Ucieszyłam się gdy Vogel postanowił mi potowarzyszyć. Odprowadziłam swoje zwierzaki do namiotu przy okazji zabierając parę rękawiczek oraz szal. Jakby nie było jesień już do nas zawitała, a coraz bliższymi krokami zbliżała się zima. Nie chciałam się rozchorować jak to każdego roku było mi dane. Zazwyczaj właśnie o takiej porze roku ja leżałam w łóżku z gorączką. Idąc tuż obok Vogel'a zamyśliłam się jak on sobie poradził i jak to się stało, że stracił pamięć. Z jednej strony cieszyłam się i to bardzo, że wrócił ale z drugiej strony czułam ogromny ból, że mnie nie pamięta. Rozmyślenia zostawiłam na później i postanowiłam się cieszyć z obecnej chwili. Co jak co, ale nie chciałam, żeby chłopak się czuł niezręcznie czy coś. Wyszliśmy z lasu i skierowaliśmy się na łąkę. Tam zobaczyłam jak czarnowłosy chłopak próbuje ogrzać sobie dłonie. Chciałam mu pomóc, jednak sposób w jaki to zrobiłam był zawstydzający. Zdałam sobie z tego co dopiero sprawę po reakcji chłopaka. Na twarzach każdego z nas pojawiły się rumieńce i to nie od zimna, a od zaistniałej sytuacji.
Chcąc jak najszybciej zapomnieć o zaistniałej sytuacji, zmieniłam temat, tak samo jak i on. Weszliśmy na pagórek z którego mieliśmy wspaniały widok na zachodzące słońce.
- Ale to piękny widok... - powiedziałam szeptem pod nosem. Uśmiechnęłam się delikatnie czując jednak tym samym ból. Ten sam widok widziałam za czasów gdy byłam mała i mieszkałam w sierocińcu. Jedyna urzekająca rzecz wtedy, a dzisiaj patrząc z pagórka na zachód słońca widok był tak samo urzekający z tym, że odczuwałam trochę tęsknoty. - Miło, że mogę oglądać taki piękny widok z tobą - spojrzałam się na niego z uśmiechem.
On spojrzał się na mnie. Iskierki w jego oczach nie zmieniły się więc była jeszcze nadzieja, że kiedyś przypomni sobie o nas. - Może powinniśmy już iść do domu? - spojrzałam się na niego pytająco.
- Poczekajmy jeszcze chwilę - odpowiedział cicho. Wzięłam swój szal do rąk i owinęłam go do okoła szyi chłopaka.
- Nie ma sprawy, ale musisz przyjąć ode mnie szalik. Nie chcę żebyś się rozchorował - przykazałam mu z uśmiechem na twarzy.
<Vogel?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz