2 lut 2020

Parys CD Silver

Spojrzałem z lekkim rozbawieniem na dłoń chłopaka. Uścisnąłem ją, potrząsając delikatnie w górę i w dół. Cóż za niespodziewane spotkanie.
- Ja też jestem tutaj nowy, w rzeczy samej. Mów mi Parys - delikatny akcent na słowa "mów mi" wyraźnie dał do zrozumienia, że wcześniejsza forma wypowiedzi Silvera nie była do końca poprawna. Nie nazywa się Silver; to jedynie jego pseudonim artystyczny. Więc, czym tak naprawdę się on zajmuje? Rzucaniem srebrnymi nożami, wykonywaniem akrobacji na obręczach wykonanych z tego surowca? A być może coś zupełnie innego, nawet po części niezwiązanego z przesłaniem jego przezwiska?
- Wybierasz się może na papierosa? - skinął głową na paczkę trzymaną w mojej lewej dłoni. Ach, no tak. Niespodziewana sytuacja tak bardzo mnie zamroczyła, że zdążyłem zapomnieć, po co tak naprawdę opuściłem moją przyczepę. Skinąłem głową, w duchu zabijając głośne westchnięcie, na jakie się zanosiło. Zakopałem gdzieś głęboko w sobie sfrustrowanie faktem, iż prawdopodobnie ma on zamiar się do mnie dołączyć. Chciałem w spokoju oddać się relaksowi towarzyszącemu "dotlenianiu się", przemyśleć to i owo. Jednak ta przybłęda musiała się tutaj pokazać, w dodatku z początku kompletnie nie zdając sobie (najwyraźniej) sprawy z mojej obecności. Pech, jeden wielki pech życiowy. Dlaczego Bóg tak lubi mnie karać?
- Tak, dokładnie. Zechciałbyś może dołączyć? - spytałem, oczywiście tylko z grzeczności. Nie potrzebuję towarzystwa kogoś, kto na pierwszy rzut oka wygląda na miejscowego chuligana. Tym bardziej, że nie zwrócił uwagę na mój wiek. Przeważnie ludzie się skręcają na widok, że tak młoda osoba jak ja pali. Ten natomiast przyjął to zupełnie normalnie. To świadczy o tym, że przynajmniej na jakiś czas przebywała w otoczeniu, gdzie młode osoby paliły. A więc mam podstawy by myśleć, że szerzy on grono światowej patologii. Chociaż tyle dobrego - nikt nie będzie mi truł, jak to tytoń źle wypływa na organizm. Mam o tym szersze pojęcie i w przeciwieństwie do właśnie takich pouczających mnie osób, potrafię wydukać z siebie coś więcej niż "rak płuc" i "dużo nikotyny". Nie wpakowałbym się w coś nie znając ryzyka. A jeśli już, to byłbym skończonym głupcem.
- Jasne - uśmiechnął się od ucha do ucha, niemalże zamykając przy tym oczy - tak bardzo je przymrużył.
- Wspaniale - nie sposób było w moim głosie wyczuć chociażby nutę rozgoryczenia. Mina Silvera była natomiast spowodowana sposobem mojej mowy, jak miewam. No tak. Pewnie przywykł do używania stale tych samych słów, a nie bardziej wyszukanych synonimów. Ruszyłem przed siebie, nie czekając na dużo wyższego osobnika płci męskiej. Może i wysoki, ale wagowo stanowczo nie wyrabia. Wolałem nie pytać. Natomiast inna cecha jego wyglądu zwróciła moją uwagę.
- Ładne włosy - odezwałem się, gdy jego krok zrównał się z moim. Rzeczywiście ich kolor był przyjemny dla wzroku. Osobiście jednak nie wytrzymałbym ani minuty w podobnej fryzurze. Jest niepraktyczna. Typowa dla okresu nastoletniego buntu, chociaż na nastolatka to on mi nie wygląda. Desperat?
- Dzięki. Lubię eksperymentować - wyjaśnił krótko.
- Och, doprawdy? - tym razem delikatny pomruk niezadowolenia z jego obecności napiętnował moje słowa. Podobnie z wyśmiewającym grymasem. Uniosłem lekko lewy kącik ust w górę, szukając zapalniczki w kieszeni kraciastych spodni. - Co więc robisz w takim miejscu? Mówię o cyrku, rzecz jasna. Nie wyglądasz na...
- Artystę? - przerwał mi. Zacisnąłem palce na plastikowej powierzchni, wyżywając się na niczego winnej zapalarze. Bardzo nie lubię, gdy ktoś wchodzi mi w słowo. Obdarowałem go jedynie szybkim spojrzeniem. W duszy pragnąłem odpowiedzieć "Nie. Chciałem powiedzieć, że nie wyglądasz na utalentowanego w jakikolwiek sposób. Tym bardziej na bystrego, jeśli pomyślałeś o artyście w pierwszej chwili.". Skinąłem jednak w milczeniu głową, poszerzając uśmiech. Ciekawe co by zrobili ludzie, gdybym zaczął się zachowywać tak, jak naprawdę mam ochotę. Mówić całą prawdę jaka siedzi mi w głowie. Niektórzy z pewnością by tego nie znieśli. A ich płacz byłby muzyką dla moich uszu. Jestem fałszywy i dwulicowy. Niegodny zaufania. Coś powinienem dodać?
- Nie jestem artystą. Ja tu tylko pracuję. Rozdaję ogłoszenia, przygotowuję namiot do występów, naprawiam coś i tak dalej.
- Hm... niezbyt fortunne zajęcie - spojrzał na mnie krzywo, gdy wkładałem kolorowy koniec papierosa do ust. - Nie sądzisz, że tutejsze papierosy źle smakują? - spytałem, tym razem darząc go pełnym oraz długim spojrzeniem. Podpaliłem końcówkę, jednocześnie się zaciągając. Zagryzłem filtr zębami.
- Jak się nie ma co palić, to się pali, co się ma - powiedział krótko po niedbałym wzruszeniu ramionami. Zaśmiałem się serdecznie. Tego właśnie mógłbym się po nim spodziewać. Bardzo zabawny i prymitywny człowiek, nie powiem.
- Trudno się nie zgodzić - skłamałem. Moja wcześniejsza wypowiedź była niewielką formą pułapki, na którą się jednak nie złapał. Tutaj chyba nawet nie ma wyrabianych papierosów - wszystko przypływa z dalekich krajów statkami. Wiem, bo sam składałem zamówienie na delikatesy mojej duszy. Zatrzymaliśmy się. Silver oparł się o pień drzewa, zaciągając się dymem. Wbiłem w niego wręcz świdrujące spojrzenie, jak glina przesłuchujący młodocianego przestępcę.
- Mów mi Maksymilian - odezwałem się po wypuszczeniu białych obłoków z ust. Nasz wzrok się zszedł. Uniósł lewą brew do góry. - Nie bawię się w głupie pseudonimy - wyjaśniłem, nim zdążył spytać. Prychnął pod nosem.
- Aż taki z ciebie dorosły? - jego głos zdążył już mocno zadziałać mi na nerwy. Na szczęście jestem znakomitym aktorem i wiem jak się zachować.
- Nie, jednak sam przyznaj - połowa osób tutaj wybrała sobie nader zabawne przezwiska.
- Bo Parys brzmi bardzo poważnie - ściął krótko, najwyraźniej zirytowany moimi słowami. Być może to niezbyt wyrafinowana riposta, jednak akceptowalna w jakimś stopniu. Dobrze więc, punkt dla ciebie, Silverze.
- Dlaczego jesteś w cyrku? Nie wyglądasz na osobę, której brakuje pieniędzy. Nie wyglądasz na kogoś kto powinien pracować, raczej wiekowo pasujesz do ucznia - uśmiechnąłem się. Spojrzałem na swoje buty, potem na niego.
- Przeskoczyłem dwie klasy - wyznałem, a on wciągnął powietrze przez usta, po czym zagwizdał i z szeroko rozwartymi oczyma zaciągnął się, wbijając wzrok w jakiś punkt na ziemi. Takiej właśnie reakcji się spodziewałem. On pewnie nawet nie skończył szkoły.
- Co taki geniusz robi więc w takim miejscu jak cyrk? Nie wolałbyś studiów? Szkoda się marnować - zmierzyłem go spojrzeniem.
- To, że przeskoczyłem parę lat w szkole nie znaczy, że jestem gotowy na studia. Nie jestem pewien, co chcę robić w przyszłości i w jakim konkretnym kierunku się kształcić. Cyrk nie wymaga dużo pracy. Będę miał utrzymanie, zdobędę trochę doświadczenia, a wolny czas wykorzystam na naukę. Zależy mi na przyszłości, jednak jeśli ma się ona udać, muszę ją dokładnie zaplanować - skinął jedynie głową na te słowa.

<Silver?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz