Po chwilowym porwaniu, obudziłam się w swoim łóżku z krzykiem. Czułam, jak coś mnie ściska w niektórych częściach ciała, coraz ciężej mogłam oddychać, a na ramionach robiły mi się czerwone ślady. Co ten demon ze mną zrobił? Zaczęłam kaszleć z braku powietrza i robiło mi się coraz gorzej. Upadłam, na moje szczęście, na poduszkę, wdychając łapczywie powietrze. Zastanawiałam się co robić. Do pielęgniarza nie mam zamiaru iść, bo mi jeszcze coś (ponownie) zrobi, a Cal w sumie może mi nie pomóc. Chociaż gdybym mu powiedziała, że to wszystko przez niego to mogłoby go choć trochę przekonać. Przynajmniej mogę spróbować. Wyszłam z namiotu i zamyślona szłam w stronę stołówki. Od rana nic nie jadłam, a robiłam się powoli głodna. Momentalnie Egoista na mnie wpadł, przy tym nas przewracając na ziemię. Kątem oka zobaczyłam drugą mnie. Czy to ten wytwór demona? Oboje natychmiastowo wstaliśmy, a chłopak biegł dalej. Widząc moją podobiznę z nożem, stanęłam przed nią dając królewiczowi kilka sekund na zwiększenie odległości. Myślałam, że klon mnie ominie lub popchnie, lecz jedynie stała i patrzyła mi się w oczy.
-Mój Stwórca chciał przekazać, że masz u niego się pojawić w trybie natychmiastowym- powiedziała poważnym i obojętnym tonem po czym powróciła do biegu. Co Vivi ode mnie chce?
(Cal? Vivi?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz