22 sie 2020

Ozyrys CD Akusai

Przez moment zastanawiałem się nad odpowiedzią. Tak na prawdę nie znajdowałem żadnych powodów, aby się nie zgodzić. Chłopak wydawał się być na prawdę miły, nie przeszkadzały mu moje wpadki i częste milczenie. 
- Dobrze – niepewnie skinąłem głową, zgadzając się na jego propozycje spaceru. Akusai się uśmiechnął, ucieszony moją odpowiedzią, przy czym jego kosmyki włosów delikatnie zsunęły się na prawy bok. Przyjrzałem się jego kręconym włosom, które, dopiero w tej chwili dostrzegłem, były bardzo długie. Różowe kosmyki sięgały mu chyba do pleców, a ja zaczęłam się zastanawiać, jakie są w dotyku.
W czasie czekania na obiad porozmawialiśmy na temat miasta. Chłopak pytał się o jakieś ciekawe miejsca i tym podobne. Starałem się odpowiadać w miarę możliwości, niestety nie potrafiłem podać mu dokładnych opinii na temat pytanych placówek, ponieważ sam ich osobiście nie odwiedziłem, a nigdy w stu procentach nie wierzyłem słowom innych, nieznanych mi ludzi. Mimo wszystko chłopak nie wydawał się zawiedziony, nie zauważyłem nawet, kiedy nasze curry było gotowe. Delikatnie się uśmiechnąłem, kiedy do mojego nosa doszedł słodki zapach obiadu.
- Smacznego – odezwał się Akusai.
- Smacznego – wziąłem do ręki sztuciec i zacząłem jeść. Tak jak zawsze, jedzenie się wręcz rozpływało w ustach. Delektowałem się jego smakiem, chociaż znałem go bardzo dobrze. Zerknąłem po jakimś czasie na chłopaka, który co raz poprawiał włosy, zgarniając je za uszy. Niezwiązane, wpadały mu do obiadu, co wyglądało dość komicznie.
Po zjedzonym curry oboje zapłaciliśmy za swoje porcje, po czym wyszliśmy z budynku.
- Rzeczywiście było bardzo pyszne – odezwał się chłopak. - Możemy częściej tu przychodzić – zaproponował uśmiechając się, co odwzajemniłem. - A więc, którędy idziemy? - odwrócił się w moim kierunku, a mi zajęło chwilę, aby sobie przypomnieć, że mieliśmy przejść się po mieście.
- Może tam – wskazałem kierunek, na co Akusai tylko przytaknął i ruszył obok mnie.
Po obiedzie miasto okazało się być dość zatłoczone, nie przeszkodziło nam to jednak w jego poznaniu. Pokazałem mu najbardziej znane budynki oraz sam zapoznałem się z kilkoma innymi. Zdecydowanie za rzadko wychodziłem z namiotu, a raczej z terenu cyrku. Moja droga do cywilizacji sięgała od namiotu do ulubionego baru, nic więc dziwnego, że w pewnym sensie nie miałem pojęcia, gdzie szliśmy. Kiedy budynki się skończyły, a zamiast nich ujrzeliśmy pola i drzewa, stwierdziłem, że całkowicie się zgubiłem.
- Ładnie tutaj jest – Akusai przerwał nagłą ciszę. Rozglądałem się wokół, zastanawiając się, gdzie mamy pójść. - Wszystko gra? - położył na moim ramieniu swoją rękę, na co się wzdrygnąłem.
- Um... jasne – skłamałem, chowając ręce do kieszeni.
- Jesteś pewien? Wyglądasz na zmartwionego i zdezorientowanego? - spojrzałem na niego, nie wiedząc, co odpowiedzieć. Jakim cudem tak łatwo odczytywał emocje innych?
- Tak jakby... się zgubiłem – spojrzałem na swoje stopy i odwróciłem bokiem, idąc przed siebie. Zaraz usłyszałem cichy śmiech, który przyprawił mnie o gęsią skórkę. Byłem pewny, że mnie wyśmieje.
- To żaden problem – oświadczył, a ja stanąłem jak wryty i odwróciłem głowę w jego stronę. Uśmiechał się. - Zaraz znajdziemy wyjście, albo się kogoś zapytamy – powiedział pozytywnie. Kiedy ruszył przed siebie, wcale się na mnie nie złoszcząc, poczułem ulgę. Akusai zaczął mi opowiadać, jak kiedyś sam się gubił w nowych miejscach. Słuchając go, na chwilę zapomniałem o swojej wpadce. Przestałem zwracać uwagę, gdzie szliśmy. Tak bardzo pochłonęła mnie rozmowa, że nie zauważyłem, kiedy dotarliśmy do jeziora, po środku którego rosło drzewo.
- Już wiem gdzie jesteśmy – oznajmiłem, patrząc na jego uśmiechniętą twarz. W tym momencie powiał wiatr, który chwytając jego rozpuszczone włosy, położył je na jego twarzy. Akusai coś wypluł.
- Ble, włosy mi wpadły do ust – słysząc to, cicho się zaśmiałem. Odwróciłem się do jeziora. - Co to za miejsce?
- Magiczne jezioro. Dokładnie nie pamiętam, ale ktoś opowiadał, że widzieli przy tamtym drzewie jednorożce, chochliki, wróżki i tym podobne – wyjaśniłem, obserwując wielką roślinę. - A na lewo jest cyrk – dodałem jeszcze, spoglądając w tamtą stronę. 

Akusai?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz