Raz jeszcze spojrzałem na trupa, który głowę skierowaną miał w stronę nieba, jak gdyby w czasie morderstwa się z tym pogodził, a ujrzenie ciemnego nieboskłonu było jego ostatnim życzeniem. Przełknąłem ślinę. Nie wiedziałem, co mogliśmy w tej sprawie zrobić, tym bardziej że Rose była cała ubrudzona, to tym bardziej podejrzenia padłyby na nas. Przeniosłem spojrzenie na nią, a ta zauważywszy to, uniosła delikatnie głowę, mówiąc tym samym, że chce wiedzieć, o czym myślę. Złapałem się za tył głowy, gdzie kilkoma ruchami pogładziłem swoje włosy.
- Wróć lepiej do swojego namiotu i tam się jakoś ogarnij. Ja pójdę powiadomić o tym Pika -chciałem jeszcze coś dodać, ale w tym momencie dziewczyna wtrąciła mi się w słowa.
- Mówisz poważnie? Przecież wina może spaść na nas, a wtedy...!
- Spokojnie, zrobię to tak, że żadne z nas na tym bardzo nie ucierpi -próbowałem ją uspokoić, co chyba mi wyszło, ponieważ już po chwili kiwnęła głową na zgodę.
Odprowadziłem ją tylko na koniec lasu. Tam rozdzieliliśmy się, ona ruszyła w stronę swojego mieszkania, ja natomiast skierowałem się do Pik'a. W drodze do przełożonego układałem w swojej głowie cały plan, przebieg naszej rozmowy oraz wymyślałem prawdopodobne pytania, jakie mógłby mi zadać. Będąc przed drzwiami do jego mieszkania, nabrałem dużo powietrza do płuc, po czym zapukałem. Stałem tak w bezruchu z dobrą chwilę, aż w końcu moim oczom ukazała się zaspana twarz szefa tego cyrku.
- Vogel? Co ty tu robisz, wiesz, która to już jest? -ziewnął przeciągle, lecz pomimo jego niechęci w głosie, wpuścił mnie do środka.
Wchodząc, powitała mnie dziwna woń, jakby wanilii. Zaciągnąłem się trochę tym zapachem, czekając przy tym na mężczyznę, który sięgnął za kubek z zimną herbatą. Upił z niej porządny łyk, lecz od razu odstawił naczynie, krzywiąc się przy tym delikatnie.
- A więc? To coś ważnego, czy tak po prostu przyszedłeś tu posiedzieć? -powiedział, poprawiając swoją szarą koszulę.
- Zdecydowanie coś ważnego -powiedziałem najpoważniej, jak tylko mogłem, chcąc zwrócić na siebie całą jego uwagę. Udało się.
Mężczyzna spojrzał na mnie pytająco, lecz widząc mój wyraz twarzy, także spoważniał. Zmarszczył brwi, po czym wskazał na krzesło przed nim, sam siadając na jednym. Zrobiłem tak, jak chciał i już po chwili siedzieliśmy przed sobą. Splotłem dłonie, przewieszając je przez kolana. Właśnie wtedy cały plan tak jakby uciekł z moich myśli, a na jego miejsce wkradła się totalna pustka. Nie wiedziałem co mam zrobić, powiedzieć. Na szczęście Pik odczytał moje zakłopotanie i ponownie rozpoczął.
- Weź mi się tu nie zgrywaj, jak już mnie obudziłeś, to już mów, co masz -zaśmiał się pozornie, niewyraźnie.
Westchnąłem ciężko, przymykając przy tym oczy.
- Obiecaj tylko, że nie będziesz wszczynał żadnego alarmu... -mężczyzna kiwnął głową, a ja ciągnąłem dalej -Zarwałem dzisiaj noc i... usłyszałem coś dziwnego... -widziałem już w jego oczach, że chciał mnie skarcić, że przyszedłem do niego tylko z tak błahego powodu, dlatego nie czekając na jego reakcję, ciągnąłem dalej -Poszedłem do lasu, skąd ten dźwięk się wydobywał. Przez chwilę szukałem jego źródła i wtedy... Zobaczyłem ludzkie ciało -ostatnie słowa wypowiedziałem zachrypniętym głosem, jakby nie chciały wyjść z moich ust.
Zakryłem twarz włosami, lecz kiedy tylko spojrzałem na Pika kątem oka, ujrzałem, że był osłupiały. Po niedługiej chwili wstał, podszedł do mnie i położył swoją dłoń na mojej głowie, gdzie zaraz po tym mocno ją ścisną.
- Czy ty jesteś normalny?! Mówisz mi takie rzeczy i prosisz mnie, żebym nie alarmował o tym innych? W okolicy grasować może morderca, a ja mam to tak zostawić, by ludzie chodzili wszędzie, gdzie im się żywnie podoba?! -mówił wściekle, choć wcale nie podnosił głosu.
Po jakimś czasie puścił moją głowę i odwrócił się do mnie tyłem, krzyżując przy tym ręce. Rozmyślał. Łapiąc się za obolałą głowę, usłyszałem w końcu jego głos.
- Mówisz prawdę? -zapytał, nawet nie spojrzawszy na mnie.
- Jak mógłbym kłamać w takiej sprawie?
Pik zwrócił się do mnie bokiem, łapiąc się przy tym za podbródek. Widziałem, że sen już na dobre odszedł z jego twarzy, a w jego głowie zagościły tylko myśli na temat zbrodni, o której się właśnie dowiedział. Zacisnął zęby i podszedł do wysokiej szafy, z której wyciągnął czerwony płaszcz. Zakładając go na siebie, rozkazał mi, żebym pokazał mu zwłoki. Nie miałem innego wyjścia, zaprowadziłem go w to miejsce.
Gdy staliśmy już na martwym, Pik nadal rozmyślał. W końcu powiedział mi, abym poszedł do swojej przyczepy, a on zawiadomi policję. Wyglądało to tak, jakby o czymś wiedział, ale nie chciał, abym się o tym dowiedział. Wracając do cyrku, przez chwilę pomyślałem, że może już taka zbrodnia gdzieś się wydarzyła? Szybko jednak ten pomysł odrzuciłem. Będąc przed przyczepą, spojrzałem w kierunku namiotu Rose, z którego wydobywało się blade światło. Zdecydowałem, że zajdę do niej i powiadomię dziewczynę o wszystkim.
<Rose? Przepraszam, że takie bezsensu, ale totalnie nie miałam pomysłu cx >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz