Wyjątkowo monotonne pukanie oderwało mnie od zawieszki, w której akurat umieszczałam dość spory, czerwony kamień. Podirytowana, że przerwano mi w tym jednym z najbardziej newralgicznych, a jednocześnie finalizującym momencie tworzenia, odłożyłam spokojnie narzędzia, a okulary powiększające przesunęłam wyżej na głowę i bez pośpiechu podeszłam do drzwi. Najpierw było widoczne końskie siodło, które notabene właśnie ja nie tak dawno zdobiłam, a które teraz wyglądało, jakby ktoś dopiero co wyciągnął go wprost z pożaru. Jedna strona była praktycznie nienaruszona, drugą natomiast prawie doszczętnie strawił ogień i tylko zwęglone resztki strzemienia smętnie zwisały obok. Dopiero po chwili zwróciłam uwagę na bordową czuprynę, która nieśmiało wychylała się zza siodła, a raczej z tego co z niego zostało. Bez słowa przepuściłam w drzwiach mężczyznę, zostawiając otwarte drzwi, co miało być niemym zaproszeniem, poszłam w kierunku jednego ze stołów i wzięłam z niego plik kartek z przyszłymi projektami, robiąc miejsce, by tam mógł położyć nieszczęsne resztki nieszczęsnego siodła. Na pierwszy rzut oka nawet zwykły laik mógł zauważyć, że kompletnie do niczego już się nie nadaje, więc powodem, dla którego znalazło się ono u mnie, z pewnością były kamienie, które na nim umieściłam, a które przetrwały właściwie bez szwanku.
- Od razu cię uprzedzę, pod żadnym pozorem niczego nie dotykaj - praktycznie w każdym wolnym miejscu porozkładane były rozpoczęte projekty, narzędzia lub materiały, które czekały na swoją kolej. Książki także piętrzyły się w wielu miejscach pracowni, jednak każda z nich była właśnie w tym miejscu, gdzie miała się znajdować. Tylko te najcenniejsze i najbardziej wartościowe przedmioty, w tym moja księga zaklęć jak i wykonane przeze mnie błyskotki, głównie z jaspisu ze względu na jego doskonałą zdolność do pochłaniania i gromadzenia nawet nadmiarowej magii, znajdowały się w drugiej części wozu, tam, gdzie nikt oprócz mnie nie ma wstępu.
- Nie wnikam czyja to zasługa, bo mnie to kompletnie nie interesuje, ale przekaż swojemu towarzystwu, że jeśli następnym razem weźmiecie do treningu ekwipunek przeznaczony do występów, będziecie musieli nauczyć się zachwycać publikę na oklep - nie spojrzałam na mężczyznę ani nie oderwałam się od odzyskiwania błyskotek nawet na moment, musiałam być niezwykle ostrożna i precyzyjna, ogień jak i wysoka temperatura może i nie mogły zniszczyć kamieni, ale mimo wszystko mogły naruszyć strukturę metalu, a nie zamierzałam zaplatać misternego układu oczek jeszcze raz, zwłaszcza dla kogoś, kto nie docenia mojej pracy
- I będziecie musieli tymczasowo zawiesić pokazy z ósemką koni - była to chyba największa atrakcja w cyrku, idealne połączenie grupy najlepszych akrobatów oraz dostojnych zwierząt osiodłanych w tysiące błyszczących kamyczków. Przedstawienie zdecydowanie warte swojej ceny - To siodło było elementem sporego kompletu, zapasowego nie ma, bo od zeszłego tygodnia jest w równie opłakanym stanie co to tutaj. Byłabym wdzięczna gdybyście chociaż trochę szanowali mój poświęcony czas i pracę.
Ozyrys? Przyznasz się do winy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz