26 lut 2017

Rue CD Akuma

Sen to był bardzo dobry pomysł. Podczas odpoczynku ciało szybciej się regeneruje, więc obydwoje powinniśmy poczuć ulgę, gdy staniemy. A co się zrobi potem, obgadamy to kiedy indziej. Jak dla mnie wystarczy wrażeń jak na jeden dzień.
Poszłam do pokoju, aby przygotować posłania. Właścicielka najwidoczniej lubiła wszystko składać i chować do szafek, aby nic się nie stało. Dlatego też zrobiłam jej na początku mały bałagan - posłałam najpierw łóżko, a potem rozłożyliśmy kanapę, na której miał spać Akuma - bynajmniej sam tak zarządził. Kołdra, pościel i poduszki - i wszystko gotowe.
- Świetnie, możemy tutaj spędzić parę nocy - usiadłam na łóżku, po czym się na nim położyłam, trzymając nogi na podłodze. Materac był taki mięciutki, że gdy tylko go poczułam, miałam ochotę zamknąć oczy i zasnąć. - Myślisz, że już nas szukają? - podniosłam się i spojrzałam na chłopaka, który usiadł na rozłożonej kanapie. Była ona mniej więcej wielkości łóżka i na pewno tak samo miękka.
- Jeśli nie, to pewnie się szykują - odpowiedział. Skinęłam głową, po czym spojrzałam się w okno, za którym widziałam jak słońce zachodzi. Najpierw pościg trwający jakoś do południa, potem leczenie, i zrobienie obiadu - i proszę, jaki też dzień był krótki i szybko minął. Dlatego wolałam budzić się wcześniej, nawet, jeśli mi to czasem nie wychodziło. Im później się obudzę, tym mam mniej czasu, a dnie w zimie są teraz krótkie. Poczekam na lato, wtedy będę mogła spać do południa, a chodzić do północy, bo będzie jeszcze jasno.
- Oby tylko nie szukali nas w cyrku - westchnęłam przypominając sobie dwa spalone namioty, na miejsce których pojawił się jeden wielki cyrk i ogień pochłaniający wszystko i wszystkich, którzy tam byli. Cud, że stało się to po występie, inaczej zginęliby i inni ludzie.
- Może gdy się nami zajmą, na razie przestaną palić namioty? - zasugerował Akuma, chociaż to było mało prawdopodobne.
- Lub kiedy nas nie znajdą, zemszczą się na wszystkich - stwierdziłam i spojrzałam na jakiś obraz wiszący na zielonej ścianie. Przedstawiał on uśmiechniętego chłopczyka w niebieskim ubranku, z lodem w dłoni, a obok niego przy nodze siedział biały psiak, trzymany na czerwonej smyczy przez dziecko.
- Nie ważne, lepiej nie martwy się tym teraz - położył się na kanapie, kładąc głowę na poduszce. - Idź spać - zarządził dalej tym samym obojętnym tonem, na co tylko westchnęłam zrezygnowana. Może rzeczywiście nie warto teraz zaprzątać sobie głowy jakimiś dzetami? Trzeba odpocząć.
Położyłam się na łóżku i okrywając jedynie nogi kołdra, zamknęłam oczy. Raptownie zasnęłam pogrążając się w okropnym koszmarze, który tylko mi przypominał dzisiejszy dzień. Z tym, że zabiłam nie tylko dwóch ludzi, ale i przypadkiem przyjaciela oraz paru cyrkowców. Wydawało mi się, ze to ja wszystko paliłam.

<Akuma?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz