Brunet upił łyka kawy i się uśmiechnął.
- No cóż. Ktoś chyba się prosi o chorobę. - Podszedł do okna, cicho się śmiejąc. - A więc co za idiota wybiera się na spacer w taką pogo... - Urwał, z niedowierzaniem wpatrując się w postać za oknem.
Na moment zamarł, nie potrafiąc odwrócić wzroku od ubranej na czarno osoby. Uśmiech zniknął z jego twarzy. David wpatrywał się w niego zmieszany, po czym przeniósł wzrok na istotę, która miarowo zbliżała się do okna. W tym momencie zza pleców nieznajomego wystrzeliło coś czarnego i przebiło się przez okno akurat między głowami obu chłopaków. Po tym zniknęło tak szybko, jak się pojawiło, zostawiając po sobie tylko przedziurawione okno. Demon nawet nie drgnął.
- Robin... Słuchaj mnie teraz uważnie... Zostań tutaj i pod żadnym pozorem nie zwracaj na siebie uwagi... - Wysyczał, nadal patrząc się w okno.
Chwilę później ruszył do wyjścia.
- A i staraj się nie poruszać, a co najważniejsze... Siedź cicho. Choćby nie wiem, co się działo... Ja zaraz wrócę.
Wyszedł. Sierść na jego ogonach i uszach była zjeżona, gdy stanął przed drugim demonem. Mężczyzna, który stał przed nim, był chorobliwie blady i szczupły. Miał czarne krótkie włosy. Na sobie miał czarny poszarpany płaszcz sięgający do kolan.
- Co ty tu robisz hm? - Brunet okrążył czarnowłosego.
- Zjawiłem się, by sprawdzić, czy wykonałeś dane ci zadanie.
Vivi jedynie przewrócił oczami.
- Nie zapominaj, że to ja jestem twoim byłym przełożonym...
Lewe oko spowitego w czarny płaszcz drgnęło, a wokół niego zmaterializowało się coś przypominające czarne macki złożone z czegoś, co wyglądało jak czarna materia. Jeden z nich powoli zbliżył się do szyi lisiego demona, żeby w ułamku sekundy ją chwycić i się wokół niej owinąć. Vivi zamrugał zdziwiony, po czym się uśmiechnął do demona, a czarna materia zniknęła w błysku światła.
Lewe oko spowitego w czarny płaszcz drgnęło, a wokół niego zmaterializowało się coś przypominające czarne macki złożone z czegoś, co wyglądało jak czarna materia. Jeden z nich powoli zbliżył się do szyi lisiego demona, żeby w ułamku sekundy ją chwycić i się wokół niej owinąć. Vivi zamrugał zdziwiony, po czym się uśmiechnął do demona, a czarna materia zniknęła w błysku światła.
- No, no, no... Nie ładnie tak... - Uśmiechnął się. - Wstydziłbyś się.
Młodszy jedynie przewrócił oczami, nie bardzo przejmując się tym, co mówi lis.
- Nie zapominaj, że wcale nie jesteś nietykalny... Łatwo cię zranić.
Vivienne się roześmiał.
- Ohoho, to musiałeś nieźle awansować podczas mojej nieobecności.~ No, ale wiesz Aku muszę ci powiedzieć, że wychowywanie cię to była istna męczarnia, gorsze od piekła! Już nawet kamień miał większe IQ od ciebie a poza tym, jaki ty nieposłuszny byłeś. Słabo się robiło. - Wrednie się uśmiechnął.
Twarz Aku pociemniała, zacisnął, drżące ręce. Starając się powstrzymać, przed uduszeniem, stojącego przed nim młodzieńca. Nagle jego uwagę zwróciło światło wydobywające się przez okno, które zniszczył. Bez słowa minął Vivi'ego i poszedł do okna.
- Hej! Zdaje się, że do ciebie mówiłem! Nic a nic się widać nie. - Vivi urwał, odwracając się i patrząc za nim. - Wracaj tutaj, już!
Jednak młodszy demon już stał przy oknie zainteresowany, zerkając do środka. Przy nim zmaterializowała się cienista istota, która zniszczyła ścianę. Blady chłopak przechylił głowę, obserwując Robina, który również się w niego wpatrywał. Wszystko trwało w bezruchu, tak jakby czas się zatrzymał.
( Roooobin? ^^")
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz