Gdy chłopak poszedł się umyć, ja usiadłem na łóżku i zacząłem intensywnie myśleć. Najpierw musiałem sprawdzić, jak daleko mam do ulicy, w której mieszkał mój ojciec. Potem należało załatwić pojazd, z Morgan nie chciałem nigdzie już jechać, bo mimo wszystko ten nacisk stawał się powoli męczący. Do tego musiałem porozmawiać z Shuzo, żeby został. Mimo wszystko musiałem sam z nim porozmawiać, nie ważne jak bardzo chciałby mnie wspierać – mam nadzieję, że się znowu nie przebierze i nie będzie mnie śledził. Na to wspomnienie lekko się uśmiechnąłem, po czym się podniosłem i wyszedłem z pokoju. W recepcji powinienem się wszystkiego dowiedzieć.
I tak się stało. Chociaż chłopak za lada niechętnie udzielał mi cennych odpowiedzi, dowiedziałem się, że mój rodziciel mieszkał niecałą godzinę w centrum Toronto i jutro o dziewiątej odjeżdża autobus, który bezpośrednio zawiezie mnie do celu. To były dobre wiadomości, chociaż im byłem bliżej końca, z raczej rozpoczęcia nowego rozdziału, zaczynałem się porządnie stresować. W kocu nie wiedziałem, jak mnie przyjmie i mogłem tylko snuć domysły, nie chciałem jednak sobie robić nadziei, że przyjmie mnie z otwartymi ramionami, równie dobrze może mi zamknąć drzwi przed nosem, albo nawet… obwinić za śmierć matki. Wiedziałem, że wtedy po prostu wybuchnę płaczem i zacznę go przepraszać, miałem tylko nadzieję, że mi wybaczy. Cóż, jutro się wszystkiego dowiem.
W pokoju czekała mnie zaskakująca niespodzianka. Wszystko, co powiedziałem recepcjoniście, miało charakter żartobliwy i nie sądziłem, że może stać się prawdą. A jednak Shuzo zamknął za mną drzwi, przyległ do mojego ciała i chciał właśnie tego. Nie musiałem być geniuszem, aby wiedzieć, że jakimś cudem aktywowała się w nim ta wredniejsza wersja czarnowłosego, do tego nie mogłem się wywinąć tym, że jest nieświadomy przez alkohol – ale czy mogłem z tego powodu płakać, czy żałować? Nie mogłem… nie chciałem zatrzymać jego rąk, które wpełzły pod moją koszulkę i zaczęły odpinać pasek od spodni. Gdy mówił do mnie w ten sposób, będąc ubranym tylko w moją (jak to moją?) koszulkę i patrząc na mnie tymi swoimi błękitnymi oczkami, nie mogłem mu powiedzieć „nie”, bo w chwili, gdy zapytał mnie o dziewczynę, poczułem, że tego pragnę.
Gdy się wtulił, objąłem go i się cicho zaśmiałem. Czyli jednak ta wredniejsza strona nie dużo różniła się od tej milszej.
- Wiesz co? - zacząłem jeździć palcami po jego plecach. - A mi to wcale nie przeszkadza – chłopak odsunął ode mnie trochę głowę, aby spojrzeć mi w twarz, mogłem go wtedy pocałować.
Zarzucił mi ręce na szyję, wpychając język w moje usta, które od razu rozszerzyłem i także dołączyłem swój język. Mimo, iż to nie była (nie miała być) największa rzecz tej nocy, to jednak czułem, że mógłbym go całować całą noc. Uwielbiałem jego smak, a gdy nasze języki były pogrążone w mokrym tańcu, mogłem go smakować ile chce. Wsunąłem mu dłoń pod koszulkę i zacząłem nią zataczać kółka na jego plecach i jeździć palcem po jego kręgosłupie, od czego chłopak się wygiął w lekki łuk, jeszcze bardziej przyciskając mnie do ściany, jego noga także mocniej naparła na moje krocze, od czego chwilami brakowało mi powietrza. Drugą ręką delikatnie musnąłem jego nagi pośladek, wywołując na jego ciele dreszcze. Po jakimś czasie odsunęliśmy od siebie usta, kiedy nam obojgu zabrakło powietrza, między naszymi językami powstała długa strużka śliny, która wylądowała na białej koszulce Shu.
- Wiesz, że całujesz o wiele lepiej niż ona? - zapytałem zaciskając obie dłonie na jego pośladkach, od czego podniósł się na palcach, cicho piszcząc. Dłonie położył na moim torsie, po chwili zjeżdżając nimi do odpiętego paska.
- Nie tylko to robię lepiej – powiedział tajemniczym głosem, po czym podwinął moją koszulkę do góry i ucałował moją klatkę piersiową. Trzymałem obie dłonie na jego plecach, gdy polizał mój brzuch, a rękami ściągnął mi spodnie z bokserkami w dół, tak do kolan. Poczułem ulgę, gdy ciasna bielizna przestała mnie uciskać, ten Shuzo dobrze wiedział, jak mnie podniecić, musiałem mu to przyznać, gdy był taki niegrzeczny.
Nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, zrobić, chłopak klęknął na kolana i polizał mojego przyjaciela po całej długości. Uśmiechnąłem się, cicho westchnąłem i oparłem dłonie o ścianę. Shuzo mając mojego penisa w dłoni, posyłał mi zbereźny uśmieszek, przy okazji jeżdżąc językiem po trzonie i jądrach. Z moich ust wydobywały się ciche westchnienia, a gdy zaczął go brać w usta, odchyliłem głowę do tyłu. Robił to w różnym tempie i w różny sposób, zasysał się na końcówce, delikatnie podgryzał, od czego dostawałem dreszczy, masował dłońmi, a ja robiłem się tylko coraz twardszy. Położyłem mu jedną dłoń na włosach i wplotłem w nie palce, były takie miękkie i puszyste. Co jakiś czas zerkałem na chłopaka, ale nie mogłem robić tego długo, ponieważ gdy widziałem, jak zabawia się z moim przyjacielem, miałem ochotę mu dojść w ustach, ale się na razie powstrzymywałem, aby nie zakończyć tego tak szybko. Czarnowłosy widząc, że byłem prawie na skraju i czując, jak dosięgałem mu do gardła, zakończył swoją pracę mokrym pocałunkiem na końcówce, po czym się podniósł, ocierając się jeszcze o mnie.
- I co? Podobało się? - chwycił moją koszulkę i ją ściągnął, a ja go po chwili pocałowałem, obejmując w talii, a potem przenosząc dłonie na jego uda. Podniosłem go do góry, objął mnie w pasie nogami, a ręce zarzucił na szyję, nie odrywając się od moich ust. Odwróciłem się przodem do ściany, dzięki czemu teraz to on opierał się o nią plecami. Trzymając go za uda, jedną dłoń przysunąłem po jego pośladku. Odsunąłem od niego usta, po czym polizałem jego szyję, zasysając skórę i robiąc dużą malinkę. Czułem, że chłopak także zrobił się twardy, jego penis naciskał na moje podbrzusze, gdy go tak do siebie tuliłem, do tego na koszulce odznaczało się spore wybrzuszenie. - W ogóle nie odpowiedziałeś mi na pytanie – odezwał się cichutko, kiedy robiłem następne malinki. - Kto jest ładniejszy? - odsunąłem się od jego skóry, aby spojrzeć mu w twarz. Położyłem dłoń na jego policzku i kciukiem pogładziłem jego usta.
- A jak myślisz? - wsadziłem mu do ust palec wskazujący. Jako, iż nie miałem lubrykanta, musiałem improwizować. - Jesteś najpiękniejszą istotą chodzącą po tym świecie i także nie mam zamiaru się tobą z nikim dzielić – powiedziałem z uśmiechem, gdy chłopak lizał mojego palca. Gdy był wystarczająco mokry, wyjąłem go i sięgnąłem do jego pośladków.
- Mam taką nadzieję – znowu się pocałowaliśmy. Poczułem tylko uścisk dłoni na moich barkach, kiedy włożyłem w niego pierwszy palec.
Shu? (ヘ。ヘ)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz