Nie mogłem za nic zasnąć. To była dla mnie katorga. Gdy tylko zamykałem oczy, widziałem Lennie'go, węża, a potem nagle nagrobek. Jednak byłem tak padnięty, że nie miałem nawet sił otworzyć oczu albo chociażby zacząć o czymś innym myśleć. Takie bezczynne czekanie jest okropnie męczące. Nie wiem, ile przeleżałem na tej ziemi. Nie wiem też, ile razy Lennie mnie wołał, za nim zareagowałem. Wolno otworzyłem oczy i spojrzałem centralnie na niego.
- Nie mogę spać. - wyjęczał. Od razu zmieniłem się w człowieka i sekundę później, już klęczałem przy jego łóżku, mając łzy w oczach. Ach, chciałbym już nie mieć czym płakać. Położyłem palce na jego dłoni. W ogóle nie zareagował.
- Coś na to poradzimy. Mogę ci coś poczytać albo iść do pielęgniarza po coś na sen. - wzruszyłem ramionami. - Zrobię wszystko. - pogładziłem go delikatnie po głowie ze stroskaną miną. Cały był rozpalony i obolały. Na jego miejscu też chciałbym, jak najszybciej zasnąć... I jeszcze szybciej wyzdrowieć. Nie mogłem nigdzie znaleźć książki. Nie chciałem też zostawiać Lennie'go, dlatego sam wymyśliłem dość ciekawą historię. Była ona o takim jednym małym piesku, który po wielu latach odnalazł swoją wielką i prawdziwą miłość. Początki były trudne. Znajomość zmieniła się w przyjaźń, a potem jego ukochaną osobę dotykały same nieszczęścia z jego winy. Jednak koniec z końców oboje dali radę. Piesek wyznał miłość swojej ukochanej i żyją teraz szczęśliwe razem. Osobiście jednak nie jest to dla mnie odpowiednie zakończenie, ale to tylko zwykła historyjka. Uśmiechnąłem się lekko, gdy skończyłem całą historię, a Lennie słodziutko spał. Oczywiście pomijając fakt, że miał gorączkę i tą sparaliżowaną rękę. Przykryłem go dodatkowym kocykiem. Potem, nie mogąc się powstrzymać, dałem mu delikatnego buziaka w głowę.
- Miłych snów. - szepnąłem. - Wszystko będzie dobrze. Wierzę w to całym serduszkiem. - po tych słowach cicho wyszedłem z namiotu i znowu poszedłem podręczyć pielęgniarza w sprawie Lennie'go. Chodziłem za nim, dopóki mi wszystkiego nie powiedział. Plusem jest to, że zapewnił mnie, że magik wyzdrowieje i jego ręka też będzie normalnie funkcjonować. Byłem prze szczęśliwy, ale odetchnę, dopiero gdy tak się stanie. Zmusiłem go też, by mi coś powiedział na ten temat. Chciałbym pomóc. Jednak prosto z mostu mi powiedział, że najwięcej pomogę, nie wtrącając się i dając mu pracować. Pomimo tego, dalej ciągnąłem temat. Pielęgniarz już się widocznie zaczął irytować, ale co ja poradzę? Jedyne co potem zrozumiałem z jego odpowiedzi to, było to, że jakby coś się niepokojącego działo to mam go zawołać. Nie była to odpowiedź, jakiej oczekiwałem, ale zawsze to lepsze niż nic. Potem już dałem mu święty spokój i wróciłem do Lenniego. Chłopak wciąż spał, więc cicho sobie usiadłem i podparłem głowę na rękach. Coś czuję, że będę mieć za niedługo oprócz tuszu to jeszcze wory pod oczami. Choć bym nawet i chciał, to nie ma szans, żebym zasnął.
(Lennie~?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz