Jeździłam palcem po krawędzi kartki, zapominając o otaczającym mnie świecie. Niedawno przybyłam do nowego miejsca, do nowej rodziny, która z początku wydawała się cieszyć moim przyjazdem. Może jednak to mi się uroiło? Pik też wyglądał na zadowolonego. Podniosłam wzrok na jego twarz, która aktualnie była zwrócona w stronę wysokiej dziewczyny. Uśmiechał się do niej szeroko, powodując niewielkie zmarszczki przy oczach, co było dość słodkie. Przeniosłam spojrzenie na dziewczynę. Długie, szczupłe nogi, różowa sukienka podkreślająca figurę a do tego długie, delikatnie kręcone, rudawe włosy. Skupiłam się jednak na jej twarzy, a dokładniej na piwnych oczach. Były duże i okrągłe a wyglądały, jakby z łatwością wyłapywały otaczający je świat, wyłapując każde przewinienie. Podrapałam się po głowie, kiedy tylko ich spojrzenia spoczęły na mojej osobie. Nie chciałam, by wyczuli, że ich oglądam, choć może za mało to maskowałam. W sumie nigdy nie byłam zbyt dobra w ukrywaniu się, za co często obrywałam, choć zawsze zastanawiało mnie jedno, bo przecież często gubiono mnie gdzieś w tłumie, co często kończyło się niemałym szokiem. Może to kwestia szczęścia? Być może. Ułożyłam łokieć na bocznej poręczy krzesła, prostując przy tym dłoń w poziomie.
- Co się tak patrzycie? -wypaliłam, napinając delikatnie mięśnie. Niby wiedziałam, że na mnie nie ruszą, jednak wielu ludzi w życiu się widziało i poznało.
- Mógłbym zapytać o to samo -odpowiedział ze spokojem Pik, jakby chciał zapewnić, że jednak mnie nie zatłuką za te cwaniackie zachowanie -Obserwujesz nas od momentu, kiedy Stella tutaj weszła. Coś ci przeszkadza? -zapytał, poprawiając się na swoim wielkim tronie.
Prychnęłam cicho, odwracając wzrok w stronę papierów leżących na dębowym biurku. Były wymieszane między sobą, choć sprawiały wrażenie, jakby tak właśnie miało być.
- Nic mi nie przeszkadza, po prostu czuję, że jestem wam tutaj zbędna -wzięłam w dłoń plik dokumentów, które znajdywały się na moich kolanach i zaczęłam nimi wymachiwać -Wszystko już przeczytałam i wypełniłam tak, jak kazałeś, więc mogę już chyba iść, prawda? -dodałam, odstawiając rzecz na biurko przed nim.
Mężczyzna przez krótką chwilę wlepiał w nie swoje oczy, aż w końcu z tym samym szerokim uśmiechem, jaki kierował jeszcze kilka minut temu do tej kobiety, zwrócił się do mnie. Mimo że nic nie powiedział, wyczułam ogromną presję. Chciał tym sposobem coś przekazać, czy co? Zmrużyłam oczy, a następnie wstałam z siedzenia, nie dając mu czasu na wypowiedź. Zarzuciłam włosy za ramiona i krótkim zdaniem się pożegnałam. Może mi się za to oberwie, ale naprawdę nie widziałam sensu, by tam dłużej siedzieć. Po pierwsze najważniejsze sprawy załatwiliśmy przed jej przybyciem, a po drugie podczas ich rozmowy mogłam wyczuć coś dziwnego, jakby kobieta dawała mi znać, że im przeszkadzam i mam natychmiast zniknąć. Pewnie teraz się cieszy, że mogła w końcu zostać z nim sam na sam. Z rozmyśleń oderwał mnie silny podmuch wiatru. Złapałam się za ramiona, trzęsąc się pod naporem nieprzyjemnych dreszczy, które przechodziły przez całe ciało. Rozejrzałam się po całym terenie, aż moim oczom ukazał się ogromny namiot, który już bardzo dobrze znałam. Uśmiechnęłam się delikatnie i nie czekając dłużej, ruszyłam w jego kierunku. Wchodząc do jego wnętrza, od razu uderzyła mnie fala gorąca i wspaniałego zapachu. Bufet to jedyne czego teraz potrzebowałam. Szybkim krokiem przemieściłam się do długiego stołu, z którego zaczęłam wybierać przeróżne potrawy. Naleśniki, sałatki, tosty z jajecznicą, dwie kanapki, dwie łyżki warzyw i wiele więcej, a to wszystko na jednej tacy, co zapewne zaskoczyło pozostałych, którzy także się tutaj stołowali. Mając już swoją zdobycz, usiadłam przy wolnym stoliku, rozkoszując się posiłkiem.
Po kilkudziesięciu minutach zakończyłam ucztę, a wraz z tym wyczułam ogromną potrzebę ćwiczeń, co było dla mnie idealnym sposobem na rozluźnienie. Wychodząc z namiotu, rozciągnęłam swoje zastałe kości i biegiem ruszyłam w stronę miejsca treningowego. Cieszyłam się, że jedzenie dało mi tyle energii, tym bardziej że jeszcze jakiś czas temu byłam kompletnie wyczerpana. Nie wiem, czy to sprawka tych wszystkich dokumentów, czy jednak rozmowy, choć jedno wiedziałam na pewno -teraz wszystko się unormuje i zamieni się w coś dobrego. Z uśmiechem wbiegłam do środka, skacząc i wykonując po kilka piruetów, aż w końcu stanęłam w miejscu, rozglądając się po całej arenie. Stojąc tak, poczułam się dziwnie, jakbym przeczuwała coś złego. Byłam tu już raz, ale mogłam już wyczuć, że coś tu nie gra. Szybko spoważniałam, prostując przy tym plecy, mając jednak nadzieję, że to mi się tylko tak wydaje. Przez chwilę nasłuchiwałam dźwięków, które mogłyby być podejrzane, choć dobrze dla mnie -żadnych nie usłyszałam. Wypuściłam głośno powietrze i odwróciłam się tyłem do miejsca, które jeszcze przed chwilą bacznie obserwowałam. Rozłożyłam ręce i rozpoczęłam swój trening. Miałam nadzieję, że nikt więcej tutaj nie przyjdzie, bo naprawdę chciałam odpocząć, a trening z kimś, kogo nie znam, mógłby nie wypalić, tym bardziej że wolę go robić sama, no może nie licząc tego małego, nieznośnego zwierzaka. Zamknęłam oczy i zatopiłam się w swoich myślach, zapominając całkowicie o świecie.
<Ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz