- Sama ziemia. Jedynie znajdują się tu jakieś belki podtrzymujące to wszystko - wyjaśniła Loreen. Nie odrywałam wzrok od jej twarzy, była ona w pewien sposób piękna, ale przerażająca. Piękna, bo miałaby prześliczne oczy, gdyby nie wory pod oczami, cudowne rysy twarzy ubrudzone od wszystkiego, a przerażająca, bo łysa. Jestem pewna, że miała prześliczne włosy, nosiła je rozpuszczone. Pasowałby do niej brązowy kolor, idealny do piegów i ciemnych oczów. Ale ją ogolono, albo coś innego. Chciałam o to zapytać, ale stwierdziłam, że to nie będzie dobry pomysł.
- Czyli ich nie obchodzi, czy zginiemy tu, czy gdzie indziej - stwierdziłam głosem pozbawionych jakichkolwiek uczuć. Za bardzo się w nią wpatrzyłam, ale ona to chyba ignorowała.
- Mniej więcej - przytaknęła.
- To nie można wykopać jakiegoś tunelu? Nawet przy drzwiach? - zaproponował Akuma. Było to w pewien sposób logiczne, aż za bardzo, ale problem polegał na tym, że to było zbyt proste.
- Przemyśleli to - wiedziałam, że był w tym jakiś haczyk. - W górę to zbyt ryzykowne, wszystko się zawali, a obok drzwi są jakieś pręty. Próbowałam, jedynie poobdzierałam sobie palce - wydawało mi się, że jej dłonie drgnęły, jakby chciały nam pokazać te "obdarcia", ale w pewnym momencie ręce opadły. Była bez sił, nie tylko to było widać, ale można było się domyślić. Tyle dni w niewoli... współczułam jej i to okropnie. Jak można być takim potworem, aby trzymać człowieka przez taki okres czasu?! Jeśli mam być szczera wolałabym zginąć, niż się męczyć. Ale jemu właśnie o to chodziło.
- Czyli co? Będziemy tu siedzieć bezczynnie? - w głosie chłopaka usłyszałam wściekłość. Nagle przypomniała mi się akcja w szpitalu, kiedy chciał rzucić się na lekarza i chyba wydrapać mu oczy. Dlaczego Tobias nie może być tym durnym lekarzem? Tyle, że jemu Akuma na prawdę by je wydrapał. Spojrzałam na płomień, który mnie uspokajał, ale czułam dziwne zimno, jakbyśmy zaraz mieli wpaść do zaspy śniegu i w niej zamarznąć, razem z tą dziewczyną. Jej najwidoczniej już nic nie przeszkadzało.
- Skąd masz świecie? - zapytałam ciekawa, ale nie dostałam odpowiedzi.
- Ktoś idzie - powiedziałam natychmiast gasząc świeczkę. Wiedziałam, że mimo to dalej ją trzyma w dłoni i mocno ściska, też bym tak zrobiła bojąc się ciemności. Słowa Loreen się sprawdziły, zaraz usłyszeliśmy przekręcanie kluczyka w zamka, a drzwi zostały otworzone z wielkim impetem. Jestem prawie pewna, że gdyby które z nas czatowało blisko drzwi, zostało by odrzucone i to z dużą siła, zapewne o to im chodziło. Mimo, iż są kompletnymi idiotami, skoro wtedy udało nam się wygrać, to jednak przy Tobias'ie zachowywali się jak najinteligentniejsi, którzy wiedzą co, kiedy i jak robić. Chciałam wstać, ale szybko zrezygnowałam z tej opcji czując ukłucie w nodze, kiedy odwróciłam się w ich stronę, tym samym lekko przekrywając stopę. Gdybym była zdrowa od razu bym do nich skoczyła, sparaliżowała i ucieklibyśmy, a tak muszę siedzieć na ziemi i patrzeć jak idą w naszą stronę. Przez otwarte drzwi wpadało światło, przez które widziałam wszystko, co leżało na ziemi; to nie była zwykła czarna ziemia, czy jakiś tam piasek. Tu leżały trupy, ludzkie i zwierzęce, kości, nie które trupy dopiero co się rozkładały (stąd ten okropny smród stęchlizny i gnijącego się czegoś). Raptownie miałam ochotę zwymiotować, ale dwóch facetów którzy tu weszli chwycili mnie za ramiona i podciągnęli do góry.
- Tobias chcesz się pobawić - oświadczył jeden z nich z dziwnym uśmieszkiem na twarzy, a ponieważ słowo "bawić" w wykonaniu tego mordercy nie może być zwykła zabawą, przeszył mnie okropny strach. Zaczęłam machać zdrową nogą, ale to nie pomogło. Podnieśli mnie tylko do połowy, więc nogi ciągnęły po ziemi. Akuma wstał, kazał im mnie zostawić, ale tylko dostał w twarz. Nie miał szans zrobić uniku, nie z ograniczonymi zwrotami. Czy on ciągle musi gadać? Nie mogę patrzeć, jak go okładają pięściami! Tyle tylko dobrego, że kiedy zajął się chłopakiem mogłam popchnąć jednego z facetów i go kopnąć, ale nagle trzeci się zjawił. Siłą wyciągnęli mnie z tego miejsca, gdzie potem związali ręce i zataszczyli do jakiegoś domu.
- Czyli ich nie obchodzi, czy zginiemy tu, czy gdzie indziej - stwierdziłam głosem pozbawionych jakichkolwiek uczuć. Za bardzo się w nią wpatrzyłam, ale ona to chyba ignorowała.
- Mniej więcej - przytaknęła.
- To nie można wykopać jakiegoś tunelu? Nawet przy drzwiach? - zaproponował Akuma. Było to w pewien sposób logiczne, aż za bardzo, ale problem polegał na tym, że to było zbyt proste.
- Przemyśleli to - wiedziałam, że był w tym jakiś haczyk. - W górę to zbyt ryzykowne, wszystko się zawali, a obok drzwi są jakieś pręty. Próbowałam, jedynie poobdzierałam sobie palce - wydawało mi się, że jej dłonie drgnęły, jakby chciały nam pokazać te "obdarcia", ale w pewnym momencie ręce opadły. Była bez sił, nie tylko to było widać, ale można było się domyślić. Tyle dni w niewoli... współczułam jej i to okropnie. Jak można być takim potworem, aby trzymać człowieka przez taki okres czasu?! Jeśli mam być szczera wolałabym zginąć, niż się męczyć. Ale jemu właśnie o to chodziło.
- Czyli co? Będziemy tu siedzieć bezczynnie? - w głosie chłopaka usłyszałam wściekłość. Nagle przypomniała mi się akcja w szpitalu, kiedy chciał rzucić się na lekarza i chyba wydrapać mu oczy. Dlaczego Tobias nie może być tym durnym lekarzem? Tyle, że jemu Akuma na prawdę by je wydrapał. Spojrzałam na płomień, który mnie uspokajał, ale czułam dziwne zimno, jakbyśmy zaraz mieli wpaść do zaspy śniegu i w niej zamarznąć, razem z tą dziewczyną. Jej najwidoczniej już nic nie przeszkadzało.
- Skąd masz świecie? - zapytałam ciekawa, ale nie dostałam odpowiedzi.
- Ktoś idzie - powiedziałam natychmiast gasząc świeczkę. Wiedziałam, że mimo to dalej ją trzyma w dłoni i mocno ściska, też bym tak zrobiła bojąc się ciemności. Słowa Loreen się sprawdziły, zaraz usłyszeliśmy przekręcanie kluczyka w zamka, a drzwi zostały otworzone z wielkim impetem. Jestem prawie pewna, że gdyby które z nas czatowało blisko drzwi, zostało by odrzucone i to z dużą siła, zapewne o to im chodziło. Mimo, iż są kompletnymi idiotami, skoro wtedy udało nam się wygrać, to jednak przy Tobias'ie zachowywali się jak najinteligentniejsi, którzy wiedzą co, kiedy i jak robić. Chciałam wstać, ale szybko zrezygnowałam z tej opcji czując ukłucie w nodze, kiedy odwróciłam się w ich stronę, tym samym lekko przekrywając stopę. Gdybym była zdrowa od razu bym do nich skoczyła, sparaliżowała i ucieklibyśmy, a tak muszę siedzieć na ziemi i patrzeć jak idą w naszą stronę. Przez otwarte drzwi wpadało światło, przez które widziałam wszystko, co leżało na ziemi; to nie była zwykła czarna ziemia, czy jakiś tam piasek. Tu leżały trupy, ludzkie i zwierzęce, kości, nie które trupy dopiero co się rozkładały (stąd ten okropny smród stęchlizny i gnijącego się czegoś). Raptownie miałam ochotę zwymiotować, ale dwóch facetów którzy tu weszli chwycili mnie za ramiona i podciągnęli do góry.
- Tobias chcesz się pobawić - oświadczył jeden z nich z dziwnym uśmieszkiem na twarzy, a ponieważ słowo "bawić" w wykonaniu tego mordercy nie może być zwykła zabawą, przeszył mnie okropny strach. Zaczęłam machać zdrową nogą, ale to nie pomogło. Podnieśli mnie tylko do połowy, więc nogi ciągnęły po ziemi. Akuma wstał, kazał im mnie zostawić, ale tylko dostał w twarz. Nie miał szans zrobić uniku, nie z ograniczonymi zwrotami. Czy on ciągle musi gadać? Nie mogę patrzeć, jak go okładają pięściami! Tyle tylko dobrego, że kiedy zajął się chłopakiem mogłam popchnąć jednego z facetów i go kopnąć, ale nagle trzeci się zjawił. Siłą wyciągnęli mnie z tego miejsca, gdzie potem związali ręce i zataszczyli do jakiegoś domu.
<Akuma?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz