4 maj 2021

Shu⭐zo CD Lennie

Nie chcę wyjść na gbura, ale mogłaby sobie darować tę zbędną ekscytację. Wiem, że dzieci potrafią wzbudzić wielkie emocje, ale ja naprawdę mam lepsze rzeczy do roboty, niż po raz kolejny uspokajać tego małego delikwenta i kłaść go spać. Gdyby to ona nie spała po nocach tak, jak ja i Lennie, to byłaby tak samo nastawiona jak ja w tej chwili. Nie dość, że spytała dodatkowo o jakiś czas adopcji... Nie ukrywam, poczułem się trochę niekomfortowo, bo w końcu to nie była prawda. Yuki jest naszym maluszkiem w stu procentach.
- To nie jest istotne. - westchnąłem cicho, zaglądając do wózka na maleństwo, które sobie wciąż słodko spało z zaciśniętymi łapkami i smoczkiem w buzi. Ktoś tu musiał się w końcu odezwać, skoro Lennie postanowił sobie pomilczeć. Wręcz się zaczął gdzieś rozglądać, jakby chciał sam uniknąć odpowiadania i zostawić to mnie. Dziękuję bardzo... - Pewnie już nie raz słyszałaś jego płacz, który się niesie po namiotach. - dodałem z delikatnym uśmiechem, chcąc jak najszybciej zejść z poprzedniego tematu. Wygadywanie na prawo i lewo, jaka jest prawda chyba nie jest dobrym wyjściem, choć... Nie wiem, co zrobię, gdy Yuki od kogoś usłyszy, że jest adoptowany. Dziewczyna tylko wzruszyła ramionami.
- Wiesz mam dość twardy sen... A w ciągu dnia jakoś nie miałam okazji nic słyszeć. - odpowiedziała z uśmiechem, wciąż przyglądając się maluszkowi. - To istny słodziak. - dodała z rozkoszą w głosie, a nawet odważając się sięgnąć do dziecka i palcem pogładzić jego malutką rączkę. W sumie trochę dziwnie mi się na to patrzyło. Jakoś tak wewnętrznie chciałem, żeby przestała i nigdy więcej tak nie robiła. Nie wiem w sumie, czym było to spowodowane. Przecież nie jestem zaborczą osobą... Prawda?
- Ooo. To dobrze dla ciebie. Nasi bliżsi sąsiedzi muszą mieć ciężko. - dodałem rozbawiony, choć jeszcze nie spotkałem się z tym, żeby ktoś narzekał. W końcu mój namiot jest na samym końcu cyrku i sami też mamy ciszę i spokój. Nawet gdy gdzieś tam dalej właśnie odbywa się występ. Przynajmniej nie muszę się martwić, że ktoś mi dziecko obudzi.
- Skoro nikt się nie skarżył, to nie ma się co przejmować. - odpowiedziała i machnęła tylko ręką. - Poza tym na pewno każdy jest w stanie to zrozumieć. Małe dzieci tak już mają. - pokiwałem twierdząco głową w odpowiedzi i dalej pociągnąłem temat. Mogłem gadać na temat dzieci normalnie godzinami. Na szczęście był przy mnie ktoś, kto w prosty sposób potrafił mnie w odpowiednim momencie ściągnąć na ziemię. Szturchnąć i samemu skończyć temat.
- O tym temacie można gadać godzinami. - wtrącił się Lennie. - Ale my niestety powinnyśmy już iść. W końcu mały może się w każdej chwili obudzić.
- Ach, rozumiem. - Layli skinęła głową, nie przestając się uśmiechać. - To życzę wam wszystkiego dobrego. - później tylko do nas pomachała na pożegnanie, by w końcu odejść i zostawić nas samych. Odprowadziłem ją w spokoju wzrokiem, jednocześnie opierając głowę o ramię Lenniego.
- A może jednak powinienem powiedzieć, że go nie adoptowaliśmy? - spytałem, choć w sumie bardziej skierowałem to pytanie do samego siebie. Wiedziałem, że Lennie i tak nie zna na nie odpowiedzi. Już nie raz przy poruszeniu tego tematu kończyło się na tym, że mi ustępował. Finalnie pozwolił samemu zadecydować. Problem w tym, że to jest strasznie trudne.
- Nie martw się. - odpowiedział, po czym objął mnie ręką. Po tym już w sumie się nie odzywałem. Stałem jeszcze chwilę, opierając się o ukochanego, a po niedługiej chwili już razem z synkiem wróciliśmy do spaceru.

***

Czas płynął swoim własnym tempem, a moja kochana rodzinka żyła sobie szczęśliwie i spokojnie. Yuki z każdym dniem stawał się coraz ciekawszy otaczającego go świata, Lennie ciągle latał na próby albo występy, a ja robiłem to co dotychczas, ale z tą różnicą, że praktycznie czułem się już dobrze i miałem naprawdę mnóstwo energii oraz o dziwo dużo dobrego humoru, którego przez długi czas mi szczerze brakowało.
https://youtu.be/ltRgb4SJ1uk
Kolejny dzień zbliżał się już ku końcowi. W radiu leciały różne kawałki i aż za bardzo umilały mi codzienne obowiązki, ale nie było w tym nic złego. Wręcz przeciwnie. Bardzo dobrze się bawiłem cały wieczór popylając w samym ręczniku na biodrach.
- Idealnie. - wymruczałem rozbawiony do siebie, zakręcając już butelkę z mlekiem, dla domagającego się kolacji synka. - Już Yuki twój barman idzie. Proszę się nie denerwować. - poszedłem w kierunku kołyski, potrząsając jeszcze butelką oraz samemu też się kręcąc do rytmu muzyki z radia. Totalnie się wczułem i nawet z tego wszystkiego zacząłem się totalnie wygłupiać, aż w końcu ręcznik sam z siebie osunął mi się z bioder i wylądował na ziemi. - Oh... - nie robiłbym z tego jakiegoś wielkiego halo. W końcu praktycznie od razu się po niego schyliłem i go podniosłem.
- Cóż za piękny widok na dobry wieczór. - usłyszałem za sobą i wręcz mnie zmroziło. Od razu się odwróciłem, zakrywając się przy tym ręcznikiem. Oczywiście któż by inny mógł rzucić takim tekstem, jak nie mój ukochany rudzielec. Stał przy wejściu do namiotu, ściągając właśnie z głowy swój kapelusz i jak zawsze szeroko się uśmiechał, patrząc w moją stronę.
- Ta. Bardzo śmieszne. - prychnąłem, zachowując uśmiech na twarzy, choć w środku normalnie czułem, że spalę się ze wstydu, lecz to mnie nie zatrzymało przed podejściem do niego.
- Pięknie wyglądasz. - dodał jeszcze i chciał mnie pocałować, lecz w odpowiedzi wręczyłem mu tylko butelkę.
- Ktoś tu czeka na swój napój. - poklepałem go po ramieniu. - A ja się w końcu pójdę ubrać. - skierowałem się w stronę szafy, wciąż nucąc pod nosem, a Lennie już schylił się do naszego maleństwa. - Jak było na próbie? Dość późno dzisiaj wróciłeś. - zauważyłem, zakładając już na siebie piżamę. Lennie usiadł z Yukim na łóżku, karmiąc go z butelki i chwilę zwlekał z odpowiedzią.
- Musiałem jeszcze coś zrobić, ale jak widzę, wcale wam się tu nie nudziło beze mnie. - odpowiedział rozbawiony, a ja w sumie nie mogłem zaprzeczyć. Radio to naprawdę cudowna rzecz.
- Ale bardzo tęskniliśmy. - odpowiedziałem, zamykając już za sobą szafę, a później tylko po drodze do łóżka wyłączyłem radio. W namiocie zapadła cisza, a Lennie niedługo później już skończył karmić malca. Od razu wtedy go od niego wziąłem i położyłem tuż koło siebie na łóżku. Chłopiec od razu zaczął się oglądać na boki za tatą, który akurat już wstał z łóżka. Jednak nie trwało to długo. Ostatecznie jego wzrok spoczął na mnie, a gdy tylko się do niego uśmiechnąłem, ten zaczął coś rozbawiony gaworzyć.
- Co tam mały? - połaskotałem go delikatnie po brzuszku. - Nie idziemy jeszcze spać, hm? Za wcześnie jest, a później i tak w nocy co najmniej jeden raz też się przecież obudzimy. - ucałowałem go prze szczęśliwy. Pomimo tych wszystkich niedogodności bardzo go kochałem razem z Lenniem. Wtedy też maluszek wyciągnął do mnie jedną ze swoich malutkich rączek, a drugą już włożył do buzi. - To co? Może mamusia opowie bajkę? - spytałem, choć niekoniecznie oczekiwałem odpowiedzi. Złapałem łapkę maluszka i też ją ucałowałem. - Chyba że tym razem tata, nasza wielka gwiazda trupy cyrkowej chce się wykazać? - rzuciłem jeszcze, zerkając kątem oka na Lenniego, który krzątał się po namiocie.

(Lennie~? Livin la vida loca! XD)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz