- Ja nie wiem, czy to dobry pomysł - stwierdziłem, patrząc na wiszącą obręcz. Light poklepał mnie po plecach i wskazał wiszący, złoty przedmiot.
- Jak nie zaczniesz czegoś robić, to niczego się nie nauczysz - spojrzałem na niego. Dużo robiłem, ale w ukryciu i tak, by nikogo przypadkiem nie skrzywdzić. Nie powiedziałem mu jednak tego, Light miał zbyt długi język i nigdy mu nie ufałem.
- Jestem pewny, że coś się stanie - skierowałem wzrok na Diane, która właśnie stała na koniu.
- Słuchaj, plan jest prosty. Ty podpalasz obręcz, a Diane przelatuje przez nią na koniu. Proste - wyjaśnił swój bystry plan po raz czwarty. Nie ważne ile razy go powtarzał, nie docierał do mnie. Podpal obręcz, to wydawało się takie proste. Dla niego było proste! Ale dla mnie, kiedy wyobrażałem sobie, że podpalam co innego lub co gorsza, podpalam konia lub dziewczynę, stawało się wręcz niemożliwe.
- Jak nie chce, to go nie namawiaj - usłyszałem głos akrobatki. Spojrzałem na nią. Była zmartwiona, ale wątpiłem, aby zaczęła się kłócić z Light'em, którego charyzma zaraz by sprawiła, że zmieniłaby zdanie i sama zaczęłaby przedstawiać mi ten pomysł, w nieco innym świetle, ale z tym samym celem.
- Poczekaj - Light machnął jej dłonią, a ta tylko wzruszyła ramionami i dalej czekała. - Na prawdę chcesz zrezygnować? Wiesz, że będę ci truł dupsko, póki tego nie zrobisz - przez moment patrzyłem w jakiś losowy punkt na obręczy, aż w końcu wyciągnąłem rękę do przodu. Light się tylko uśmiechnął i pomachał do Diane, ze może zaczynać. Dziewczyna popędziła konia, który okrążył scenę dwa razy i wtedy skupiając się na złotej obręczy, wystrzeliłem smugę ognia w jego stronę. Leciała prosto. W jednej chwili się trochę przechyliła, miałem wrażenie, że podpale siedzenia za sceną, ale cudem trafiła w obręcz, która zapłonęła. Uśmiechnąłem się, a kamień spadł mi z serca, kiedy Diane mogła przeskoczyć przez płonące koło. Wtedy Light uderzył mnie w plecy z głośnym "Udało się" i przez nagłe zaskoczenie z mojej wyciągnięte dłoni, wyskoczył mały płomień, który wylądował na siodle dziewczyny. Diane od razu zeskoczyła z wierzchowca, a spłoszony koń zaczął szaleć.
Całość nie trwała długo. Jakiś chłopak o białych włosach dopadł do konia, a Light odpiął siodło i szybko je ugasił. Było w połowie zniszczone. Wszyscy spojrzeli na mnie, a ja wbiłem wzrok w ziemie. Przecież mówiłem, że nie wyjdzie. Po chwili podszedł do mnie Light i dał siodło. Zobaczyłem w jego oczach mały zawód.
- Zanieś do jubilera, bo ozdoby są nienaruszone i przydadzą się na następne siodło. A to potem wywal - pokiwałem głową i bez słowa wyszedłem z namiotu.
Lacie? Masz robotę
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz