystałam z tej propozycji. Dowiedziałam się jeszcze trochę o historii cyrku. Wydawał się sympatycznym człowiekiem. Potem Pik gdzieś zniknął, a ja zostałam sama. Nie chciałam się nikomu naprzykrzać, ale nie znałam żadnej z osób należących do trupy bądź pracowników, a wcale nie było ich mało. Miałam nadzieję, że kogoś spotkam i ten ktoś nie zacznie rozmowy od pytania o mój wzrost. Przyszłam w to miejsce, zostawiając moje pianino w starym kiosku. Nie miałam go jak ze sobą przetransportować, a zależało mi, aby go nie stracić. Może jest tu ktoś, kto wiedziałby jak rozwiązać mój problem. Jednak zaczynanie rozmów to nie jest moja dobra strona. Jedyne przeszłam tam i z powrotem bez celu i usiadłam pod drzewem. Otworzyłam książkę, którą wcześniej jako pierwszą lepszą wyciągnęłam z teczki. Trafiło na podręcznik z ciekawostkami z astronomii. Otworzyłam na losowej stronie. Przeczytałam tytuł zagadki; „Księżyc jest kulą, jednak na jego tarcza wygląda płasko - brakuje cieniowania charakterystycznego dla kuli oświetlonej światłem kierunkowym - czego to efekt?” Westchnęłam, wyobrażając sobie gwiazdy. Skierowałam głowę ku górze.
- To przez grunt, który odbija najwięcej światła do źródła. To dość powszechne zjawisko wśród skalistych ciał niebieskich - pomyślałam, nie patrząc na odpowiedź pytania.
Poczułam na sobie czyiś wzrok. Nie nachalny, ale ktoś zwrócił na mnie uwagę. Odwróciłam głowę i dostrzegłam rudego, wysokiego chłopaka. Miał na sobie pelerynę i kapelusz. Ruszyłam swoje cztery litery z ziemi.
- Poczekaj, proszę- odważyłam się na pierwsze słowa. Zacięłam się jednak na chwilę, bo dziwnie było mi pytać o przysługę, w postaci przeniesienia fortepianu, kogoś dopiero zauważonego. - Jak masz na imię?
<Lennie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz